Jako autorka bloga urodowego, a także kobieta z cerą tłustą/mieszaną mam na swoim koncie dosłownie setki wypróbowanych pudrów do twarzy. Jedne były tańsze, a inne droższe, ale to, co miałam okazję ostatnio przetestować jest jakimś cenowym szokiem. Co powiecie na świetny, matujący, utrwalający makijaż i wygładzający pory puder, za który zapłacicie 3 złote w Biedronce? 3 złote za jeden kilogram rzecz jasna 🙂
Mowa oczywiście o skrobi ziemniaczanej. To kolejny bardzo stary, wręcz babciny sposób na gładką i pozbawioną sebum cerę. Słyszałam już wcześniej o używaniu skrobi ziemniaczanej jako pudru do twarzy właśnie od mojej babci, ale uznałam, że w dobie łatwo dostępnych i niedrogich pudrów nie ma sensu tak eksperymentować. Poza tym pomyślałam, że to pewnie wcale nie daje aż tak dobrych rezultatów, jak typowy puder z drogerii. To jak bardzo się myliłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Na skrobię ziemniaczaną natknęłam się pewnego razu podczas zakupów w Biedronce i pomyślałam, że to świetna okazja, żeby w końcu zobaczyć czy to faktycznie działa. Kilogramowe opakowanie kosztowało mnie 3 złote, więc stwierdziłam, że nawet jeśli skrobia się nie sprawdzi, to niewielka strata.
Testowanie skrobi ziemniaczanej zaczęłam w chyba najlepszym do tego celu momencie, bo podczas panujących niedawno upałów. Po pierwszym użyciu byłam w totalnym szoku, bo nie spodziewałam się, że produkt (jakby nie patrzeć) spożywczy będzie w stanie tak pięknie zmatowić i optycznie wygładzić skórę. Mało tego – skrobia nie zabrała podkładowi krycia, co często mi się zdarzało np. używając pudru Kryolan Anti-Shine. Nie podkreśliła suchych skórek, ale lekko wybieliła cerę, więc trzeba uważać z ilością. Nie było to jednak bardziej intensywne wybielenie niż to, jakie daje większość pudrów matujących dostępnych w drogeriach. Słowem – szok. Pozytywny szok, rzecz jasna 🙂
Konsystencja jest podobna do większości pudrów transparentnych, z którymi miałam do czynienia z tą różnicą, że skrobia zbija się w takie delikatne kuleczki, ale są na tyle miękkie, że rozbijają się pod najmniejszym uciskiem. Jest bezzapachowa, pyli się jak normalny, sypki puder. Przesypałam sobie trochę do pustego pudełeczka po jakimś starym pudrze, bo to zdecydowanie łatwiejsza forma używania, niż wkładanie gąbki do torby 🙂
Bardzo ważne jest dla mnie również to, że po użyciu skrobi stan mojej cery nie uległ jakiemukolwiek pogorszeniu, a w przypadku pudrów drogeryjnych bywa różnie. Często już kolejnego dnia widziałam jakieś nowe wypryski, czy podrażnienia, a tu nic takiego się nie stało.
W sieci natrafiłam jeszcze na kilka ciekawych możliwości wykorzystania skrobi ziemniaczanej w taki urodowy sposób. Okazuje się, że można jej używać jako:
– zasypki na podrażnienia skóry, wspomaga leczenie skóry atopowej, egzemy oraz niweluje świąd
– maseczki dla cery trądzikowej – wystarczy zmieszać 3 łyżki skrobi, 3 łyżki mleka i odrobinę wody, nałożyć na 5 minut i zmyć
– jako suchy szampon
– do kąpieli w celu likwidacji podrażnień skóry (kąpiel w krochmalu)
– jak talk na stopy lub pachy – na nadmierną potliwość
Jedynym minusem, jaki zauważyłam, to lekkie wybielenie twarzy na zdjęciach z fleszem, więc warto mieć na uwadze ten fakt. Jeszcze jedna kwestia – skrobia ziemniaczana to coś innego, niż mąka ziemniaczana (sposób produkowania jest inny i konsystencja się trochę różni), więc nie wiem jaki efekt da mąka.
Dziewczyny, dajcie znać czy próbowałyście lub czy się skusicie. W mojej opinii naprawdę warto efekty mogą Was zaskoczyć.