ULUBIEŃCY WRZEŚNIA: FUTRZANY SWETER HOUSE, DREWNIANY ZEGAREK WOODWATCHES, GLAMZY 2, SOK Z BURAKA I INNI.
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

Czas leci zdecydowanie zbyt szybko i co miesiąc dziwię się, że znów pora przedstawić Wam moich ulubieńców. Tym razem nie będzie tylko o kosmetykach (bo o nich pisałam w spóźnionych ulubieńcach sierpnia), ale również o ulubionej aplikacji i o soku z buraka. Gotowe na ulubieńców września? To zapraszam do dalszej części posta.


Zacznę od absolutnie ulubionego swetra, jaki ostatnio udało mi się kupić w sklepie House. Długo szukałam takiego białego futrzaka, który nie byłby “gryzący” i nieprzyjemny. Ten ma bardzo fajny fason, jest dłuższy i niezwykle miękki. Pokazywałam Wam go już na moim Instagramie w połączeniu z czarną, skórzaną spódniczką tutaj klik. Wczoraj widziałam równie ciekawy model w Mohito i przyznam, że jeszcze bardziej mi się spodobał. Na ten sezon planuję jeszcze zakup kilku swetrów w tym stylu. Może upoluję jakiś w kolorze pudrowego różu. Gdyby ktoś pytał, to jeansy dostępne tutaj klik
Kolejną rzeczą, która mogę zaliczyć do ulubieńców są kapcie z Pepco. Wyglądają zabawnie, są wygodne i dobrze trzymają się stopy. Widziałam kilka różnych wzorów, ale świnki wyjątkowo mnie urzekły. 
Zegarki to moje ulubione dodatki. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam gdzieś w sieci model Jord z drewnianą bransoletą, to od razu skradł moje serce. Nie dość, że bransoleta jest z jasnego drewna, to jeszcze tarcza ma różowo-opalizujący odcień. Zegarek w ogóle jest bardzo ciekawy, bo od spodu tarczy można obserwować jak działa cały mechanizm. Plus też za to, że zegarek jest automatyczny i podając rozmiar nadgarstka marka dopasuje nam szerokość bransolety. Zegarek przyszedł do mnie w pięknym, drewnianym opakowaniu i szybko, bo w około 3 dni robocze. Jeśli lubicie takie oryginalne, niebanalne i ciekawe zegarki, to polecam. Mój model to Maple & Lavender i możecie go zakupić tutaj klik. Są też inne wersje kolorystyczne zarówno jeśli chodzi o bransoletę, jak i tarczę. 
Po bardzo popularnych i rozchwytywanych lampkach Cotton Balls dostępnych w Biedronkach, przyszedł czas na równie urocze komody z wiklinowymi koszami. Przyznam, że Biedronka coraz bardziej mnie zaskakuje i czasem można zaopatrzyć się tam w fajne ciekawostki do domu. Komoda jest moim zdecydowanym ulubieńcem miesiąca – ładnie wygląda i służy mi jako stolik nocny oraz do przechowalnia drobiazgów (kremy do rąk, bielizna itp). Pewnie za jakiś czas wymienię materiałowe wkłady do koszyków na inny wzór. 
Jeśli chodzi o kosmetycznych faworytów, to zdecydowanie najczęściej i najchętniej sięgałam po konturówkę z Miss Sporty w kolorze Toffee. Nigdy nie przepadałam za takimi brązowymi odcieniami, jednak w połączeniu z delikatnie różowym balsamem Lolibalm z Benefit całość bardzo mi się podoba. Aktualnie praktycznie codziennie mam w ten sposób pomalowane usta. Konturówkę pokazywałam bliżej tutaj klik
Moim ulubionym bronzerem ostatnio jest Benefit Hoola. Ma wspaniały, matowy odcień, idealnie dopasowany do mojej karnacji. Nie odcina się, nie jest zbyt pomarańczowy czy żółty – to taki idealny kolor dla wielu typów urody. Świetnie się rozprowadza i trudno zrobić nim plamy. Co najważniejsze, nie zapycha mnie i nie powoduje reakcji uczuleniowej. To aktualnie jedyny bronzer, którego używam i jeśli wciąż szukacie ideału, to koniecznie zobaczcie go w Sephorze. 
Pozostając jeszcze w temacie makijażu, to nieźle wkręciłam się w aplikację Glamzy 2, dzięki której można wykonać swój własny Face Chart. Do tego możemy malować twarz popularnymi kosmetykami Mac, Inglot Czy Bobbi Brown. Odcienie produktów faktycznie są bardzo zbliżone do tych realnych, co już w ogóle jest świetnym rozwiązaniem. W aplikacji możemy stworzyć makijaż, który np. przyszedł nam do głowy i chcemy utrwalić naszą inspirację. Prace można zapisywać i w dowolnym momencie do nich wracać. Aplikacja jest darmowa, trzeba jedynie zapłacić za dodatkowe kolory kosmetyków i pędzli, których chcemy użyć. 
Ostatnim ulubieńcem jest sok z buraka, jabłka i marchwi, który bardzo często sobie popijam. Nie dość, że jest smaczny, to jeszcze bardzo zdrowy. Odkąd mam sokowirówkę, to zdecydowanie częściej piję soki robione w domu. Teraz dopiero doceniam ich smak, bo te kupne nie do końca mi pasowały. Były przede wszystkim zbyt słodkie. 
______________
I to wszystko na dziś. Do następnego 🙂 
↓Obserwuj bloga, jeśli chcesz być na bieżąco z nowymi postami ↓

Przeczytaj także