Torebki to moja mała słabość. Lubię je zmieniać w zależności od sezonu i dziś pokażę Wam trzy ulubione modele. Będą to dwie małe listonoszki oraz jedna duża torba, w której mieści się mój komputer. Wszystkie torebki pochodzą z aktualnych kolekcji popularnych sieciówek, więc będziecie mogły je jeszcze dorwać.

Małe torebki w stylu listonoszek mają wiele plusów. Są lekkie, można je przewiesić przez ciało i mieć wolne ręce, a poza tym mieszczą niewiele rzeczy, co jest dla mnie bardzo ważne. Nie zabieram ze sobą połowy dobytku i będąc np. na spacerze czy zakupach nie dźwigam dodatkowych ciężarów. Do szarej torebki z Reserved wchodzi telefon, klucze, kosmetyczka i portfel, a więc wszystko to, czego najbardziej potrzebuję. Torebka jest świetnej jakości – materiał przypomina fakturą skórę saffiano jak w modelach od Michaela Korsa, więc jest odporna na wszelkie zarysowania. Sama w sobie jest bardzo lekka, a więc nawet z dodatkową zawartością nie stanowi dużego obciążenia. Kupiłam ją głównie z uwagi na neutralny kolor, który do wszystkiego pasuje oraz jasne wnętrze. Pasek można regulować, ale niestety nie jest odpinany. Mimo to bardzo ją lubię i jeśli szukacie tego typu torebki, to powinna jeszcze być w aktualnej kolekcji Reserved. Kosztowała 79,90.



Kolejnym modelem, który bardzo często noszę jest mała listonoszka z Mohito w odcieniu brudnego różu. Pamiętacie torebkę Michaela Korsa w odcieniu Dusty Rose, którą kiedyś pokazywałam na blogu (tutaj klik)? Kolor torebki z Mohito jest bardzo podobny. Uwielbiam ją za to, że jest bardzo dobrze wykonana i wbrew pozorom mieści naprawdę mnóstwo rzeczy. Pasek można odpiąć i co ważne – ma obrotowe uchwyty, więc nie ma problemu z jego plątaniem się. Kiedy pokazałam ją pierwszy raz na blogu, to dostałam mnóstwo pytań o to jak się nosi i muszę przyznać, że jestem z niej bardzo zadowolona. Nie ustępuje jakością torebkom z wyższej półki, a kosztowała zaledwie 69 złotych. Chciałam kupić jeszcze ten sam model w odcieniu pudrowego różu, natomiast torebki bardzo szybko się wysprzedały. Nic dziwnego, bo są naprawdę rewelacyjne. Jeśli gdzieś je jeszcze dorwiecie – bierzcie w ciemno.


I na koniec torebka, którą kupiłam niedawno w CCC. Pierwsze skojarzenie? Michael Kors Jet Set Travel. Długo zastanawiałam się nad kupnem właśnie tego modelu od MK, natomiast miałam inne wydatki. Póki co zdecydowałam się na torebkę marki Jenny Fairy i jak dotąd bardzo dobrze mi służy. Mieści komputer, portfel, kosmetyczkę, dokumenty, klucze i kilka innych rzeczy, które są dobrze zabezpieczone przed uszkodzeniem, bo torebka jest dosyć sztywna i nie traci kształtu. Pod spodem ma złote nóżki, więc można ją stabilnie postawić na ziemi. Najbardziej jednak przypadł mi do gustu jej kolor, który jest szlachetny i elegancki, a na żywo prezentuje się jeszcze lepiej. Kiedy weszłam do sklepu, to właśnie ta torebka od razu przykuła moją uwagę. Faktura materiału również przypomina skórę saffiano. To bardzo wdzięczne tworzywo, bo nie widać na nim żadnych rysek i otarć. Odpięłam od torebki jedynie złoty brelok, który trochę hałasuje podczas chodzenia. To idealny model do pracy czy na uczelnię, więc jeśli szukacie takiej torebki – zajrzyjcie do CCC. Kosztowała stówkę, więc to naprawdę fajna cena za taką jakość.
I tak prezentują się moje trzy ulubione torebki na sezon wiosna/lato. Dziewczyny, co sądzicie o kupowaniu tańszych torebek? A może wolicie wydać więcej na coś bardziej markowego? Ile byłybyście w stanie wydać na torebkę? Jestem bardzo ciekawa Waszych odpowiedzi!