Mój kosmetyczny gust cały czas ewoluuje. To, co kiedyś uważałam za “must have” w kosmetyczce, dziś wcale nie jest mi aż tak bardzo potrzebne. Ba! Uważam nawet, że to strata pieniędzy. Ostatnio wróciłam też do produktów używanych przeze mnie jeszcze w czasach licealnych. I dzisiejszy wpis będzie własnie o moich kosmetycznych rozstaniach i powrotach, więc jeśli jesteście ciekawe, to zapraszam do czytania dalej.
CO
WYRZUCIŁAM ZE SWOJEJ KOSMETYCZKI I CZEGO JUŻ NIE KUPUJĘ?
WYRZUCIŁAM ZE SWOJEJ KOSMETYCZKI I CZEGO JUŻ NIE KUPUJĘ?
→ ŻEL DO BRWI
Kiedyś nie wyobrażałam sobie swojego makijażu bez wyczesania i utrwalenia włosów w brwiach żelem. Używałam najróżniejszych – Anastasia BeverlyHills, Inglot, Wibo, Golden Rose, Benefit, Sleek… Teraz o wiele częściej sięgam po zwykłe, glicerynowe mydło, które naprawdę mocno utrwala moje brwi. Jak dokładnie to robię opisywałam w osobnym poście, który możecie przeczytać tutaj klik.
→ BAZA POD MAKIJAŻ
Nie używam baz pod makijaż już od jakiegoś czasu. Mimo, iż jestem posiadaczką cery mieszanej, to dotychczas używane bazy wcale nie przedłużały trwałości mojego makijażu. Miałam nawet wrażenie, że tę trwałość skracały. Moja skóra naprawdę nie lubi żadnych, dodatkowych warstw i taka silikonowa powłoka sprawia, że zaczyna wariować. Później długo mam problemy ze skórą czyli wypryski i stany zapalne. Póki co bazom mówię nie i szkoda mi na nie najzwyczajniej pieniędzy.
→ PEELING SKÓRY GŁOWY
Od jakiegoś czas nie używam też żadnych, kupnych peelingów skóry głowy. Zauważyłam, że mam po nich problemy z łupieżem, nadmiernym przetłuszczaniem skóry głowy, swędzeniem, pieczeniem… Raz na 2 miesiące zrobię ewentualnie jakiś peeling cukrowy i to wszystko. Skóra mojej głowy jest bardzo delikatna i dosyć problematyczna. Podobnie jak skóra na twarzy nie lubi być intensywnie traktowana, bo zaraz zaczyna się buntować i efekt peelingów jest odwrotny od zamierzonego. Jeśli zauważyłyście, że po peelingach skóra Waszej głowy zaczyna być podrażniona, to odstawcie wszelkie peelingi. Nie jest prawdą, że koniecznie trzeba stosować peeling. Jednym taka metoda oczyszczania służy, a innym szkodzi. Trzeba obserwować.
→ STICKI DO KONTUROWANIA
Kilka miesięcy temu zakochałam się w modelowaniu mojej twarzy na mokro, najróżniejszymi stickami do konturowania. Efekt modelowania jest wówczas bardzo intensywny i trójwymiarowy, co trudno uzyskać produktami w kamieniu. Od jakiegoś czasu omijam już ten krok w swoim makijażu, bo stwierdziłam, że dużo z tym zachodu. Owszem, na jakieś większe okazje jak najbardziej, ale na co dzień szkoda mi na to czasu. Zupełnie wystarcza mi brązer Hoola lub Catrice Sun Glow 030 i mam wrażenie, że efekt jest o wiele bardziej naturalny.
CO ZALICZYŁO WIELKI POWRÓT?
→ EYELINER W PISAKU
Eyelinerów w pisaku nie używałam w zasadzie od czasów moich pamiętnych makijaży na wizażu (kto pamięta? [*]) Jakoś przestałam mieć ochotę na tak mocne podkreślenie oka i robiłam tylko delikatną kreskę cieniem na górnej powiece. Ostatnio jednak znów sięgnęłam po eyeliner i to w pisaku, bo jest dla mnie najwygodniejszy. Mam wrażenie, że kreska eyelinerem uzależnia i kiedy zaczniesz, to już nie możesz z niej zrezygnować w makijażu. Oko wydaje się bez niej jakieś takie niewyraźne. Póki co nie zamierzam się z tego uzależnienia leczyć 🙂 Mój ulubiony eyeliner to ten z Nabla, ale chcę też wypróbować słynny Eveline, który tak wiele osób chwali.
→ CZARNA KREDKA NA LINIĘ WODNĄ
Nie na dolną, ale na górną. Taka kreska od spodu górnych rzęs robi różnicę, jeśli chodzi o podkreślenie spojrzenia. Spróbujcie! Ważne, żeby kredka była wodoodporna i ja akurat używam takiej z Inglota. Jest miękka i sprawdza się wzorowo.
→ BŁYSZCZYKI
Do pewnego momentu uznawałam tylko pomadki, konturówki i kredki. Najlepiej o satynowym wykończeniu, ewentualnie miękki i niewysuszający mat. Ostatnio jednak sięgam po błyszczyki. Zaczęłam się źle czuć w takich mocno kryjących, intensywnych pomadkach. Mój ulubiony błyszczyk to ten od Eveline z jadem pszczelim.
→ ROZŚWIETLACZE
Od kiedy pamiętam uwielbiałam mat w makijażu. Moja skóra mocno się przetłuszczała, więc nie miałam ochoty jej rozświetlać za pomocą rozświetlacza. A teraz? Mimo, że moja cera nadal się przetłuszcza, to lubię ją delikatnie rozświetlić w strategicznych miejscach. Makijaż prezentuje się wtedy świeżo i promiennie. Lubię ten efekt!
Rozświetlacz Nabla Savage i brązer Catrice Sunglow 030
→ GRZEBIENIE (SZCZEGÓLNIE TE Z
SZEROKIM ROZSTAWEM ZĘBÓW)
SZEROKIM ROZSTAWEM ZĘBÓW)
Coraz częściej zamiast po szczotkę, to sięgam po grzebień i zauważyłam, że pozostawiam na nim o wiele mniej włosów, niż na najbardziej delikatnej szczotce. Oczywiście nadal używam szczotek (moja ulubiona to Olivia Garden Fingerbrush), ale jestem również fanką grzebieni o szerokim rozstawie zębów. Mój najstarszy grzebień ma już chyba z 20 lat i nadal wygląda jak nowy, co uważam za jakiś totalny szok! Ostatnio jednak znalazłam bardzo podobny w Piotrze i Pawle, także jeśli szukacie grzebienia o szerokim rozstawie zębów, który nie wyrywa włosów i dobrze je rozczesuje – polecam się tam wybrać.
A czy moim drogim czytelniczkom
zdarza się zmieniać swoje upodobania i wyrzucać coś ze swojej kosmetyczki? A może też wróciłyście do czegoś po latach?
zdarza się zmieniać swoje upodobania i wyrzucać coś ze swojej kosmetyczki? A może też wróciłyście do czegoś po latach?
PS
Widziałyście już najnowszy film na moim Insta? Tym razem kręcę włosy bez użycia ciepła 🙂
_____________________________