Majówka minęła bardzo szybko i pewnie dla wielu z Was był to czas ostatnich, intensywnych przygotowań do matury. Ja swoją zdawałam już dawno temu i pamiętam, że był to jeden z najbardziej stresujących momentów w moim życiu. Gorzej denerwowałam się chyba tylko podczas obrony pracy magisterskiej i kiedy zdawałam egzamin na prawo jazdy. Oczywiście patrząc na to z perspektywy czasu nie było absolutnie potrzeby aż tak wielkiej nerwówki i dziś na pewno podeszłabym do wszystkiego z większym luzem. Mam nadzieję, że dzisiejszy egzamin poszedł po Waszej myśli – trzymam kciuki. Wracając do tematu, dziś pokażę Wam ulubieńców kwietnia czyli produkty, które polubiłam w ostatnich tygodniach. Jest też jeden bubel ale o tym w dalszej części posta.
MIYO OMG EYESHADOWS CZYLI MATOWE CIENIE DO POWIEK
_________
Zacznę od czegoś, do czego powróciłam po wielu miesiącach. Dotychczas korzystałam raczej z palet, które mam w swojej kolekcji i już od jakiegoś czas brakowało mi w makijażu porządnego, matowego cienia. Zupełnie przypadkowo “odkopałam” w swojej makijażowej kolekcji maty z Miyo, które jeszcze na początku mojego blogowania do mnie trafiły. Jestem zauroczona ich pigmentacją i pięknymi kolorami, po które tej wiosny będę często sięgać. Posiadaczki jasnej tęczówki oka, a szczególnie zielonookie i niebieskookie powinny mieć w swojej kosmetyczce fiolety i róże, które genialnie wydobywają kolor oczu. Na zdjęciu widzicie próbki tych cieni i zaznaczam, że jest to tylko delikatne “umoczenie” palca w cieniu. Pigmentacja jest naprawdę rewelacyjna i na oku cienie spisują się równie świetnie. Jeśli gdzieś w drogerii natraficie jeszcze na MIYO z serii OMG, to serdecznie Wam je polecam. Są niedrogie i na pewno warto skompletować swój matowy zestaw samodzielnie. Cienie możecie też zakupić przez stronę internetową Pierre Rene. Na zdjęciu od lewej kolor: 16 Diva, 14 Passion, 15 Bubblegum oraz 17 Viola.
POMADKI BOURJOIS ROUGE EDITION VELVET – KOLOR 09 ORAZ 10
_________
Ostatnio mam ochotę na jaśniejsze usta i tutaj niezastąpione są matowe pomadki REV w kolorze 09 Happy Nude Year oraz 10 Don’t Pink Of It. Nie są to co prawda całkowicie “nudziakowe” czy też cieliste odcienie ale i tak wypadają bardzo delikatnie w porównaniu do innych kolorów z serii. Niedawno pokazywałam Wam na swoim Instagramie TUTAJ KLIK. moją “małą” kolekcję pomadek,w których robiłam porządek i przyznam, że daję sobie spokój z Rossmannowską promocją na produkty do ust.
LOVELY ROZŚWIETLACZ I RÓŻ
_________
Podczas promocji w Rossmannie na produkty do makijażu twarzy skusiłam się na róż Lovely (Natural Beauty Blusher 05) i rozświetlacz (Gold Highlighter). Już przy pierwszym użyciu byłam zachwycona, szczególnie rozświetlaczem ale róż tak naprawdę spodobał mi się dopiero po kilku dniach. Obydwa produkty są genialne i to w bardzo niskiej cenie. Więcej o nich pisałam TUTAJ KLIK.
BRONZER ASTOR SKINMATCH 4EVERBRONZER BRUNETTE
_________
Mój makijaż nie może być w pełni gotowy bez bronzera. Najbardziej ze wszystkich kosmetyków tego typu lubię ten z Astora, który naprawdę pięknie “opala” twarz w naturalny sposób. Nie jest ani zbyt pomarańczowy, ani zbyt chłodny i to sprawia, że stał się moim wielkim ulubieńcem już od wielu miesięcy. Również kupiłam go na promocji w Rossmannie i teraz żałuję, że nie wzięłam jeszcze jednego na zapas.
BALSAM DO UST EOS – STRAWBERRY SORBET SMOOTH
_________
Jajeczka Eos są już chyba produktami kultowymi. Ich ciekawy wygląd przyciąga, poza tym balsamy ładnie pachną i są słodkie w smaku. Mój ulubiony to truskawkowy i sięgam po niego codziennie przed rozpoczęciem makijażu. Wygładza usta, nawilża je i przy tym nie zostawia bardzo tłustej, lepiej warstwy. Na ten moment to mój faworyt jeśli chodzi o balsamy do ust. Do kupienia TUTAJ klik.
TUSZ DO RZĘS MAYBELLINE VOLUME EXPRESS ULTRA VOLUME-ULTRA FAST
_________
Mój ulubieniec Loreal Volume Million Lashes So Couture mi się właśnie skończył i zaczęłam używać maskary Maybelline. Była moim ulubieńcem od wielu lat i z przyjemnością do niej wróciłam. Pięknie rozdziela rzęsy, podkręca, pogrubia. Nie kruszy się i jest trwała. Uwielbiam tradycyjne szczoteczki, chociaż wyjątek stanowi ta z tuszu Loreal, która wyjątkowo zdawała egzamin. Tusz kupicie TUTAJ KLIK.
DWUFAZOWY PŁYN DO DEMAKIJAŻU DR IRENA ERIS CLEANOLOGY
_________
Płyny dwufazowe w łatwy i przyjemny sposób pozwalają pozbyć się wodoodpornego eyelinera czy maskary. Nie wszystkie produkty tego typu są jednak skuteczne. Niektóre pozostawiają tłustą warstwę i powodują “zamglenie oczu”. Spotkałam się z kilkoma takimi niezbyt udanymi dwufazówkami ale ten od Dr Irena Eris jest idealny. Wystarczy nalać go trochę na wacik, przyłożyć do oka i bez niepotrzebnego tarcia cały makijaż zostaje dokładnie rozpuszczony. Nie wypadają mi po nim rzęsy i nie powoduje żadnych uczuleń czy dyskomfortu. Zdecydowanie polecam. Do kupienia w Rossmannach.
FLOSLEK ŻEL DO POWIEK I POD OCZY ZE ŚWIETLIKIEM, CHABREM I BŁAWATKIEM
_________
Uwielbiam żele z Floslek, bo świetnie znoszą pieczenie, swędzenie i wszystkie nieprzyjemności związane z alergią, czy też drażniącym kosmetykiem do oczu. Uwielbiam nakładać go rano na zmęczone oczy, a działa jeszcze lepiej, kiedy jest trzymany w lodówce. To takie prawdziwe ukojenie i pobudzenie spojrzenia każdego ranka. Kiedyś te żele były dostępne w moim Rossmannie, w wersji słoiczkowej ale teraz już nie mogłam ich odnaleźć. Na szczęście kupiłam je w osiedlowym sklepie zielarskim i od razu zrobiłam mały zapas.
ACNE-DERM – KREM NA PRZEBARWIENIA I TRĄDZIK
_________
Ten produkt był tematem ostatniego posta o przebarwieniach, więc osoby zainteresowane odsyłam TUTAJ KLIK. Nadal używam tego produktu i przynosi bardzo dobre rezultaty w postaci znacznego rozjaśnienia przebarwień. Jestem z niego niesamowicie zadowolona i po skończeniu tubki sięgnę po produkt, który mi polecałyście czyli Skinoren. Dam znać jakie różnice między tymi dwa produktami zauważyłam.
EYELINERY BH COSMETICS GEL EYELINER – ULTRAVIOLET I FRESH
_________
Kolorowa kreska na powiece to trend tej wiosny i ja również mu uległam. Szczególnie upodobałam sobie eyeliner żelowy z BH Cosmetics w głębokim, fioletowym odcieniu Ultra Violet. Rewelacyjnie sprawdza się do kresek ale też jako baza pod cienie, która podbija i zwiększa trwałość ciemnych cieni do powiek. Drugi odcień, który posiadam czyli Fresh lubię już tylko jako bazę, ponieważ do kresek jest zbyt słabo napigmentowany. Eyelinery z BH kupicie TUTAJ KLIK.
CZARNY EYELINER SLEEK MAKEUP INK POT EYELINER
_________
Jeśli szukacie trwałego, czarnego eyelinera podobnego do Maybeline czy Rimmel, to ten ze Sleek może się Wam spodobać. Ma masełkowatą konsystencję i w łatwy sposób namalujemy nim kreskę. Dołączony jest do niego pędzelek ale ja zdecydowanie wolę standardowe, skośne pędzle. Eyeliner Dostępny TUTAJ KLIK.
PIGMENT KOBO SEASHELL
_________
Niby lubię ten pigment ale czasem niestety całkowicie mi się nie sprawdza. Jest bardzo drobno zmielony i słabo trzyma się na skórze, jeśli wcześniej nie nałożymy bazy czy korektora. To jest na niego jedyny sposób i wtedy prezentuje się naprawdę zjawiskowo. Łączy w sobie kolor złoty, pomarańczowy i różowy. Pięknie opalizuje na oku i nadaje całemu makijażowi świeżości. Ładnie wygląda solo ale też nadaje zupełnie innego wymiaru cieniom, na które go położymy. Będzie idealny do makijaży ślubnych. Jakiś czas temu dowiedziałam się w drogerii Natura, że te pigmenty są wycofane i nie będzie można ich kupić – wiecie coś o tym? Szkoda, bo chciałam wypróbować jeszcze inne wersje kolorystyczne.
PUDER THE BALM SEXY MAMA
_________
Dzisiejszy wpis zakończę produktem, który niestety okazał się dla mnie bublem. Mam wysokie oczekiwania, jeśli chodzi o puder matujący lub do wykańczania makijażu ale ten puder nie spełnia podstawowych zadań. Przede wszystkim jest bardzo słabo napigmentowany tzn. trudno go nawet nabrać z opakowania w odpowiedniej ilości. Przykładając palec do tego produktu praktycznie nic na nim nie zostaje. Trzeba się zatem mocno napracować, żeby cokolwiek nabrać na pędzel. Nie wiem czy jest to wina akurat mojego egzemplarza tego pudru czy po prostu taki jest urok Sexi Mamy. Poza tym puder nie matuje w zadowalający sposób i niestety po jego użyciu na skroniach pojawiły mi się małe wypryski. Szkoda, bo uwielbiam produkty The Balm, szczególnie palety do makijażu oczu, rozświetlacz czy bronzer. Opakowanie jest urocze i małe, więc byłoby ozdobą każdej torebki. Niestety, w mojej torebce jest to zbędny gadżet, bo nie byłabym w stanie dokonać poprawek za pomocą tego pudru. Możliwe, że sprawdziłby się na skórze ekstremalnie suchej, kiedy nie ma potrzeby nakładać dużej ilości produktu i całkowity mat nie jest pożądany. Może wypróbuję go do delikatnego pudrowania/utrwalania korektora pod oczami, chociaż obawiam się o kolejne alergiczne reakcje. Wiem, że wiele osób lubi ten produkt ale niestety ja nie podzielam pozytywnej opinii na jego temat. Jeśli byłybyście mimo wszystko zainteresowane kupnem, to Sexi Mama dostępna jest TUTAJ KLIK.
To wszystko na dzisiaj – do zobaczenia przy okazji następnych postów 🙂