Przetestowałam już wiele form depilacji, ale nadal najczęściej używam zwykłej, jednorazowej maszynki do golenia. Dlaczego? Jest to dla mnie najszybszy i niewymagający żadnego przygotowania sposób na pozbycie się zbędnego owłosienia. Kiedyś jednak zdecydowanie bardziej wolałam depilację woskiem czy kremem, bo maszynki powodowały u mnie ciągłe podrażnienia (czerwone kropki, wysypki, pieczenie, a czasem nawet zacięcia). W dalszej części wpisu zdradzę Wam mój sposób na bezproblemową depilację w 5 krokach, więc zapraszam do czytania.
KROK 1 – ZMOCZENIE SKÓRY I NAŁOŻENIE ŻELU DO GOLENIA
_________
Depilację zawsze wykonuję wieczorem, przed snem. Zwykle robię to pod prysznicem, po umyciu całego ciała, więc skóra jest już mokra. Jeśli jednak nie wykonujecie depilacji pod prysznicem, to zawsze przed nałożeniem żelu do golenia trzeba zwilżyć skórę, dzięki czemu żel o wiele lepiej się rozprowadzi, a cały proces golenia przebiegnie łatwiej. Jeśli chodzi o wybór żelu, to ja kupuję ten z Isany (dostępny w Rossmannie) i od jakiegoś czasu używam wersji Sensitiv z aloesem. Ładnie się pieni i jest odpowiednio gęsty, dzięki czemu maszynka sunie po ciele bardzo gładko i nie ma praktycznie szans na jakiekolwiek zacięcie. Żel będzie się nadawał przy goleniu całego ciała, również okolic bikini. Czasem, kiedy zabraknie mi żelu, to używam zwykłej odżywki do włosów np. Kallos lub podkradam mojemu facetowi trochę pianki do golenia (np. Nivea). Nigdy jednak nie przeprowadzam depilacji na sucho lub na skórze tylko zmoczonej wodą. Wtedy o wiele łatwiej o podrażnienia i szybciej można się zaciąć.
KROK 2 – DEPILACJA
_________
Niestety nie wszystkie maszynki jednorazowe są tak samo dobre. Czasem te droższe i bardziej profesjonalne z wymiennymi ostrzami potrafią mocno rozczarować. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepsze są maszynki męskie i u mnie sprawdzają się naprawdę wzorowo. Dokładnie depilują włoski, nie wyrywają ich, przy czym nie są też zbyt ostre. Mogłoby się wydawać, że męska maszynka będzie bardziej agresywna, bo musi poradzić sobie z twardym zarostem, a tymczasem te damskie z pięknymi, różowymi trzonkami potrafią nieźle zacinać. Już od dawna używam jednorazówek z Gilette (kupuję w Biedronce), a ostatnio skusiłam się w Rossmannie na maszynkę BIC Miss Soleil, która również daje radę. Jeśli chodzi o samą depilację, to wykonuję długie, powolne ruchy pod włos i staram się nie ominąć żadnego miejsca. Jeśli macie naprawdę ekstremalnie wrażliwą skórę, to możecie spróbować depilacji w kierunku odwrotnym czyli z włosem. To również pomaga uniknąć problemów z podrażnieniami. Pamiętajcie, aby nie używać maszynek tępych lub o nierównym ostrzu, ponieważ to najczęściej jest powodem późniejszych problemów.
KROK 3 – OSUSZENIE SKÓRY
_________
Po depilacji i dokładnym spłukaniu żelu wodą czas na osuszenie skóry. Warto robić to świeżym (czystym) ręcznikiem, przesuwając się zgodnie z kierunkiem wzrostu włosa. Kiedyś zupełnie nie zwracałam na to uwagi, jednak ma to duże znaczenie.
KROK 4 – BALSAM PO GOLENIU
_________
To w zasadzie jeden z najważniejszych kroków i już wielokrotnie się o tym przekonałam. Testowałam mnóstwo “damskich” balsamów, żeli po goleniu, kremów, czy też olejków łagodzących, ale nic tak dobrze nie zapobiega i nie koi podrażnień jak Nivea Men (wersja 0% alkoholu). Używam go za każdym razem po depilacji i zupełnie zapomniałam czym są te czerwone kropki po goleniu, pieczenie i jakiekolwiek dyskomfort związany z usuwaniem owłosienia. Jest to mój ulubieniec, którego używam czasem jako bazy pod makijaż (pisałam o tym TUTAJ klik). Mam też wrażenie, że włoski odrastają wolniej, a podczas odrastania nie są tak ostre i kłujące. Balsam nakładam na skórę ruchami głaskającymi, zgodnie z kierunkiem wzrostu włosa, czekam aż się wchłonie i zakładam piżamkę. Jeśli z jakiegoś powodu nie chcecie go używać, to polecam wodę termalną z Vichy, która również zapobiega podrażnieniom, a także krem Zinalfat z Dermoceutica. Jednak dla mnie ten balsam Nivea to absolutny mistrz!
KROK 5 – DEZYNFEKCJA
_________
Wbrew nazwie nie wyrzucam takiej jednorazowej maszynki od razu do kosza. Zostawiam ją na 4-5 razy, ale ważne jest, aby po skończonej depilacji dobrze ją umyć, osuszyć i zdezynfekować specjalnym płynem (u mnie Antiseptex). Ważne również, aby takiej maszynki już nikt inny nie używał, a podkradanie jej naszemu facetowi to najszybsza droga do podrażnień łącznie z tymi nieszczęsnymi, czerwonymi kropkami. Maszynkę najlepiej schować w miejscu, gdzie nie będzie zbierać kurzu i bakterii.
A CO Z WRASTAJĄCYMI WŁOSKAMI?
________
Wiem, że wiele z Was ma z tym problem, bo niejednokrotnie pytacie o to w komentarzach. Ja całkowicie pozbyłam się wrastania dzięki regularnemu szczotkowaniu ciała na sucho, o którym pisałam TUTAJ klik. Nie dość, że fantastycznie pobudza krążenie, pomaga pozbyć się cellulitu, ujędrnia skórę, to jeszcze sprawia, że włoski zaczynają rosnąć pod odpowiednim kątem i nie wrastają. Efekty powinnyście zauważyć po 2-3 tygodniach regularnego szczotkowania.
***
Dziewczyny, dajcie znać jaką formę depilacji najbardziej lubicie i co się u Was najlepiej sprawdza. Jeśli macie jakieś pytania, to oczywiście zapraszam do zadawania ich w komentarzu 🙂
Zapraszam na mój Instagram @kosmetycznahedonistka