Wiem, że bardzo lubicie wpisy z nowościami w mojej kosmetyczce, więc dziś wpadam do Was z kilkoma fajnym produktami, które uzupełniły moje pielęgnacyjne i makijażowe zbiory. Jeśli jesteście posiadaczkami UFO od FOREO, to z pewnością znajdziecie tu coś dla siebie, bo w moje ręce wpadły w końcu nowe maseczki, które współpracują z tym urządzeniem. Zapraszam do dalszej lektury.
GLOW ADDICT MASK (pasuje do UFO i UFO mini)
To maska przeznaczona przede wszystkim dla posiadaczek cery poszarzałej, zmęczonej i pozbawionej blasku. Ma właściwości rozświetlające, rozjaśniające i wyrównujące koloryt skóry. W składzie znajdziemy ekstrakt z pereł oraz witaminę B3, które pomagają rozjaśnić i ujednolicić nierówny koloryt skóry oraz zapewniają jej dodatkowy blask. Maseczka zawiera też witaminę E, która jak wiadomo jest bogata w antyoksydanty i nawilża. Myślę, że ta maska może świetnie sprawdzić się na cerach suchych, które mają problem z utrzymaniem zdrowego, młodzieńczego blasku. Warto też wspomnieć, że wszystkie maseczki od FOREO, które tu dziś zaprezentuję nie zawierają parabenów, fenoksyetanolu, silikonów, disodium EDTA, a także olejów mineralnych, więc są teoretycznie bezpieczne dla cer wrażliwych na zapychanie. Jestem niesamowicie ciekawa jak spisze się na mojej cerze, która zimą potrafi totalnie wariować i bez odpowiedniej pielęgnacji jest albo skrajnie sucha, albo totalnie przetłuszczona. Już od jakiegoś czasu odchodzę od totalnego matu na rzecz lekkiego blasku cery, więc tym bardziej nie mogę się doczekać pierwszego użycia.

SHIMMER FREAK MASK POD OCZY (pasuje tylko do klasycznego UFO)
Pielęgnacja delikatnej skóry pod oczami to coś, o czym nigdy nie zapominam. Czasem odpuszczam sobie krem na noc, ale pod oczy zawsze ląduje jakiś krem lub maseczka. Jestem niesamowicie ciekawa jak sprawdzi się w tych okolicach maska Shimmer Freak od FOREO, która w składzie ma kofeinę, antyoksydanty, wodę różaną oraz witaminę B3. Maseczka najlepiej zadziała w połączeniu z zimnem (krioterapią), które wydziela UFO. Ma odświeżać i orzeźwiać zmęczone spojrzenie, zmniejszać widoczność linii mimicznych, a także rozświetlać okolicę pod oczami dzięki malutkim drobinkom.
H2OVERDOSE MASK (pasuje do UFO i UFO mini)
A to już maseczka typowo nawilżająca, która pewnie podpasuje posiadaczkom bardzo suchej, starzejącej się skóry. Jest nasączona kwasem hialuronowym i ceramidem 3, który pomaga uzupełnić i utrzymać naturalny poziom nawilżenia cery. Ma zapewniać długotrwały efekt hydratyzacji, łagodząc wszelkie podrażnienia oraz zapobiec utracie wody, więc może mi się przydać podczas kuracji kwasami, które aktualnie przechodzę.
MATTE MANIAC MASK (pasuje tylko do klasycznego UFO)
Maseczka przeznaczona dla cery tłustej i mieszanej. Ma głęboko oczyszczać dzięki zawartości węgla, normalizować produkcję sebum i zapobiegać powstawaniu niedoskonałości. Węgiel ma silne właściwości pochłaniające zanieczyszczenia, toksyny i zrogowaciały naskórek, a także nagromadzone w porach sebum. W składzie znajdziemy też ekstrakt z kwiatu Saussurea i ekstrakt z oczaru, które minimalizują widoczność porów oraz dbają o gładką cerę. Maseczkę planuję stosować po wieczornym demakijażu i mam nadzieję, że będzie dobrze koić wszelkie podrażnienia i przyspieszać gojenie ewentualnych zmian.
YOUTH JUNKIE MASK (pasuje do UFO i UFO mini)
Jeśli jesteście posiadaczkami cery starzejącej się, to może być coś dla Was. Maseczka posiada w składzie kolagen, witaminę E, masło shea, olejek jojoba oraz oliwę z oliwek. Ma zmniejszać widoczność linii mimicznych i zmarszczek, poprawiać jędrność i owal twarzy, a także przywrócić skórze młodzieńczy wygląd. Chętnie podaruję ją w prezencie gwiazdkowym mojej mamie, która również jest posiadaczką FOREO UFO.
LAKIER DO WŁOSÓW BED HEAD TIGI HARD HEAD
Czas na nowości do włosów. Nie macie pojęcia ile lakierów utrwalających już przetestowałam, ale żaden nie był w stanie do końca spełnić moich oczekiwań. Z mojego doświadczenia wynika, że większość lakierów dostępnych na rynku albo totalnie skleja włosy, moczy je, albo po prostu nie robi z nimi zupełnie nic. Co prawda lakieru używam tylko okazjonalnie, ale gdy już to robię, to chcę, aby naprawdę mocno utrzymał np. skręt loków bez tworzenia skorupy lub co gorsza – pozostawiania białego nalotu. Niedawno odkryłam w Gdańsku bardzo fajny sklep z profesjonalnymi artykułami fryzjerskimi i tam dziewczyny poleciły mi lakier Bed Head Tigi Hard Head. Klientki podobno kupują po kilka sztuk tego produktu, bo jest tak dobry. Nie miałam jeszcze okazji testować utrwalacza tej marki, więc postanowiłam dać mu szansę i jeśli się sprawdzi, to z pewnością Was o tym poinformuję.
PASTA MODELUJĄCA MATRIX SHAPE SWITCHER MOLDING PASTE
Kolejnym produktem utrwalającym, na który się skusiłam jest pasta modelująca marki Matrix. Co prawda miałam już do czynienia z tego typu produktami w przeszłości, ale to zawsze kończyło się źle. Efekt był taki, że zamiast pięknie utrwalonych loków miałam posklejane strąki, które jeszcze szybciej się prostowały. Zamierzam tę pastę wypróbować na dwa sposoby. Pierwszy, to nałożenie jej na suche pasma bezpośrednio przed nawinięciem na termoloki. Jeśli to skończy się fiaskiem, to następnym razem po usunięciu termoloków będę chciała wgnieść odrobinę tej pasty w swoje loki. Jestem ciekawa która metoda się sprawdzi, bo chciałabym, aby skręt moich włosów utrzymał się przez co najmniej kilka godzin. Moje włosy są tak opornie proste, że bez żadnego utrwalacza potrafią się rozprostować w 15 minut!
POMADKA FENTY BEAUTY BY RIHANNA STUNNA LIP PAINT W ODCIENIU UNCUFFED
W sieci już od dłuższego czasu trwa wielki szał na kosmetyki do makijażu Fenty Beauty i podczas mojej ostatniej wizyty w Sephora postanowiłam skusić się na słynną pomadkę w płynie Stunna Lip Paint. W gamie kolorystycznej dostępnych jest tylko kilka odcieni i najbardziej przyjaznym wydał mi się Uncuffed czyli piękny, brudny róż z domieszką fioletu. Jak wiecie jestem ogromną fanką tego typu kolorów i ten jest naprawdę cudowny. Mam już za sobą pierwsze testy tego produktu i to prawda, co o nim mówią. Jest to bardzo komfortowa w noszeniu pomadka, która zastyga na mat, ale bez efektu skorupy. Jej konsystencja jest niesamowicie lekka – to tak jakby mocno napigmentowana woda. Podoba mi się również opakowanie tego produktu i byłam nieco zdziwiona jego ciężkością. Na szerszą opinię musicie jeszcze troszkę poczekać, bo jak na razie użyłam jej tylko raz.
ŻEL UTRWALAJĄCY DO BRWI ANASTASIA BEVERLY HILLS CLEAR BROW GEL
Ten żel stał się już niemalże kultowy, jeśli chodzi o produkty tej marki, a ja dopiero teraz postanowiłam się na niego skusić. Lubię, kiedy moje brwi są cały czas “na miejscu”. Mam dosyć długie i niesforne włoski, które mają tendencję do wywijania się w każdą, możliwą stronę, byleby nie zostać tam, gdzie powinny. Póki co najlepiej sprawdzała się u mnie metoda utrwalania na mydło, ale nie oszukujmy się – znacznie szybciej i wygodniej jest użyć gotowego żelu. Jestem już po pierwszych testach tego produktu i faktycznie dobrze utrwala, ale jestem troszkę rozczarowana aplikatorem. Szczoteczka po wyjęciu z tubki jest praktycznie sucha i dopiero po mocniejszym przyciśnięciu do brwi zostawia na nich żel. Ja z kolei nie lubię mocno dociskać szczoteczki do włosków, aby nie zetrzeć z nich cienia lub kredki, którą podkreślałam brwi. W mojej opinii ten aplikator powinien być trochę mniejszy, dzięki czemu nabierałby więcej żelu bez konieczności dociskania. Podsumowując, mam mieszane uczucia co do tego produktu. Bardzo dobrze utrwala, ale szczoteczka to jak dla mnie porażka.

Które z moich nowości najbardziej Was zainteresowały? Jeśli macie jakieś pytania, to tradycyjnie zapraszam do dyskusji w komentarzach 🙂
_____________________________