NOWA PALETA CIENI THE BALM NUDE DUDE EYESHADOWS PALETTE. CZY WARTO?
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

Dziś pokażę Wam z bliska nowość marki The Balm czyli paletę cieni Nude Dude. Jak wyglądają swache? Czy paleta jest lepsza od kultowej Nude Tude? Czy warto ją kupić? Tego wszystkiego dowiecie się w dalszej części dzisiejszego posta.

THE BALM NUDE DUDE
__________

Lubię cienie marki The Balm, bo są bardzo ciekawe w swojej konsystencji. Delikatne, jedwabiste i mocno napigmentowane – tak mogłabym określić cienie w każdej palecie. Nie inaczej jest w przypadku Nude Dude czyli najnowszego wypustu The Balm. Paletka na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie bardzo delikatnej, neutralnej i skierowanej raczej do posiadaczek jasnych (zielonych lub niebieskich) oczu. Rzeczywiście kolorystyka palety jest zachowana w neutralnych barwach z przewagą różowego pigmentu, który świetnie wydobędzie zieleń i niebieskości tęczówek ale posiadaczki ciemnych oczu również znajdą tu coś dla siebie. W palecie mamy bowiem kilka brązów i złoto, które wspaniale współgra z brązowymi oczami. 
ZAWARTOŚĆ PALETY, JAKOŚĆ, KOLORY
__________
W palecie jest 12 cieni, które świetnie się ze sobą łączą, a więc osoby, które mają problem z blendowaniem mogą śmiało kupić tą paletkę. Cienie nie pozostawiają smug, plam, nie znikają przy rozcieraniu ale się trochę osypują, co jest jakby normalne, jeśli chodzi o The Balm. Nie jest to jednak problem na tyle poważny, żebym całkowicie zrezygnowała z sięgania po tą paletkę. Bardzo lubię ją za wspaniałe, różowe kolory, które podbijają zieleń moich oczu. W Nude Dude brakuje mi jedynie czegoś na wzór bardzo perłowego, wręcz metalicznego koloru o nazwie  Stand – Offish. Są tu jednak cudowne odcienie Faithfull i Fabulous, które mogą zastąpić mojego ulubieńca z Nude Tude. Mamy też całkowicie matowy, śmietankowy kolor Fearless, idealny do wykańczania makijażu, czego brakowało w Nude Tude. Tradycyjnie paleta jest wykonana z lekkiej tektury, ma lusterko i dwustronny pędzelek, który wcale nie jest taki bezużyteczny. Często używam ściętej końcówki do wypełniania brwi. Drugi koniec pędzla świetnie sprawdzi się przy nanoszeniu cieni na mokro, szczególnie tych mocno błyszczących. Trzeba jednak delikatnie przykładać pędzel do cieni, bo można je pokruszyć (są miękkie i delikatne).

CZY WARTO SIĘ SKUSIĆ?
__________
Czy warto kupić paletkę The Balm Nude Dude? Uważam, że tak szczególnie, jeśli lubicie stonowane kolory w makijażu. Tą paletką raczej nie poszalejecie z kolorowym, artystycznym make-up’em ale przy codziennym makijażu naprawdę się przyda. Dzięki temu, że cienie łatwo się ze sobą łączą nie trzeba rano poświęcać dużo czasu na makijaż. Czy mając paletkę Nude Tude warto kupić Nude Dude? Tak, kolory są zupełnie inne i miłośniczki marki The Balm na pewno nie powinny odpuszczać tej palety. I w końcu czy ta paleta jest lepsza od poprzedniczki? Uważam, że można traktować je na równi, ponieważ jakość jest identyczna, natomiast kolory są inne. Jak dla mnie obie palety mają udaną kolorystykę i chętnie sięgam po nie w codziennym makijażu. Cała oprawa paletek The Balm bardzo mi się podoba, bo są lekkie, poręczne i mają duże lusterko. Jeśli poszukujecie dobrej jakościowo paletki do codziennego używania – polecam. 
* Na zdjęciu użyłam w załamaniu powieki i na dolnej koloru Flawless, a na powiece ruchomej koloru Flirty. W wewnętrznym kąciku jest szampański cień Fabulous. Granice makijażu roztarłam śmietankowym matem Fearless. 
Paletkę zakupicie TUTAJ klik. 
W makijażu użyłam też połówek sztucznych rzes Ardell 318 Accent (są cudowne!) TUTAJ klik. 
Na ustach konturówka essence Lipliner 12 + błyszczyk Lily Lolo Whisper. 
Wyniki naszego walentynkowego konkursu znajdziecie TUTAJ klik. 
Przeczytaj także