OLEJEK DO DEMAKIJAŻU WZMACNIAJĄCY RZĘSY, KSIĄŻKA JOJO MOYES I NIEZAWODNA WCIERKA NA WŁOSOWY KRYZYS CZYLI ULUBIEŃCY LIPCA!
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

Mamy już końcówkę lipca, a więc przyszedł czas na ulubieńców. W ostatnich tygodniach pojawiło się u mnie kilka “perełek” czyli produktów, które bardzo miło mnie zaskoczyły. Polecę Wam również idealną książkę na letnie wieczory i niezawodną wcierkę hamującą wypadanie włosów, do której zawsze wracam w kryzysowych sytuacjach. Gotowe? To lecimy 🙂

Pewnie będziecie pytać o białą narzutkę – dostępna tutaj klik. 

Jeśli chodzi o demakijaż oczu, to pozostaję wierna olejkom i płynom dwufazowym. Moim ulubieńcem w tej kategorii został produkt Evree – Regenerujący Demakijaż Oczu, który ma bardzo przyjazny skład. Znajdziemy w nim między innymi olej rycynowy, makadamia oraz olejek z ostropestu. Świetnie radzi sobie ze zmywaniem makijażu oczu, ale ma jeszcze jedną zaletę – genialnie wzmacnia brwi i rzęsy. Odkąd go używam (a będzie to już jakieś 2 miesiące), moje rzęsy są jakby grubsze, bardziej lśniące i zupełnie przestały wypadać. Zauważyłam też mnóstwo nowych, które zaczynają wyrastać w przerzedzonych miejscach. Olejek sprawdzi się również do oczyszczania całej twarzy w metodzie OCM, o której niedawno wspominałam. Zdradzę Wam jeszcze jedno zastosowanie tego produktu – każdego wieczoru wcieram odrobinę w skórki przy paznokciach, dzięki czemu dłonie zawsze wyglądają na zadbane. Jeśli chcecie go kupić troszkę taniej, to w Super-Pharm od 27.07 do 09.08 jest taka promocja, że gdy zrobicie zakupy za 35 zł, to ten olejek jest w cenie 8,99 (cena regularna to koło 20 zł). Planuję zrobić małe zapasy 🙂

Dwie pomadki, po której sięgałam najchętniej w ostatnich tygodniach to Benefit Bene Balm oraz Clinique Color Pop w odcieniu 07 Sugar Plum Pop. Obydwie pomadki mają lekko transparentne wykończenie, ale dostatecznie podkreślają usta w taki nienachalny, elegancki sposób. Nie są też byt ciężkie i tłuste, więc idealnie  sprawdzają się podczas upałów. Pomadka Benefit ma czerwonawy odcień, który fantastycznie ożywia cały makijaż, ale nie sprawia, że wyglądamy wieczorowo. Bez problemu używam jej w dziennym makijażu. Pomadka Clinique to taki typowy odcień brudnego różu, idealny na każdą okazję. Praktycznie wszystkie pomadki poszły odstawkę i używam tylko tych dwóch. Często mam tak, że jak się czegoś potocznie mówiąc “uczepię”, to używam przez wiele tygodni bez przerwy. Macie podobnie?

Moje włosy wyjątkowo polubiły olej z nasion bawełny z Nacomi, o którym zresztą wspominałam Wam we wpisie z nowościami (klik). Działa u mnie w podobny sposób, co olej awokado – zmiękcza, wygładza, nabłyszcza i dociąża. Myślę, że na stałe zagości w mojej włosowej pielęgnacji.

Często pytacie mnie w komentarzach co zrobić, jeśli ziołowe wcierki na wypadanie włosów nie działają. Wtedy bardzo często polecam Wam wcierkę od La Roche Posay Kerium, która już nie raz mnie uratowała. Przyszedł taki moment, kiedy i moje włosy przeżywają kryzys, ale doskonale znam przyczynę tego stanu. Kilka tygodni temu zmagałam się z potwornym bólem kręgosłupa i brałam leki, których skutki uboczne to właśnie wypadanie włosów. Musiałam ratować się czymś silniejszym, niż kozieradka, czarna rzepa czy pokrzywa. Jak zwykle Kerium dało radę i włosy zupełnie przestały wypadać. Ta wcierka ma jeszcze tą zaletę, że wspomaga odrastanie nowych włosków. Niestety jest ciężko dostępna w stacjonarnych aptekach i zjeździłam za nią pół miasta – podobno są jakieś braki w hurtowniach. Ostatecznie zamówiłam ją na Allegro.

Lubię proste, nieprzekombinowane torebki, dlatego jakiś czas temu zdecydowałam się na model DKNY Bryant Park Crossbody. Moje starsze listonoszki już się trochę zniszczyły, a ja potrzebowałam czegoś bardziej klasycznego, co pomieści trochę więcej, niż portfel. Ok, nałogowa torebkomaniaczka zawsze znajdzie sobie pretekst do kupienia nowej torebki 🙂 Wrzucam ją do ulubieńców, bo fantastycznie się nosi i do wszystkiego pasuje. 

Ostatni ulubieniec to książka. Byłam zaskoczona, że powieść Jojo Moyes pt. “Zanim się pojawiłeś” przypadła mi do gustu, bo zwykle sięgam po zupełnie inne gatunki. Czyta się ją niezwykle lekko i przyjemnie. W kilku momentach głośno się zaśmiałam, a na końcu było też wzruszenie. Jest już część druga, ale nie będę zdradzać tytułu, bo sam w sobie jest spoilerem. Kilka dni temu obejrzałam ekranizację i była całkiem fajna, choć jak to zwykle bywa – nie dorównuje książce. Jeśli lubicie takie klimaty, to polecam 🙂

***
I tak prezentują się moje lipcowe perełki. Macie swoich ulubieńców minionego miesiąca? Pochwalcie się co dobrego u Was 🙂



Bądźcie ze mną również na Instagramie @kosmetycznahedonistka 


Przeczytaj także