Przeglądając mój zeszłoroczny kalendarz, w którym zapisuję dosłownie wszystko – od listy zakupów, po życiowe plany, a na luźnych myślach skończywszy, dokopałam się do moich postanowień na 2019 rok. Podzieliłam je na takie totalnie zwykłe czyli regularne chodzenie na siłownię, zmianę nawyków żywieniowych itp. oraz na bardziej “życiowe”. Szczerze, to te drugie były raczej dodatkiem do tych pierwszych i już w trakcie zapisywania potraktowałam je z przymrużeniem oka. Wiedziałam, że są niby ważne, ale nie na tyle, żeby zmieniły coś istotnego w moim życiu. Minął rok, a ja dokopując się do tych zapisków w moim kalendarzu mam uśmiech na ustach, bo wiecie co się okazało? Te z pozoru błahe zmiany wywarły największy wpływ na moje życie. Mogę śmiało przyznać, że podniosły komfort mojej codzienności. Co to dokładnie było? Już Wam melduję.
1. Porządki na twarzoksiążce
Byłam jedną z tych osób, które nawet do najbardziej pozytywnej historii mogły dorobić tragiczne zakończenie. Wolałam być zawsze przygotowana na najgorsze, niż zaliczyć jakiś wielki szok i rozczarowanie. Nie wiem z czego to wynikało. Może ze złych doświadczeń, a może po prostu z ostrożności. W 2019 roku ni stąd ni zowąd nastąpił jakiś szalony zwrot w moim myśleniu. Chyba po prostu miałam już dosyć ogromu czarnych myśli, jakie napadają mnie w nawet najfajniejszych chwilach. Zaczęłam się bardziej kontrolować i kiedy tylko mój mózg zaczynał swoje katastrofalne wizje po prostu mówiłam “stop” i kierowałam swoje myśli na coś zupełnie innego. Nasz mózg to sprytna bestia i czasem potrafi sabotować wszystkie nasze działania. Stąd też powiedzenie, że naszymi największymi wrogami potrafimy być my sami. Wypracowanie takiego nowego nawyku myślowego trochę mi zajęło, ale dziś mogę już śmiało przyznać, że zaczęłam w końcu myśleć pozytywnie. Nie martwię się na zapas, bo po co robić to dwa razy. Wierzę też, że pozytywne myśli jakoś bardziej się materializują w naszym życiu i dzięki nim przyciągamy dobre rzeczy. Miniony rok był dla mnie czasem ogromnej pracy nad sobą i to magiczne, pozytywne myślenie uważam za swój największy sukces. Oczywiście skłamałabym, pisząc, że w ogóle nie mam żadnych negatywnych myśli, ale wtedy dokładnie widzę jak wiele energii mi to wtedy zabiera i jak dużo mogę zyskać myśląc inaczej.
To naukowo udowodnione, że uśmiechając się, nawet sztucznie i w wymuszony sposób dajemy sygnał naszemu mózgowi, żeby zaczął produkować takie fajne rzeczy jak dopamina, serotonina czy endorfiny. Mózg to tak naprawdę jedna, wielka fabryka narkotyków, które nam nie szkodzą i są całkowicie za darmo. Wystarczy tylko po nie w odpowiedni sposób sięgnąć. Można uprawiać sport, ale dla większych leniuszków wystarczy się po prostu uśmiechnąć. Mimo wszystko i wbrew całej, negatywnej sytuacji, która nas otacza. 2019 rok był dla mnie jednym, wielkim treningiem uśmiechu i wiem, że dzięki wypracowaniu tego nawyku mogłam przetrwać kilka kiepskich chwil w swoim życiu. Nie wspomnę już o tym, że uśmiechając się jesteśmy po prostu lepiej odbierane przez otoczenie.
Niby tak proste rzeczy, ale właśnie zdałam sobie sprawę, że dzięki nim mój 2020 rok będzie o wiele lepszy. Nie powiem, wymagały ode mnie ogromu pracy i pewnie drugie tyle mnie jeszcze czeka, ale myślę, że warto. Nie chcę teraz zabrzmieć śmiesznie, ale to prawda, że prawdziwe dbanie o siebie zaczyna się od zmian w głowie. I takich pozytywnych zmian Wam szczerze życzę!
jest, czy może działacie spontanicznie?