PIELĘGNACJA MOICH WŁOSÓW: AKTUALIZACJA PAŹDZIERNIK/LISTOPAD 2015.
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

Dziś post z aktualną pielęgnacją moich włosów. Napiszę Wam o ulubionych płukankach, podsumuję kurację wcierkową i pokażę kilka nowych produktów pielęgnacyjnych. Mam nadzieję, że jak zwykle znajdziecie tu coś dla siebie.

kosmetyczna_hedonistka_jak_dbam_o_wlosy_pielegnacja_włosów

head&shoulders_szampon_przeciw_wypadaniu_wlosow_babydream_dla_dzieci_łagodny_szampon

MYCIE WŁOSÓW
__________
Nadal jestem wierna swojemu ulubionemu szamponowi Babydream z Rossmanna. Myję nim włosy co drugi dzień. Dla tych z Was, które narzekają na plątanie włosów po zastosowaniu tego szamponu mam dobrą wiadomość. Jest dostępna wersja ułatwiająca rozczesywanie, która faktycznie pozostawia włosy bardzo gładkie już na etapie zmycia szamponu. Tak na dobrą sprawę (jeśli jesteście leniuchami), to można zrezygnować już z odżywki, chociaż osobiście sobie tego nie wyobrażam. Niestety ta nowa wersja podrażnia skórę mojej głowy i pozostanę przy klasycznym Babydream-ie. 
Nowy produkt do mycia, który stosuję raz na 2 tygodnie, to szampon Head&Shoulders przeciw wypadaniu włosów. Bardzo dobrze oczyszcza włosy, pozostawiając je gładkie i lekkie, co przy pielęgnacji emolientowej jest ważne. Podczas stosowania olejków jest taki moment, kiedy włosy stają się zbyt mocno dociążone i od czasu do czasu warto porządnie je oczyścić za pomocą takiego produktu. To miła odmiana po Babydream-ie, który nie pachnie tak ładnie, jak Head&Shoulders. Prawdę mówiąc po tak długim czasie stosowania szamponu Babydream mam już serdecznie dosyć jego dziwnego zapachu, ale cóż, liczy się pozytywne działanie. 

kallos_blueberry_milk_drożdżowa_maska_przyspieszająca_wzrost_włosów_agafii
ODŻYWKI
__________
W październiku na chwilę wróciłam do pielęgnacji proteinowej, bo moje włosy stały się bardzo obciążone, “oklapnięte”, mało sypkie i bez życia. Miały co prawda optymalną gładkość, były błyszczące i lejące, ale mojej fryzurze wyraźnie brakowało lekkości. Jak zawsze świetnie sprawdziła się maska Kallos Milk na bazie protein mlecznych. Jest to moja ulubiona maska proteinowa, która w bardzo szybki sposób przynosi oczekiwane przeze mnie rezultaty. Nakładałam ją przez 2 tygodnie pod czepek na 15 minut, lekko podgrzewając ciepłym nawiewem suszarki, następnie spłukiwałam. Raz w tygodniu robiłam też laminowanie żelatyną, o którym pisałam TUTAJ klik. Jest to również niezawodny, a do tego tani i łatwy sposób na dostarczenie włosom protein.
Po dwóch tygodniach moje włosy odzyskały równowagę i stały się przede wszystkim bardzo sypkie i lekkie, przez co objętość fryzury była większa. Natomiast zauważyłam, że końce zaczynają się za bardzo przesuszać i usztywniać, więc ponownie wróciłam do standardowej pielęgnacji na bazie emolientów. Moją ulubioną odżywką emolientową jest oczywiście Kallos Blueberry z olejkiem awokado . Muszę przyznać, że jest bardzo trudno dostępna i znalazłam ją w małej, osiedlowej drogerii. Próżno jej szukać w Hebe czy Naturze, a szkoda, bo inne wersje są na półkach.
Ponownie kupiłam też drożdżową odżywkę Receptury Babci Agafii, która co prawda ma w składzie drożdże zawierające proteiny zbożowe, ale jest też niesamowicie bogata w najróżniejsze olejki, sok brzozowy i ostopest. Bardzo dobrze działa na moje włosy, które stają się miękkie, dobrze nawilżone i błyszczące. Nie używam jej na skalp, ale jest to maska pobudzająca wzrost włosów, więc jeśli macie mało wrażliwą skórę głowy, to możecie spróbować.
Jeśli nie czytałyście jeszcze o zrównoważonej pielęgnacji włosów czyli o emolientach, proteinach i humektantach, to zapraszam do lektury starszego wpisu TUTAJ klik. 

PŁUKANKI PO ODŻYWCE
__________
Przez większość października zrezygnowałam z płukanek, ale wróciłam do nich w listopadzie. Szczególnie często robiłam płukankę piwną oraz płukankę z siemienia lnianego i cytryny (pisałam o nich TUTAJ klik). Aktualnie stosuję też płukankę z kory dębu, która ma naturalnie przyciemniać włosy. 3 czubate łyżki takiej kory zalewam 3 szklankami wody i doprowadzam do wrzenia. Gotuję pod przykryciem 5 minut, odstawiam do wystudzenia. Płuczę włosy przez 10 minut zanurzając je w misce lub w większym naczyniu, następnie suszę. Efekt kolorystyczny powinien pojawić się po 2-3 użyciach. 
olejek_do_wlosow_serum_na_końcówki_indola_glamorous
SERUM NA KOŃCÓWKI
__________
Niedawno pisałam Wam o tym, że znalazłam zamiennik Loreal Mythic Oil, który był od wielu lat moim ogromnym ulubieńcem. Nie wiem czy jego formuła się zmieniła, a może to moje włosy nie są już tak podatne na działanie tego produktu, ale znacznie lepszy jest dla mnie aktualnie olejek Indola Glamorous Oil Gloss. Jest trochę mniej obciążający, niż Mythic Oil, do tego ładniej pachnie i naprawdę świetnie wygładza końcówki bez ich nadmiernego natłuszczania. Będzie idealny do włosów, które są cieniutkie i rzadkie, bo ma naprawdę lekką formułę. Ostatnio wróciłam też do serum z Marion Termooochrona i przypomniałam sobie dlaczego tak bardzo je kiedyś lubiłam. Fantastycznie wygładza włosy i są odczuwalnie bardziej śliskie oraz przyjemniejsze w dotyku. Z tym serum trzeba jednak uważać, bo zbyt duża ilość może obciążać. Na razie zrezygnuję z używania Mythic Oil i być może za jakiś czas znów będzie mi odpowiadać. 

olej jojoba delawell

OLEJKI DO OLEJOWANIA
__________
Przez ostatnie dwa miesiące (pomijając 2 tygodnie proteinowej pielęgnacji), używałam do olejowania olejku awokado i jojoba z Delawell na zmianę. Olejki tej marki są jak dla mnie najbardziej skuteczne i do tego można je z łatwością kupić np. w Hebe. Teraz chcę wrócić do oleju lnianego, który planuję też codziennie pić po jednej łyżce na noc.

olejowanie_włosów_nawilżanie_włosów_suche_włosy_regeneracja_włosów

WCIERKI
__________
Po moim ostatnim wpisie o 3 najlepszych, domowych wcierkach, wiele z Was deklarowało przystąpienie do wspólnej, “wcierkowej” akcji 🙂 Ciekawa jestem jak Wam idzie? Ja aktualnie zatrzymałam się na wcierce ze skrzypu i pokrzywy, ale cały czas trzymam się wcierkowego harmonogramu, o którym pisałam TUTAJ klik. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona rezultatami, bo ilość małych, wyrastających włosków jest wręcz nieprawdopodobna. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że naprawdę warto się przemęczyć i poświęcić trochę czasu na odpowiednią pielęgnację, a efekty przyjdą prędzej czy później. Liczy się tylko systematyczność, sumienność i upór 🙂 Wcierki będę robiła jeszcze do końca grudnia. Później zobaczymy. O dalszych perypetiach na pewno dowiecie się w pierwszej kolejności. 
***
Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało zadawajcie je w komentarzach niżej. Postaram się pomóc jak zawsze 🙂 A może to Wy macie coś ciekawego do polecenia jeśli chodzi o pielęgnację włosów? 


Zapraszam na mój Instagram @kosmetycznahedonistka




↓↓Obserwuj bloga, jeśli chcesz być na bieżąco z nowymi postami ↓↓  

Przeczytaj także