Dziś pierwszy post z cyklu ULUBIEŃCY miesiąca. Dla niewtajemniczonych nadmienię, że co miesiąc będę pokazywać Wam na blogu swoje ulubione produkty makijażowe oraz pielęgnacyjne. Będą to moje absolutne perełki, zasługujące na szczególną uwagę. Być może dzięki takim postom odkryjecie nowy, interesujący produkt, który również u Was się sprawdzi. W dzisiejszym poście dowiecie się co zawładnęło moją kosmetyczką w marcu. Zapraszam do dalszego czytania.


W dziennym makijażu ostatnio używam tylko palety cieni The Balm Nude Tude (recenzja), która jest po prostu idealna. Zarówno konsystencja cieni, pigmentacja, kolory, trwałość oraz wygląd opakowania niezwykle mi odpowiada. Cienie świetnie się rozprowadzają, a ma to dla mnie duże znaczenie, kiedy śpieszę się rano do pracy. Bronzer Bahama Mama, również marki The Balm wyparł wszystkie moje dotychczasowe produkty brązujące i jestem z niego również bardzo zadowolona. Kolor jest tak naturalny, że koleżanki z pracy pytają mnie często w jaki sposób uzyskuję tak ładną opaleniznę. Paletę Nude Tude zakupicie TUTAJ, natomiast bronzer TUTAJ. Przypominam Wam, że tą paletkę możecie wygrać u mnie w konkursie (klik).

Lirene to jedna z moich ulubionych, polskich marek kosmetycznych. W tym miesiącu szczególnie przypadł mi do gustu lekki, żelowy balsam do ciała z połyskującymi drobinkami. Lirene Rubin Charm to produkt z malutkimi, srebrnymi drobinkami, które nadają skórze nieprawdopodobny blask. Staram się go oszczędzać, bo latem będzie się świetnie prezentował na opalonych nogach, natomiast teraz używam go w minimalnej ilości na dekolt. Wygląda to po prostu bosko! Co do podkładu Lirene Glam & Mat, to po dłuższym czasie stosowania mogę w pełni przyznać, że jest to mój ulubiony fluid. Kuracja kwasami bardzo wysusza mi twarz, a ten produkt jest w stanie ukryć te suche miejsca, odstające skórki i inne nieciekawe niespodzianki. Nie jest to idealnie kryjący podkład ale dzięki temu, że ma dosyć lekką konsystencję, to ładnie prezentuje się na twarzy (nie daje efektu maski, nie podkreśla porów). Wygładza i ma satynowe wykończenie. Najważniejsze, że nie wysusza skóry, nie powoduje zaskórników i ma SPF 15. Szkoda tylko, że nie będzie nadawał się dla cer bardzo jasnych. Produkty Lirene zakupicie w drogeriach stacjonarnych oraz poprzez stronę internetową TUTAJ.

W związku z tym, że jestem ambasadorką Pierre Rene & Miyo miałam okazję przetestować wiele produktów marki. Są lepsze i gorsze produkty, więc na pewno pojawi się post o tym, które warto kupić. Dziś pokażę Wam moją ulubioną maskarę MIYO Big Fat Lashes, która jest identyczna w działaniu jak Maybelline Colossal, a dużo tańsza. Ma szczoteczkę bardzo podobną do Maybelline i idealnie rozdziela, wydłuża oraz pogrubia rzęsy. Kolejnym ulubieńcem, tym razem z Pierre Rene jest czarny kajal do oczu. Myślałam, że tego typu produkt nie jest w stanie mnie zachwycić, bo niby czym może zaskoczyć czarna, gruba kredka. Natomiast miękkość tego produktu i to, jak intensywnie jest w stanie pomalować linię wodną jest naprawdę godne uwagi. Często miałam problem z pomalowaniem górnej linii wodnej (tuż przy rzęsach), bo zwykłe kredki były zbyt twarde. Kajal od Pierre Rene przy jednym pociągnięciu przyciemni każde miejsce, nawet to trudno dostępne. Jest trwały i nie rozmazuje się – po prostu ideał! MIYO Big Fat Lashes kupicie TUTAJ, natomiast Kajal od Pierre Rene TUTAJ.

Vichy Purete Thermale czyli tonik micelarny, służący do demakijażu twarzy oraz jej odświeżania jest moim ulubieńcem. Jako jeden z nielicznych nie szczypie mnie w oczy, nie powoduje podrażnień i naprawdę dokładnie zmywa makijaż. Dopiero po jego zastosowaniu mam pewność, że cały podkład został usunięty z mojej skóry. Jest to produkt wydajny, bezzapachowy, może delikatnie się pienić na skórze. Jest to moje 6 albo 7 opakowanie i na razie nie planuję żadnych zmian. Zakupicie go w aptekach.

Ostatnim ulubieńcem w tym miesiącu jest fenomenalny produkt do podkreślania brwi Aqua Brow od MAKE UP FOR EVER. Jest to marka, którą dostaniecie tylko w Sephorze oraz w sklepach firmowych MUFE. Ja swój odcień czyli 25 zamówiłam poprzez stronę internetową Sephora. Trwały, doskonale plastyczny i nieziemsko wydajny korektor do brwi, o którym już wiele zostało powiedziane. Reszta moich zachwytów wraz z prezentacją na brwiach pojawi się w osobnej recenzji, która już niebawem. Aqua Brow tak jak już wcześniej wspomniałam możecie zakupić na stronie internetowej TUTAJ.
Ciekawa jestem czy jakiś produkt Was zainteresował? Dacie znać!
________________________
