Tak jak wczoraj obiecałam, dziś wpadam do Was z kolejnym weekendowym mixem. Dziś opowiem Wam trochę o poszukiwaniu nowego sprzętu/komputera, o moim ulubionym śniadaniu i pokażę kilka nowości w mojej garderobie. Wspomnę też o gadżecie, bez którego nie wyobrażam sobie prasowania i o styczniowej edycji niespodziankowych boxów. Jeśli jesteście ciekawe, to zapraszam do czytania dalej.

Zacznę od planów zakupowych. Co jakiś czas zmieniam sprzęt, na którym pracuję, bo okazuje się być niewystarczający. Ostatnio dużo pracuję przy komputerze i moja stara Toshiba Satellite trochę mnie dobija pod względem szybkości i możliwości technicznych. Nie ma chyba nic gorszego od ciągle zawieszającego PS-a albo nękającego komunikatu o braku miejsca na dysku. Tak, można kupić dysk dodatkowy z większą pamięcią (też mam w planach coś takiego) ale ja lubię mięć wszystko “pod ręką”, all in one. Poza tym mam pretekst, żeby zmienić komputer na nowy i tego się będę trzymać 🙂

Oprócz ogromnej ilości miejsca na dysku mój nowy komputer musi być oczywiście biały, jak na blogierkę przystało. To nic, że jest niepraktyczny i za 2 dni będę miała wszędzie ślady od podkładu. Lubię białe rzeczy i ostatnio mam manię kupowania wszelkich dodatków, a nawet ubrań w tym kolorze. Teraz tylko muszę się zdecydować na konkretny model – jabłka oczywiście odpadają. Lubię Windowsa. Jakieś propozycje? Jesteście w stanie coś polecić?

Mam czasem takie dni, że całkowicie brakuje mi inspiracji. W prowadzeniu bloga to dosyć ważna kwestia. Niedawno odkryłam niekończącą się kopalnię pomysłów na makijaże, fryzury, manicure i urządzanie wnętrz. Jeśli jeszcze nie znacie Pinterest, to koniecznie odwiedźcie to miejsce w sieci. Założę się, że przepadniecie w tej otchłani inspiracji i na pewno znajdziecie ciekawy pomysł np. na imprezową fryzurę.

Styczniowe pudełka-niespodzianki typu ShinyBox i BeGlossy niestety nie powaliły mnie zawartością. Ciągle te same, powtarzające się marki. Jedyna rzecz, jaka mi się w tym miesiącu spodobała, to cukrowa pianka peelingująca do ciała o zapachu mrożonej herbaty z Organique, która była dostępna w BeGlossy. Pachnie latem, do którego bardzo tęsknię. A Wy, jesteście zadowolone z zawartości?

Publikacje moich makijaży krok po kroku w wersji papierowej zawsze mnie cieszą. To coś zupełnie innego, niż internetowe wydania magazynów czy portale urodowe. Ostatnio miałam okazję pojawić się w magazynie Estilo z makijażami dla marki Lily Lolo. Gazeta dostępna jest w Empikach i Kolporterach.

W Zarze kupiłam swoje ulubione t-shirty na grubych ramiączkach, które są po prostu niezniszczalne. Zdziwiłam się trochę, bo z tego, co pamiętam, zawsze kosztowały około 50 zł, natomiast teraz bez promocji można je kupić po 39 zł. Tym bardziej się opłaca, bo świetnie wyglądają pod każdym żakietem i ładnie modelują biust.

Czy Wam też zawsze brakuje wieszaków na ubrania? Ja mam wciąż ten właśnie problem. Ostatnio upolowałam na Allegro 100 szt plastikowych wieszaków za 25 zł! Wreszcie nie muszę wieszać jedno na drugim i będę mogła mieć pełen ogląd sytuacji. Wieszaki są dobre jakościowo, więc warto się skusić.

Drobna, połyskująca biżuteria to coś, co uwielbiam. Popatrzcie tylko jakie cuda udało mi się upolować za naprawdę niewielką cenę. Zaskoczyła mnie świetna jakość tej biżuterii i to na pewno nie ostatnie zakupy w tym stylu. Mogę powiedzieć, że kolczyki wyglądają lepiej, niż na zdjęciu, a to rzadko się zdarza. Motylki kupicie TUTAJ klik, a śnieżynki TUTAJ klik.

Pozostając w temacie zakupów, to kupiłam dwie zwiewne bluzki do kolekcji. Takie luźne fasony bardzo mi się podobają i szczególnie latem lubię je zakładać do szortów lub jeansów. Fajnie wyglądają też pod żakietem. Zarówno kolor brzoskwiniowy, jak i biały kupicie TUTAJ klik. Tam też zobaczycie bluzki na modelce.

Długo szukałam prostych, rozkloszowanych sukienek bez zbędnych dodatków. Chciałam, żeby były przed kolano, a rękaw sięgał delikatnie powyżej łokcia. Znalazłam dwie, idealnie skrojone i solidnie uszyte sukienki TUTAJ klik. Jak to bywa z zamówieniami w internecie, zwykle moje oczekiwania są dużo mniejsze od tego, co widzę na zdjęciu. W przypadku tych sukienek jestem pozytywnie zaskoczona. Świetna jakość, krój, fason. I nie wyglądam w nich jak w ciąży. Odcięcie jest w “dobrym” miejscu.

Od dłuższego czasu cieszę się moim prasowaczem parowym Steamaster, o którym dosyć głośno teraz na blogach. Muszę przyznać, że nie ma lepszego urządzenia do szybkiego prasowania upierdliwych, cieniutkich i delikatnych materiałów. Taką zwiewną bluzkę z szyfonu albo satyny lub tradycyjną koszulę prasuję w 2-3 minuty. To spora wygoda, zważywszy na to, że rozłożenie deski do prasowania, nagrzanie żelazka i tradycyjne prasowanie zajmowało mi większą część poranka. Najważniejsze jest jednak to, że nie trzeba obawiać się o spalenie materiału czy jego uszkodzenie, bo prasowanie parą jest w po prostu bezpieczne. Pełną recenzję tego urządzenia przeczytacie TUTAJ klik. Biała koszula dostępna TUTAJ klik.

Na koniec coś do jedzenia. Moje ulubione śniadanie? Płatki owsiane z owocami i mlekiem. Bardzo szybko coś takiego przyrządzić i daje energetycznego kopa. Poza tym płatki owsiane są bardzo zdrowe, więc same plusy.
I to już koniec na dziś. Jeśli jesteście ciekawe innych postów z serii “Weekendowy Mix” to zapraszam:
- Weekendowy Mix cz. 1 (klik TUTAJ)
- Weekendowy Mix cz. 2 (klik TUTAJ)



