Jakiś czas temu w Biedronce pojawił się ciekawy gadżet do włosów, a mianowicie szczotka z jonizacją. Jako typowa gadżeciara od razu postanowiłam ją kupić i przetestować. Dziś podzielę się z Wami wrażeniami na jej temat, więc jeśli jesteście ciekawe, to zapraszam do dalszego czytania.
O CO CHODZI Z TĄ JONIZACJĄ?
Szczotka dzięki wbudowanemu generatorowi wytwarza jony ujemne, które zamykają łuski włosów. To sprawia, że podczas czesania nie będą się elektryzować i powinny być bardziej gładkie oraz błyszczące. Jakiś czas temu pisałam Wam już o suszarce z jonizacją (tutaj), która nie do końca sprawdziła się w niwelowaniu efektu elektryzowania. Jak zatem będzie z tą szczotką?
SZCZOTKA Z JONIZACJĄ BEBEAUTY
Kupiłam wersję czarną z różowym spodem. Szczotka wygląda bardzo zgrabnie i uroczo. Jest trochę podobna do Tangle Teezera w wersji Elite, ale ma mniejszy rozmiar. Waży więcej niż TT, ale lepiej leży w dłoni. Możemy ją otworzyć zdejmując nakładkę z poduszką i w środku znajduje się miejsce na jedną baterię AAA (jest już w zestawie). Poduszka jest gumowa, a wypustki jakby plastikowe. Tak naprawdę nie różni się niczym od tych najzwyklejszych szczotek, które są dostępne w sklepach. Plus jednak za to, że czeszące wypustki są giętkie i mają na końcu kuleczkę, więc nie podrapiemy sobie skóry głowy. Po włączeniu szczotki zapala się światełko i usłyszymy dziwny dźwięk piszczenia, który, jak sądzę, wydobywa się z generatora jonów.
MOJE WRAŻENIA
Szczotka nie sunie po włosach tak lekko, jak Tangle Teezer. Nawet na rozczesanych włosach możemy napotkać mały opór, co zwiększa ryzyko ich wyrwania. Tangle Teezer nie ma pod tym względem równych i naprawdę nie wiem jak ten kawałek plastiku jest w stanie tak bezboleśnie rozczesywać nawet największe kołtuny. A co z tą jonizacją? Niestety nie zauważyłam żadnego, większego wpływu na moje włosy. Najbardziej liczyłam na to, że w końcu przestaną się elektryzować, ale bez efektów. Czy wobec tego moje włosy stały się bardziej gładkie i błyszczące? Tutaj także nie zaobserwowałam żadnych zmian. Być może jonizacja w ogóle nie działa na moje włosy i to stanowi główny problem. Jeśli u Was dobrze sprawdzają się suszarki z generatorami jonów i widzicie pozytywne efekty, to być może ta szczotka również się sprawdzi. Jest mała, zgrabna i idealnie mieści się do torebki, natomiast ja w dalszym ciągu pozostanę przy kompaktowym TT, który zawsze jest w mojej podróżnej kosmetyczce. Ostatnio jednak coraz chętniej używam zwykłego, plastikowego grzebienia – mam go już chyba od 10 lat. Jestem jeszcze ciekawa szczotek, które się lekko podgrzewają i przy okazji prostują włosy. Myślę, że w najbliższym czasie jakąś przetestuję i oczywiście dam znać co i jak. Podsumowując – czy warto kupić biedronkową szczotkę z jonizacją? Dla mnie to zbędny gadżet, ale wiadomo – każde włosy są inne i być może dla Was będzie dobra. Kupicie ją w Biedronce za 34,99.
Dziewczyny, napiszcie koniecznie czym Wy czeszecie swoje włosy i co jest dla Was najlepsze. Miałyście okazję używać tej szczotki z Biedronki? Jakie wrażenia?
Instagram @kosmetycznahedonistka