ODCHUDZANIE KOSMETYCZKI – JAKICH PRODUKTÓW JUŻ NIE KUPUJĘ I DLACZEGO?
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

Minimalizm stał się ostatnio szalenie popularny. Nie będę ukrywać, że do takiego prawdziwego, kosmetycznego minimalizmu mi bardzo daleko, chociażby z racji prowadzenia bloga i chęci dzielenia się z Wami moją opinią. Istnieje jednak kilka produktów, o które z biegiem lat na dobre odchudziłam swoją kosmetyczkę i nie wcale mi ich nie brakuje. O czym mowa? Czytajcie dalej. 

✓ BAZA POD CIENIE

Kiedyś w mojej kosmetyczce było mnóstwo baz pod cienie. Używałam zarówno tych silikonowych (przeźroczystych), jak i tych z kolorem, które miały wyrównywać odcień powieki. Szczerze, to nie widziałam większej różnicy, jeśli chodzi o przedłużenie trwałości cienia czy jego zwiększonej pigmentacji po nałożeniu na bazę. Czasem nawet dokładne roztarcie cienia na bazie okazywało się niemożliwe – powstawały plamy, dziwne grudki i przesuszone miejsca.  Bazy zazwyczaj są o wiele droższe, niż zwykły korektor pod oczy, a to właśnie on najlepiej sprawdza się u mnie na powiekach przed aplikacją cieni. Aktualnie używam korektora L’oreal True Match lub Catrice Liquid Camouflage. A stare bazy nadal leżakują w mojej toaletce 🙂 Miałyście którąś z nich?

✓ RÓŻE DO POLICZKÓW
Kiedy odkryłam, że róże do policzków są główną przyczyną powstawania niedoskonałości na moich policzkach, to wyeliminowałam je ze swojego makijażu. Róż może powodować pogorszenie stanu skóry ze względu na czerwony barwnik, który ma działanie komedogenne. Czasem jeszcze zdarzy mi się użyć różu, ale robię to bardzo sporadycznie. Kiedyś na promocji w Rossmannie kupowałam je wręcz hurtowo.

✓ BAZA POD PODKŁAD
Przetestowałam już mnóstwo baz pod makijaż i nigdy nie byłam zadowolona z efektu. Baza ma za zadanie przedłużyć trwałość makijażu, a co za tym idzie – przytrzymać sebum w ryzach, zapobiegać ścieraniu podkładu, optycznie wygładzać skórę, wypełnić rozszerzone pory. Jeśli wykonujemy dodatkowy krok w makijażu w postaci nałożenia bazy i wydajemy na nią dodatkowe pieniądze, to powinna widocznie “ulepszyć” nasz makijaż. Niestety osobiście nie widziałam różnicy po zastosowaniu bazy pod makijaż. Mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie, że moja skóra reagowała na nie zwiększonym wytwarzaniem sebum, a później dodatkowymi zaskórnikami. A może nie trafiłam na coś naprawdę godnego uwagi? 
✓ EYELINER
Rzadko wykonuję precyzyjną kreskę na górnej powiece. Najczęściej decyduję się na kreskę czarnym cieniem, a następnie roztarcie jej, aby makijaż wyglądał miękko, a nie graficznie. Z kolei graficzną kreskę, która będzie przypominać tą po eyelinerze można uzyskać nakładając czarny cień na mokro. Kiedyś nie wyobrażałam sobie swojego makijażu bez eyelinera, a teraz to dla mnie zbędny kosmetyk.
✓ PALETY Z DUŻĄ ILOŚCIĄ CIENI
Pamiętacie te palety, w których znajdowało się 80 lub więcej kolorów? Kupowanie takich palet ma jedynie sens wówczas, gdy profesjonalnie zajmujemy się makijażem lub dopiero uczymy się jego podstaw. Niestety w tego typu paletkach jakość cieni pozostawia wiele do życzenia. Aktualnie wolę zainwestować w jedną paletę z kilkoma kolorami, których na pewno będę używać.



✓ KREM MATUJĄCY
Krem matujący był zawsze na pierwszym miejscu mojej zakupowej listy. Kiedy zaczęłam bardziej interesować się pielęgnacją cery doszłam do wniosku, że kremy matujące były jedną z podstawowych przyczyn złego stanu mojej skóry. Po pierwsze miały fatalny skład (często z parafiną), a po drugie przesuszały moją tłustą skórę, co automatycznie prowadziło do powstawania niedoskonałości. Dziś pod makijaż używam lekkich kremów o żelowej konsystencji, ale typowo nawilżających.


✓ BALSAM NAWILŻAJĄCY
Kupowanie balsamów nawilżających można było nazwać moim hobby. Miałam ich całe mnóstwo, chociaż moja skóra nie była aż tak wymagająca, jeśli chodzi o nawilżanie. Z biegiem czasu stałam się coraz to bardziej leniwa i wsmarowywanie balsamów po kąpieli było dla mnie męczące. Aktualnie po kąpieli czy prysznicu nakładam na mokrą skórę oliwkę Hipp dla dzieci, czekam minutkę i wycieram się ręcznikiem. Robię tak już od wielu lat, a balsamy kupuję jedynie ze względu na jakiś interesujący zapach. 

✓ CIENIE W KREDCE
Zupełnie z nich zrezygnowałam, bo większość ma tak tłustą konsystencję, że potrafią się bardzo szybko zrolować w załamaniu powieki. Zdecydowanie bardziej wolę tradycyjną formę cieni i zabawę z ich rozcieraniem za pomocą pędzelka. Mam wtedy większą kontrolę nad efektem końcowym, co przy cieniu w kredce jest dosyć trudne.

Jakich kosmetyków już nie kupujecie? Jeśli macie jakieś pytania, to oczywiście chętnie odpowiem. 

Zapraszam też na mój INSTAGRAM @kosmetycznahedonistka

Przeczytaj także