Moje włosy bez olejowania zostałyby prawdopodobnie ścięte, bo lata farbowania i późniejsza dekoloryzacja dały im nieźle popalić. To właśnie olejom zawdzięczam ich obecny stan. Muszę przyznać, że początkowo nie mogłam dobrać odpowiedniego oleju i zanim trafiłam na faworytów minęło sporo czasu. Dziś wiem, że było warto! Dziś pokażę Wam 4 najlepsze oleje i podpowiem jak je ze sobą łączę, aby były najskuteczniejsze.
Zacznę od oleju z nasion bawełny, który odkryłam stosunkowo późno, a poleciła mi go jedna z Was, za co serdecznie dziękuję. Na tle innych olejów wyróżnia go to, że bardzo szybko prowadzi do zmiękczenia włosów, więc jeśli macie problem z ich suchością, łamliwością i szorstkością, to warto zwrócić na niego uwagę. W mojej ocenie będzie nadawał się do włosów kręconych, które naturalnie mogą być szorstkie i sztywne. Poza tym poleciłabym go także posiadaczkom włosów rozjaśnionych i naturalnym blondynkom, bo nadaje im pięknego, złocistego połysku.
Lubię eksperymentować, jeśli chodzi o łączenie różnych produktów, aby wzmocnić i uzupełnić ich działanie. Z mojego doświadczenia wynika, że olej z nasion bawełny działa jeszcze lepiej, jeśli zmieszamy go z olejem nagietkowym. Po całonocnym olejowaniu moje włosy są miękkie jak u dziecka, a poza tym wspaniale lśnią. Taka mieszanka może uratować włosy przeproteinowane i za każdym razem sprawdza się u mnie wzorowo. Olej z nasion bawełny jest marki Nacomi i kupuję go w Hebe, natomiast w olej z nagietka lekarskiego ukraińskiej marki Aromatika zaopatruję się w osiedlowej aptece. Warto wspomnieć, że olej nagietkowy ma również dodatek oleju migdałowego, który tak bardzo lubię, ale o nim w dalszej części dzisiejszego wpisu.
O oleju migdałowym powstał osobny wpis, do którego możecie zajrzeć klikając tutaj. Nazwałam go moim mistrzem do olejowania włosów i nadal jestem z niego niesamowicie zadowolona. Działa jeszcze lepiej, niż olej z awokado, który jakimś trafem zupełnie przestał mi odpowiadać, ale tak to już w pielęgnacji włosów jest. Ich potrzeby potrafią się szybko zmieniać, przez co zauważamy, że dany produkt przestaje dawać tak dobre efekty. Najlepiej go odstawić i wrócić za kilka miesięcy, o ile data ważności na to pozwala. Olej migdałowy to absolutny pogromca puszących się włosów. Rewelacyjnie je dociąża i sprawia, że są gładkie i zdyscyplinowane. Macie czasem wrażenie, że włosy po jakimś czasie od mycia stają się sztywne i szorstkie? U mnie dzieje się to w zasadzie po godzinie od wysuszenia. Kiedy regularnie stosuję olej migdałowy (a najlepiej w duecie z olejem, o którym napisze niżej), to nawilżenie i gładkość utrzymują się znacznie dłużej. Olej migdałowy poleciłabym posiadaczkom włosów puszących się, wysokoporowatych i z natury suchych. Świetnie sprawdza się też wówczas, kiedy mamy w zamiarze stylizację włosów na ciepło. Nakładam go wtedy na całą noc, rano zmywam, suszę włosy jak zawsze i stylizuję np. na termolokach. Skręt jest znacznie bardziej sprężysty i trwały.
Szybko okazało się, że olej migdałowy działa jeszcze efektywniej, jeśli połączę go z olejem z pestek moreli. Sam nie robi u mnie szału, natomiast duet z migdałowym, to strzał w przysłowiową dziesiątkę. Włosy z każdym dniem stają się bardziej śliskie i lśniące, więc to na ten moment moje ulubione połączenie. Olej migdałowy jest marki Olvita, a morelowy Ekamedica i kupuję je w aptece.
Na koniec kilka ważnych faktów odnośnie olejowania włosów, które chciałabym Wam przypomnieć. Wiem, że czytają mnie nie tylko zaprawione w boju włosomaniaczki, ale także osoby totalnie początkujące, więc w ramach podsumowania przekażę Wam kilka istotnych informacji.
➤ Olejowanie włosów to nakładanie oleju na nieumyte, suche włosy, najlepiej na całą noc. Nakładamy od wysokości brody w dół, rozczesujemy grzebieniem, następnie związujemy w warkocz lub koczek na czubku głowy. Rano dokładnie zmywamy. Jeśli nie możecie pozwolić sobie na całonocne olejowanie, to róbcie to minimum godzinę przed każdym myciem. Aby wzmocnić działanie można założyć na głowę foliowy czepek, turban i podgrzać go ciepłem suszarki. Olej zadziała bardziej intensywnie.
➤ Oleje mogą uczulać i podrażniać skórę głowy, więc lepiej ją omijać.
➤ Stosujemy niewielką ilość – włosy mają być dobrze pokryte, ale nie mokre i ociekające olejem.
➤ Mieszając oleje ze sobą stosujemy proporcje 1:1 czyli np. jedna łyżka oleju migdałowego, zmieszana z jedną łyżką oleju morelowego.
➤ Wybieramy w 100% naturalne oleje, najlepiej nierafinowane.
➤ Najlepiej kupować te w szklanych buteleczkach.
➤ Sprawdzamy ich daty ważności i nie używamy po ich upływie.
➤ Olejowanie wymaga czasu, sumienności i cierpliwości. Jeśli jeden olej nie działa – spróbujcie innego.
➤ WIĘCEJ NA TEMAT PIELĘGNACJI I STYLIZACJI MOICH WŁOSÓW ZNAJDZIECIE TUTAJ KLIK.
Dziewczyny, jeśli macie jakieś pytania – piszcie, pomogę 🙂 Jaki jest Wasz ulubiony olej? Lubicie je ze sobą mieszać?