Kosmetyczna snobka? To na pewno nie ja. Używam zarówno tych drogich, jak i tanich produktów do makijażu, o których chciałabym Wam dzisiaj wspomnieć. Będą to kosmetyki takich marek jak Wibo, Bell, Miss Sporty, Golden Rose czy Astor, więc jeśli jesteście ich ciekawe, to zapraszam do dalszej części.
Lubię to słynne, blogowe powiedzenie “tanie nie znaczy złe”, bo ma w sobie dużo prawdy. Oczywiście nie można generalizować, bo wiadomo, że zarówno w grupie drogich, jak i tanich kosmetyków znajdzie się tak zwana czarna owca, ale nie o tym dziś mowa. Pokażę Wam kilka niedrogich produktów, których używam niemalże codziennie do wykonania swojego makijażu. Większość to pomadki, ale będzie też puder i kredki do oczu.
Zacznę od mojej absolutnie ulubionej pomadki, która kosztuje nieco ponad 10 złotych czyli Wibo Juicy Color w odcieniu 7. Używam jej praktycznie codziennie, bo pasuje do większości makijaży i pięknie podkreśla usta takim czekoladowo-różowym kolorem. Wiecie co jest w niej najlepsze? Mimo lekkiej, wręcz balsamowej formuły fantastycznie trzyma się na ustach przez cały dzień, świetnie kryje, a ponad to ładnie się “zjada” nie tworząc żadnych dziwnych odcięć. To pomadka, której jestem pewna i nie muszę sprawdzać stanu swojego makijażu w lusterku w ciągu dnia. Co więcej – nie wysusza ust, bo ma w składzie masło shea. Opakowanie również jest niczego sobie i prezentuje się całkiem zgrabnie. Bardzo żałuję, że reszta kolorów w gamie kompletnie do mnie nie pasuje. Mam też wrażenie, że mają mniej kryjącą formułę i nie są już tak fajne. Jeśli odcień numer 7 przypadnie Wam do gustu – kupujcie w ciemno.
A jeśli zajrzycie do szafy Miss Sporty, to koniecznie zwróćcie uwagę na pomadki z serii My Bff Lipstick. W całej gamie kolorystycznej mam dwóch ulubieńców i jest to kolor 104 i 102. Odcień 104 wręcz idealnie współgra z równie tanią konturówką z Wibo Lip Define Pencil nr 2 i to połączenie wprost uwielbiam (duet o którym mowa mam na ustach w zajawce tego wpisu). Pomadki są bardzo trwałe, kryjące, nie podkreślają załamań ust oraz ich nie wysuszają. To naprawdę świetny produkt w niskiej cenie!
Jeśli szukacie fajnej i niedrogiej, matowej pomadki, to polecam tą w płynie od Bell Mat z serii Hypoallergenic. Mój ulubiony odcień to 02 i jako fanka brudno-różowych odcieni mogę ją z czystym sumieniem polecić. Uważajcie jednak na to, aby aplikować ją na wypielęgnowane i nawilżone usta, bo w sezonie kaloryferowym może je jeszcze bardziej przesuszać. Na zdjęciu znajduje się też moja ulubiona konturówka, którą kupuję wręcz hurtowo i jest to Wibo Lip Define Pencil w odcieniu 2. Piękny, brudny róż, który pasuje do każdego makijażu. Nakładam ją zarówno jako podkład pod inne pomadki (np. te o których wspomniałam wcześniej) lub solo. Jeśli mam być szczera, to nie spotkałam się jeszcze z lepszą kredką do ust, a miałam ich naprawdę wiele. Z doświadczenia jednak wiem, że egzemplarz egzemplarzowi nierówny – trafiłam już na dwa takie, które się łamały i tworzyły dziwne grudki, więc miejcie to na uwadze zanim się zniechęcicie.
Wiem, że się powtarzam, ale w tym zestawieniu nie mogło zabraknąć mojego ulubionego pudru Manhattan Clearface Compact Powder w odcieniu 77 natural (czasem używam Sand), który został już niestety wycofany z polskiej dystrybucji i muszę zamawiać go na Allegro. Nie wyobrażam sobie mojego makijażu bez tego pudru, bo pięknie wygładza, przykrywa niedoskonałości, które ewentualnie przebijają przez podkład oraz matuje na dosyć długo. Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że nie powoduje powstawania nowych niedoskonałości na mojej skórze, a każdy inny puder to robi. Dopóki będą go produkować, to pozostanę mu wierna.
Idealna, cielista kredka do oczu na linię wodną? Bell Long Wear Eye Pencil z serii Hypoallergenic w odcieniu 03. Kremowa, kryjąca, trwała i tania. Do tego nie podrażnia okolicy oka. Używam jej codziennie, bo moje oczy bez cielistej kredki wyglądają na zmęczone i mniejsze.
Jeśli już jesteśmy w temacie kredek do oczu, to jeśli wykonujecie makijaż typu smoky eye lub lubicie przyciemniać górną linię wodną oka aby zagęścić rzęsy, to polecam Wam produkt Astor Perfect Stay Smokey Duo w odcieniu czarnym. Jedna końcówka jest całkowicie czarna, a druga ma takie malutkie, srebrne drobinki. Kredka jest miękka i świetnie trzyma się linii wodnej po wyschnięciu.
A jeśli miałabym polecić jakąś pomadkę marki Maybelline, to z pewnością była by to ta z serii Color Sensational o numerze 987 Smoky Rose. Ma przepiękny odcień brudnego różu, który będzie pasował do każdego, dziennego makijażu. Jest niby matowa, ale to nie taki welurowy mat jak w przypadku Bourjois Rouge Edition Velvet. I dobrze, bo pomadka nie wygląda na ustach sucho i ich nie ściąga. Plus również za piękny, budyniowy zapach!
Na koniec nie mogło zabraknąć tu niedrogich pomadek Golden Rose z serii Velvet Matte. Czy ktoś ich jeszcze nie zna? Myślę, że stałe bywalczynie mojego bloga doskonale wiedzą co to za produkt. To pomadki, które są trwałe, niesamowicie kryjące i mają całkiem fajne kolory. Moje ulubione to: 34 (czerwień wpadająca w brąz), 17 (czerwień wpadająca w fuksję) oraz 12 (róż wpadający z domieszką brązu).
Dziewczyny, czy są tu Wasi ulubieńcy? Może polecicie mi coś jeszcze, co same bardzo lubicie, a nie kosztuje miliona monet?
_________