Jakiś czas temu wspominałam Wam, że poluję na przeźroczysty, akrylowy organizer na kosmetyki, w którym będę je mogła przechowywać. Kiedyś byłam zwolenniczką chowania wszystkiego w toaletce i szufladki z plexi zupełnie do mnie nie przemawiały. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zmieniła zdania i od jakiegoś czasu marzył mi się oryginalny organizer MUJI. Przechowuję w nim kosmetyki, których używam na co dzień i te, które chcę zużyć jak najszybciej. Jeśli jesteście ciekawe jak wygląda organizacja moich produktów do makijażu, to zapraszam do dalszej części wpisu.



Pierwszy raz spotkałam się z takimi przeźroczystymi organizerami na amerykańskich kanałach YouTube i blogach. Dziewczyny pokazywały swoje ogromne kolekcje kosmetyków, które były skrupulatnie posegregowane w akrylowych szafeczkach, co znacznie ułatwiało codzienny makijaż. Przeźroczystość takiego organizera, która kiedyś wydawała mi się wadą, jest jego niewątpliwą zaletą. Od razu widzę co znajduje się w danej szufladce i mogę po to szybko sięgnąć. Jeśli posiadacie trochę więcej kosmetyków, to pewnie wielokrotnie kopałyście w swojej toaletce w poszukiwaniu konkretnego produktu. Przechowywanie kosmetyków w Muji jest bardziej wygodne i praktyczne.

W pierwszej szufladce trzymam swoje kompaktowe pudry, które chcę zużyć. Znalazł się tu też jeden róż, o którym zupełnie zapomniałam, a jest naprawdę bardzo fajny i nie powoduje u mnie powstawania niedoskonałości. Lubię róże z Astor i nie zdarzyło mi się jeszcze, aby któryś mnie zawiódł.

W drugiej szufladce trzymam tusze do rzęs, kredki do oczu i eyelinery. To z nimi miałam zazwyczaj największy problem, aby odnaleźć je na szybko w toaletce.

Kolejna szufladka kryje wszystkie produkty do makijażu brwi i cieliste kredki na linię wodną. Obecnie najchętniej sięgam po kredki do brwi i niedługo Wam o nich napiszę. Kiedyś nie wyobrażałam sobie malowania ich kredką, bo to zawsze kończyło się tragicznie, a teraz ten sposób jest dla mnie najwygodniejszy i najbardziej naturalny. Kluczem do sukcesu jest odnalezienie odpowiedniego produktu, bo nie wszystkie kredki są dobre.

W przedostatniej szufladce kryją się różne korektory, bazy pod cienie, konturówki i pomadki do ust. Chyba wspominałam Wam już, że uwielbiam kółko korektorów z IsaDora. Najczęściej używam tego zielonego kamuflażu do neutralizowania zaczerwienień na skórze i sprawdza się naprawdę świetnie.

I na koniec pomadki, których tak naprawdę używam najczęściej. Są to matowe Bourjois Rouge Edition Velvet i pomadki IsaDora Twist-Up Gloss Stick oraz Twist-Up Matt Lips. Jest też kilka balsamów z Catrice Pure Shine, które również bardzo lubię. Ich ogromnym minusem jest ścieranie się napisów, co wygląda później nieestetycznie.


Resztę produktów do makijażu trzymam w swojej toaletce. Na co dzień sięgam do niej tak naprawdę po bronzer, podkład i jedną paletkę cieni. Wadą takiego organizera jest z pewnością mała głębokość pojedynczej szufladki i bronzer Benefit Hoola czy podkład Eris niestety się do niej nie zmieszczą. Z tego, co widziałam są też głębsze modele organizerów, ale tylko z dwiema szufladkami. Wadą może być też cena, bo za taki organizer zapłaciłam 155 zł, co może wydawać się dosyć wysoką kwotą, jak za przeźroczysty pojemnik. Miałam już do czynienia z takimi plastikowymi organizerami i ten z Muji to zupełnie inna bajka. Jest ciężki, solidny, szufladki wysuwają się płynnie, a samo tworzywo jest grube i nie daje w odczuciu wrażenia plastikowości, tandety. Jest łatwy w czyszczeniu i kosmetyki nie “wżerają” się w niego. Myślę, że gdyby szufladki były bardziej zróżnicowane pod względem głębokości, to byłby to organizer idealny, mieszczący wszystko, co niezbędne do makijażu. Co prawda można dokupić te wyższe szufladki i dostawić je od góry, co będzie tworzyło zgraną całość, ale koszt wtedy rośnie. Mimo wszystko jestem zadowolona z takiego rozwiązania, które ułatwiło mi podstawową organizację moich kosmetyków. Jeśli zastanawiacie się czy warto kupić organizer z Muji, to uważam, że jak najbardziej TAK. Być może zdecyduję się jeszcze na taki do przechowywania mojej biżuterii, z uwzględnieniem cieniutkich łańcuszków, które lubią się plątać, gdy są powieszone.
***
Dajcie znać co myślicie o takim pomyśle na organizację kosmetyków! W jaki sposób przechowujecie swoje produkty do makijażu?


