Ustalenie odpowiedniej pielęgnacji mojej cery było wyzwaniem ale w końcu udało mi się metodą prób i błędów dobrać odpowiednie kosmetyki. Jestem posiadaczką cery tłustej i mieszanej, skłonnej do wyprysków, zaskórników i wiele produktów mnie uczula. Od dawna też nie jestem nastolatką, więc kosmetyki typowo przeznaczone dla skór trądzikowych nie do końca mi odpowiadają. Muszę również zwracać szczególną uwagę na nawilżanie skóry wokół oczu, bo mam skłonność do zmarszczek w tych rejonach. Zwykle podchodzę z dużym dystansem do nowości i trzymam się swoich ulubionych marek, których dermokosmetyki nigdy mnie nie zawiodły. W dzisiejszym poście napiszę Wam z jakich produktów składa się moja aktualna pielęgnacja i co się u mnie sprawdza. Może dzięki temu wpisowi odkryjecie coś dla siebie.
DEMAKIJAŻ
___________
Dokładne usunięcie makijażu i zanieczyszczeń z twarzy to podstawa. Kiedyś używałam kosmetyków przeznaczonych dla cery trądzikowej, które niestety ale pogarszały stan mojej skóry. Wszystkie toniki i żele niesamowicie przesuszały cerę do tego stopnia, że miałam wieczny problem z odstającymi skórkami i każdy podkład wyglądał fatalnie. Od kiedy zaczęłam używać łagodnych kosmetyków do demakijażu zauważam ogromną różnicę. Myślę, że demakijaż i oczyszczanie skóry stanowi filar całej pielęgnacji i od dobrania odpowiedniego toniku oraz żelu myjącego powinnyśmy zacząć.
BIAŁY JELEŃ HIPOALERGICZNY
PŁYN MICELARNY aktualnie najlepiej sprawdza się u mnie przy demakijażu twarzy. Wcześniej używałam dużo droższych
produktów, natomiast ostatnio postanowiłam wypróbować coś tańszego i tak
trafiłam na płyn micelarny Biały Jeleń. Doskonale zmywa makijaż, nie podrażnia, nie
wysusza i radzi sobie z wodoodpornymi linerami. Skóra po demakijażu jest odczuwalnie mniej napięta i „uspokojona”. Płyn zawiera pantenol i jest
dobry dla alergików. Czego chcieć więcej od tego typu produktu? Polecam.
Możecie go zakupić np. TUTAJ klik.
PŁYN MICELARNY aktualnie najlepiej sprawdza się u mnie przy demakijażu twarzy. Wcześniej używałam dużo droższych
produktów, natomiast ostatnio postanowiłam wypróbować coś tańszego i tak
trafiłam na płyn micelarny Biały Jeleń. Doskonale zmywa makijaż, nie podrażnia, nie
wysusza i radzi sobie z wodoodpornymi linerami. Skóra po demakijażu jest odczuwalnie mniej napięta i „uspokojona”. Płyn zawiera pantenol i jest
dobry dla alergików. Czego chcieć więcej od tego typu produktu? Polecam.
Możecie go zakupić np. TUTAJ klik.
BIAŁY JELEŃ HIPOALERGICZNY ŻEL DO MYCIA TWARZY zastąpił mojego ulubieńca w kwestii mycia twarzy od
La Roche Posay. Wspominałam Wam jakiś czas temu, że moja skóra w okresie
grzewczym jest bardzo kapryśna i często miewam podrażnienia. Myślę, że mogło to
być również spowodowane zbyt długim stosowaniem tego samego żelu do mycia
twarzy, więc zmiana na Białego Jelenia okazała się korzystna. Żel dobrze myje,
ładnie pachnie, nie podrażnia i jest tani. Zawiera wyciąg z aloesu i ogórka,
ksylitol i laktitol oraz alantoinę i
pantenol. Myślę, że warto rzucić okiem przy kolejnych zakupach. Niestety nie widzę go już w sklepie internetowym ale możecie na niego polować TUTAJ klik.
NAWILŻANIE I OCHRONA PRZECIWSŁONECZNA
___________
Mimo, że mam cerę mieszaną w kierunku tłustej, to traktuję nawilżanie bardzo poważnie. Od dawna już przecież wiadomo, że cerę tłustą należy nawilżać, aby wydzielała mniej łoju i aby problem trądziku się nie nasilał. Ostatnio używam na zmianę czterech kremów, które sprawdzają się u mnie wzorowo i dobrze współpracują z podkładami.
BIAŁY JELEŃ KREM DO TWARZY EKSTREMALNE NAWILŻANIE to mój ulubieniec minionego miesiąca. Pisałam Wam o nim TUTAJ. Nadal bardzo go lubię i zakupiłam już kolejne opakowanie. Niedrogi produkt warty uwagi.
DR IRENA ERIS NORMAMAT używam już bardzo długo. Krem jest lekki, nietłusty i wspaniale pachnie. Zaraz po aplikacji skóra jest odczuwalnie bardziej miękka i wygładzona. Lubię go nakładać pod mój ulubiony podkład Dr Irena Eris Provoke Matt Fluid (pisałam o nim TUTAJ klik). To bardzo zgrany duet i co najważniejsze – nie powoduje u mnie powstawania zaskórników, a cera prezentuje się świeżo i ładnie cały dzień. Do kupienia TUTAJ klik.
LA ROCHE POSAY HYDRAPHASE LEGERE to kolejny wspaniały krem pod makijaż. Trzeba dać mu chwilkę, aby się całkowicie wchłonął i dopiero wtedy przystąpić do aplikacji makijażu. Krem również jest bardzo lekki (dostępna jest także formuła bardziej nawilżająca RICHE) i idealnie zgywa się z każdym podkładem. La Roche Posay to zdecydowanie moja ulubiona marka i jeszcze żaden produkt mnie nie zawiódł. Kupicie go w aptekach.
LA ROCHE POSAY ANTHELIOS KREM Z FILTREM 50+ to najlepszy produkt z ochroną słoneczną do twarzy, jaki miałam. Zachwycam się nim już w kolejnym wpisie ale jest po prostu idealny. Ma działanie ochronne, matujące, przedłuża trwałość podkładu i nie bieli skóry. Nie spowodował też u mnie powstawania zaskórników. Kiedy wiem, że będę przebywać długo na zewnątrz, to zawsze aplikuję ten produkt pod podkład. Podczas kuracji kwasami to produkt OBOWIĄZKOWY! Do kupienia w aptekach.
PIELĘGNACJA SKÓRY WOKÓŁ OCZU
___________
To istotny element mojej całej pielęgnacji. Przetestowałam już wiele kremów pod oczy ale niektóre były tak złe, że zamiast nawilżać, to jeszcze gorzej przesuszały skórę. Nie wiem jak to w ogóle możliwe ale niestety zdarzają się tak złe kosmetyki, o których lepiej zapomnieć. W kwestii pielęgnacji tak delikatnej skóry, która znajduje się w okolicach oczu, praktycznie w całości zaufałam Vichy i La Roche Posay ale jest też jeden rodzynek.
VICHY LIFEACTIV SERUM 10 to leciutki żel, znajdujący się w opakowaniu z pipetą. Kiedy mam ciężką noc, bo pracuję do późna przed kompem, to wiem że ten produkt będzie niezastąpiony. Nakładam dosłownie odrobinę pod oczy na noc i rano nie mam żadnych opuchnięć czy czerwonych oczu. Rewelacyjny produkt do zadań specjalnych! Zużywam już kolejne opakowania. Dostępny w aptekach.
VICHY IDEALIA EYE CONTOUR IDEALIZER to już krem pod oczy, który używam na dzień. Bardzo szybko się wchłania i przynosi ulgę, kiedy skóra jest mocno napięta. Ma też działanie rozświetlające i redukujące cienie pod oczami. To bardzo dobry kosmetyk nawilżający do którego z pewnością powrócę, kiedy mi się skończy. Do kupienia w aptekach.
ORIFLAME TRUE PERFECTION REFRESHING EYE ILLUMINATOR to właśnie moje ostatnie odkrycie. Lekki, bezzapachowy żel, znajdujący się w opakowaniu z kuleczką wspaniale odświeża spojrzenie i używanie go co rano jest niezwykle relaksujące. Mimo lekkiej formuły dobrze nawilża, a to rzadkość. Świetnie sprawdza się też pod makijażem. Do kupienia u konsultantek Oriflame.
LA ROCHE POSAY HYDRAPHASE INTENSE YEUX również ma postać żelową ale to jak wspaniale znosi zmęczenie oczu i zapobiega opuchnięciom jest niesamowite. Lubię w tym produkcie to, że przynosi ukojenie i kiedy tusz do rzęs czy cień mnie podrażni, to dzięki temu żelowi dyskomfort mija w 5 minut. Jeśli macie duży problem z opuchlizną i workami pod oczami, to koniecznie wypróbujcie ten żel. U mnie i u mojej mamy sprawdza się fenomenalnie. Nie wałkuje się też z żadnym podkładem czy korektorem. Do kupienia w aptekach.
ZŁUSZCZANIE
___________
Złuszczanie skóry to element pielęgnacji, który szczególnie w okresie jesienno-zimowym mocno wdrażam. Pisałam Wam już o stosowaniu kwasu migdałowego krok po kroku (TUTAJ klik) ale ostatnio przerzuciłam się na kwas glikolowy marki Bielenda. Mam wrażenie, że znacznie mniej podrażnia moją skórę i wpływa korzystniej. Skóra złuszcza się szybciej i nie jest zaczerwieniona. W przypadku kwasu migdałowego zauważyłam też, że nie radzi sobie aż tak dobrze z zaskórnikami, gdzie kwas glikolowy w widoczny sposób i to w krótszym czasie zmniejszył ich ilość. Jeśli chcecie przeczytać o mojej kuracji kwasami to odsyłam TUTAJ klik. Kwasu glikolowego używam w ten sam sposób i z tymi samymi produktami, co kwasu migdałowego. Co do kremu na noc, który wspomaga złuszczanie, a przy okazji odzywia skórę, to stosuję niezmiennie Vichy Normaderm Nuit Detox, po którym moja cera każdego ranka jest miękka i odpowiednio nawilżona.
NAWILŻANIE UST
___________
Alantan Dermoline w lekkiej wersji niestety na dłuższą metę nie sprawdził się w codziennym stosowaniu na całą twarz. Niesamowicie mnie po nim wysypało i leczyłam skórę bardzo długo. Dałam mu jednak ostatnią szansę i kiedy moje usta latem były ekstremalnie wysuszone, to nałożyłam na nie właśnie ten krem. Nie ma nic lepszego! Żaden balsam czy krem nie ukoił i nie zregenerował moich ust w tak szybkim tempie jak Alantan. Używam go teraz regularnie na noc i nie pamiętam kiedy miałam jakikolwiek problem z ustami. Tani i godny polecenia krem, który w zaskakujący sposób stał się moim “must have”.
Mam nadzieję, że przebrnęłyście przez dzisiejszy post i znalazłyście tu coś, co wdrożycie do swojej pielęgnacji. Pewnie za jakiś czas stworzę kolejną aktualizację w kwestii produktów, których używam ale na dzień dzisiejszy nie planuję zmian.
I bum, uwaga! Nie ma pytania na końcu posta 😀