ZŁOTA PIĄTKA CZYLI 5 NAJLEPSZYCH KOSMETYKÓW KIKO MILANO.
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

Dziś wpadam do Was z pierwszym wpisem rozpoczynającym cykl postów o najlepszych kosmetykach danej marki. Na pierwszy ogień wezmę pod lupę produkty Kiko Milano. To marka pochodząca z Włoch, a w tym roku obchodzi dwudziestolecie swojego istnienia na rynku. W dalszej części dzisiejszego wpisu poznacie pięć produktów Kiko Milano, które moim zdaniem warto mieć w swojej kosmetyczce. Jest też mała niespodzianka, więc zapraszam do czytania dalej.

Pierwszym produktem, który totalnie mnie oczarował, jeśli chodzi o markę Kiko jest pomadka i róż do policzków w jednym (Stick For Lips And Cheeks). Kolory, które najbardziej wpadły mi w oko to 03 (mam go na ustach) oraz intensywna, ale nie nachalna fuksja w odcieniu 04. Mają matowe wykończenie, ale nie tak suche jak np. w przypadku Bourjois REV. Bardzo dobrze się noszą i nie dają uczucia skorupy na ustach. Ładnie się “zjadają” i są trwałe. U mnie utrzymują się nawet do 4 godzin bez żadnych poprawek. Na policzkach również prezentują się świetnie – wystarczy wklepać odrobinę w policzek i delikatnie rozetrzeć, aby uzyskać świeży, lekki rumieniec. Osobiście bardziej wolę róże w formie wypiekanej, ale jeśli jesteście fankami produktów kremowych, to warto celować właśnie w Kiko. Rzadko zdarza się, aby kosmetyki 2w1 wzorowo spełniały swoją rolę. Wiecie jak to jest – pomadka może być zbyt kremowa, aby dobrze utrzymywała się na policzkach, natomiast róż zbyt suchy do podkreślania ust. Formuła tego produktu jest na tyle wyważona, że naprawdę warto w coś takiego zainwestować. 
Kolejnym produktem, który zasługuje na piątkę z plusem jest Baked Bronzer w odcieniu 02 Mediterranea Tan. Już na pierwszy rzut oka zachwyca samo opakowanie, które ma piękny, złoto-cielisty odcień, jest solidne i posiada spore lusterko. Po jego otwarciu wyczuwam słodki zapach, przypominający mleczną czekoladę. Sam produkt ma idealny odcień, pasujący do letniej opalenizny. Nie jest to typowo matowy brązer – posiada delikatną, rozświetlającą poświatę, ale to nic nachalnego. Mimo, że staram się raczej używać matowych pudrów brązujących, to ten jest wyjątkiem. Twarz nabiera zdrowej, naturalnej opalenizny, która nie jest zbyt żółta, ani zbyt czerwona. Obok Benefit Hoola to mój ulubiony puder brązujący. W dalszej części wpisu pokażę Wam również próbkę jego koloru. 
Jeśli natomiast jesteście fankami rozświetlaczy, to mam tu coś dla Was czyli Highlighting Drops. Jest to rozswietlacz w płynnej formie, który można stosować zarówno na szczyty kości policzkowych, jak i na powieki w roli połyskującego cienia. Wygląda naprawdę spektakularnie i kiedy już zastygnie, to utrzymuje się na skórze przez cały dzień. Posiadam odcień Golden Shell, który jest takim szampańskim złotem. Najbardziej urzekło mnie w nim to, że wygląda niezwykle naturalnie i daje efekt zdrowej, nawilżonej skóry, a nie złotej tafli, która nie do końca mi odpowiada. To idealny rozświetlacz pasujący do dziennego makijażu i mogę go zarekomendować także posiadaczkom cery tłustej/mieszanej. Nie będziecie wyglądać jak spocone 🙂
Teraz coś, czego używam tak naprawdę codziennie czyli płynne cienie do powiek Ombretto w kolorze 01 (złoto) i 02 (złocisty brąz). Są bardzo wygodne w aplikacji, bo wystarczy kilka ruchów palcem, aby je dobrze rozetrzeć i letni, rozświetlający makijaż powiek jest w zasadzie gotowy. Mają zastygającą formułę, więc będą idealne dla tłustych powiek. Używam ich też jako bazy pod cienie brokatowe i tu również sprawdzają się genialnie. A teraz czas na próbki kolorów 🙂
Od lewej: 1. Baked Bronzer 02 Mediterranea Tan |2. rozświetlacz Highlighting Drops Golden Shell |3. cień Ombretto 02 |4. cień Ombretto 01

I na koniec pędzel kabuki, którego używam do nanoszenia transparentnego pudru, a w zasadzie jego wciskania w skórę, aby uzyskać trwały, matowy efekt na dłużej. Posiadam mnóstwo pędzli tego typu, ale żaden nie jest tak idealnie zbity. Mam na myśli to, że jego miękkość pozwala na dobrą aplikację pudru bez ścierania podkładu. Sięgam po niego także wówczas, kiedy chcę rozetrzeć jakiś produkt, który pozostawił smugi. Wystarczy kilka okrężnych ruchów i rozblenduje nawet najbardziej wredny róż. Nadaje się również do aplikacji pudru brązującego w celu ocieplenia karnacji. Jest na tyle duży, że robi to szybko i sprawnie. Jeśli miałabym wybrać najlepszy pędzel kabuki w mojej kolekcji, to byłby właśnie ten. 

I tak prezentują się moje typy, jeśli chodzi o najlepsze produkty Kiko Milano. W najbliższym czasie spodziewajcie się kolejnych wpisów z ulubieńcami innych marek. Jaką kolejną mam wziąć pod lupę?  Macie jakieś specjalne życzenia?

A teraz czas na małą niespodziankę. Napiszcie w komentarzu pod spodem jak wygląda Wasz codzienny, wakacyjny makijaż i zostawcie adres mailowy. 28 lipca wybiorę jedną osobę i wyślę do niej cztery kosmetyki Kiko 🙂 Wyniki pojawią się w tym poście. 


*Zestaw kosmetyków Kiko leci do didi07@wp.pl. Życzę miłego testowania 🙂


Snap 👉 hedonistkaaa
Przeczytaj także