Wiele z Was prosiło mnie o post z aktualizacją pielęgnacji moich włosów i dziś postanowiłam napisać Wam o produktach naturalnych, które mają niesamowite właściwości nawilżające, nabłyszczające i regeneracyjne. Wciąż stosuję u siebie tradycyjne olejowanie różnymi olejkami, jak i miodowanie, o którym możecie poczytać TUTAJ. W dzisiejszym poście chcę zwrócić Waszą uwagę na produkty niedoceniane, do kupienia za bardzo niewielkie pieniądze, a które zdziałają znacznie więcej, niż kosmetyki drogeryjne. Dlaczego? Są to skarby natury, pozbawione silikonów, a bogate w wiele substancji odżywczych. Jeśli będziecie skrupulatne i konsekwentne w swojej pielęgnacji, to Wasze włosy przejdą dużą metamorfozę. Po mojej dekoloryzacji czyli ściągnięciu czarnego koloru, o której więcej TUTAJ, kondycja włosów uległa pogorszeniu ale dzięki stosowaniu naturalnej pielęgnacji widzę OGROMNĄ POPRAWĘ nawilżenia, sprężystości, gładkości. Zapraszam do dalszej lektury, a już niedługo o moich ulubionych odżywkach z drogerii.


| 1. Olejek kokosowy |
Jest to już moje czwarte opakowanie tego produktu i używam go przed każdym myciem włosów. W zależności od tego ile mam czasu, pozostawiam olejek na głowie przez godzinę lub dłużej, a następnie dokładnie zmywam szamponem. Jest to produkt, który należy uprzednio włożyć do szklanki z gorącą wodą, olej ulega rozpuszczeniu i wtedy dopiero możemy go nałożyć na włosy. Po dokładnym zmyciu olejku nakładam jeszcze jakąś lekką odżywkę. Olej sprawia, że włosy są miękkie, sypkie i lśniące. Odkąd stosuję pielęgnację tym olejkiem moje włosy są o wiele bardziej błyszczące. Ja mam akurat olejek z Orientany – Kokosowa Terapia Do Włosów ale tak naprawdę możecie kupić każdy inny olej kokosowy dostępny np. na allegro. Ceny są różne, w zależności od producenta.
| 2. Masło shea |
Masło shea, które jest nierafinowane ma naprawdę cudowne właściwości. Smaruję się tym masełkiem w miejscach przesuszonych, szczególnie na twarzy i przy mojej mieszanej cerze ze skłonnością do trądziku NIE zapycha, co jest dużym zaskoczeniem. Wracając do włosów, to odkryłam, że smarując końcówki tym produktem są o wiele bardziej gładkie i całkowicie przestały się rozdwajać. Masło ma postać stałą, a więc przed aplikacją trzeba rozgrzać odpowiednią ilość w dłoniach i dopiero wtedy nałożyć na włosy. Ja stosuję shea na noc, a rano zmywam. Świetny produkt, w niskiej cenie, który warto mieć i będę to podkreślać na każdym kroku. Masło shea ma szerokie właściwości nawilżające, natłuszczające, regenerujące, kojące oraz przeciwzapalne. W składzie takiego masełka znajdziemy fitosterole, między innymi beta-sitosterol, który zapobiega wypadaniu włosów! Za takie spore opakowanie, które starczy mi spokojnie na rok, zapłaciłam około 16 zł na Allegro.
| 3. Sok z aloesu |
Aloes ma właściwości zmiękczające i nawilżające włosy, tak więc idealnie sprawdzi się przy włosach bardzo suchych, porowatych. Sok z aloesu stosuję jako płukankę/mgiełkę czyli po umyciu włosów, kiedy są jeszcze mokre, spryskuję je tym właśnie produktem. Najlepiej przelać sobie odrobinę z butelki do pojemniczka z atomizerem i po każdym umyciu aplikować na całe włosy. Ważne, żeby nie przelewać całości od razu, bo sok straci swoje właściwości, jeśli będzie przechowywany z plastikowej butelce. Włosy są po nim od razu bardzo miękkie i idealnie się układają podczas stylizacji. Za taką dużą butelkę zapłacimy w aptece około 20zł, ale na allegro można wyrwać taniej.
| 4. Płukanka z kawy |
Jeśli chcecie, aby Wasze włosy były bardziej lśniące i rosły szybciej, to nie ma nic lepszego jak płukanki z kawy. Ja robię mocny napar, odcedzam fusy i przelewam wszystko do miski. Kiedy kawa się wystudzi, zanurzam włosy i płuczę je jakieś 10 minut, następnie suszę. Włosy są cudnie wygładzone, a zapach jest nieziemski. Kawa dla jasności musi być parzona, a nie rozpuszczalna. Najlepiej samemu zmielić ziarenka.
|5. Maseczka z siemienia lnianego |
Moc siemienia lnianego znają wszystkie włosomaniaczki, ponieważ nic tak bardzo nie nabłyszczy i nie wygładzi w naturalny sposób włosów, jak właśnie maska z lnu. Wystarczy, że wrzucicie do garnka z gotującą wodą 2-3 łyżki ziarenek siemienia i podgotujecie jakieś 5 minut. Następnie pozostawiacie taki napar do wystygnięcia, a później nakładacie całą miksturę na umyte i wilgotne włosy (razem z ziarenkami). Ja zwykle trzymam taką maskę około 30 minut, pod czepkiem foliowym i ręcznikiem, a następnie spłukuję. Nie martwcie się, wszystkie ziarenka się dokładnie zmyją, a podczas suszenia dodatkowo “powylatują” z włosów. Ważne jest aby stosować siemię lniane w ziarenkach, a nie mielone. Patrzcie też dokładnie na datę ważności lnu, bo ma dosyć krótką datę i po jej upływie traci moc. Siemię lniane powinno się także pić i ja robię to niemal codziennie. Cena w aptekach to około 3zł.
Mam nadzieję, że post okazał się dla Was przydatny i że zainspirowałam Was do wprowadzenia naturalnej pielęgnacji włosów. Niewielkim kosztem można uzyskać efekt gładkich i lśniących włosów, nie obciążając ich silikonami. Najważniejszą kwestią jest konsekwencja i determinacja. Jeśli będziecie używały pokazanych produktów sumiennie, to gwarantuję Wam poprawę kondycji włosów.
Spróbujecie któregoś z pokazanych produktów?
Chętnie poczytam o Waszych naturalnych sposobach!
____________________________________________
Zapraszam do obserwowania mnie na Facebooku & Instagramie
