Zgodnie z obietnicą czas na ostatnie podsumowanie minionego roku i tym razem znajdą się w nim najlepsze gadżety do makijażu. Dziś przedstawię Wam moich niezastąpionych pomocników do aplikacji pokładu, pudru, cieni, a także najlepszą zalotkę, pęsetę oraz grzebyk do rozczesywania rzęs. Gotowe? To zaczynamy!
NAJLEPSZA GĄBECZKA DO PODKŁADU I PUDRU
Jeśli chodzi o jajowate gąbeczki do nakładania podkładu, to nie miałam z nimi najlepszego startu. Zaczęłam od tych drogeryjnych, które były twarde jak kamień nawet po zmoczeniu, później testowałam nieco lepsze typu Real Techniques, aż w końcu dotarłam do Beauty Blendera, który również mnie jakoś specjalnie nie zachwycił. Zarówno na mokro, jak i na sucho uzyskiwałam niezadowalające krycie podkładu. Poza tym dużo lepiej było mi posługiwać się pędzlem typu Flat Top. Pamiętacie wpis na temat pudrowania skóry na mokro (link niżej)? To właśnie wtedy zupełnie zmieniłam podejście do tego typu gadżetu i teraz już wiem, że to kwestia jakości gąbki. Bezdyskusyjnym faworytem w tej kategorii jest gąbka Blend It, której używam teraz zarówno do pudrowania skóry na mokro, jak i do rozprowadzania podkładu. Cera wygląda bardziej gładko, podkład jest mało widoczny, a krycie zachowane w stu procentach. Nie wyobrażam sobie, aby w mojej kosmetyczce zabrakło gąbeczki Blend It. Można ją łatwo doczyścić i jeśli odpowiednio się z nią obchodzimy, starczy na bardzo długo.
Warto przeczytać:
NAJLEPSZE PĘDZLE DO PODKŁADU I BRĄZERA
Czasem zdarza się, że wszystkie gąbeczki mam “w praniu” i wtedy sięgam po pędzel do nakładania podkładu. Najlepszym pędzlem w tej kategorii został Flat Top Zoeva 104 Buffer. Jeśli oczekujecie od podkładu największego krycia i mimo wszystko gąbeczka Wam nie służy, to spróbujcie aplikacji tym właśnie modelem pędzla. Jest duży, odpowiednio zbity, a jednocześnie dosyć miękki – takie lubię najbardziej. Faworytem do brązera został pędzel Zoeva 127 Luxe Sheer Cheek, który co prawda jest przeznaczony do różu, ale u mnie najlepiej sprawdza się właśnie do pudrów brązujących. Bardzo dobrze i szybko je rozprowadza bez żadnych smug czy plam. W pędzlach Zoeva najlepsze jest to, że mimo upływu lat (a modele ze zdjęcia mam już jakieś 3 lata) nadal są w dobrej kondycji, czego nie można powiedzieć pędzlach innych marek, które mam w swojej kolekcji.
Warto przeczytać:
NAJLEPSZE PĘDZLE DO MAKIJAŻU OCZU
A teraz czas na cztery modele pędzli, po które zarówno w tym, jak i w minionym roku sięgałam najchętniej. Do blendowania (rozcierania cieni lekką chmurką koloru) najlepszy jest dla mnie model Zoeva 228 Crease i Luxe Crease (dwa pierwsze modele obok siebie). Pierwszy z nich mam najdłużej i pochodzi z najstarszej kolekcji pędzli Zoeva. Jest już mocno rozczapierzony, ale to właśnie taka jego forma pozwala mi na uzyskanie lekkiej poświaty koloru w załamaniu górnej powieki. Pędzel, który leży obok jest już z najnowszej kolekcji Aristo Brush Set i używam go do bardziej precyzyjnego podkreślenia załamania. Za jakiś czas również stanie się bardziej puchaty. Kolejnym pędzlem, który bardzo lubię jest Zoeva 234 Luxe Smoky Shader. Używam go do rozcierania kreski wzdłuż górnej powieki oraz do podkreślania cieniem tej dolnej – jest najlepszy! I na koniec pędzel skośny Zoeva 317 Wing Liner, którego używam zarówno do wypełniania brwi, jak i do malowania kreski na górnej powiece. Mimo upływu lat nadal jest giętki i zachował swój precyzyjny kształt. To cztery modele pędzli, których używam do codziennego makijażu oka i w zasadzie nie potrzebuję niczego więcej.
NAJLEPSZA ZALOTKA I GRZEBYK DO ROZCZESYWANIA RZĘS
Bardzo często prosicie o polecenie dobrej i łatwo dostępnej zalotki. Moją ulubioną jest ta z Inglota, która służy mi już dosyć długo i jest naprawdę rewelacyjna. Wiecie, że nie wyobrażam sobie makijażu bez podkręcenia rzęs na zalotce i wybór dobrego modelu był dla mnie bardzo ważny. Kolejny raz zaufałam marce Inglot i nie zawiodłam się, więc Wam również mogę ją śmiało polecić. Po wytuszowaniu rzęs zawsze rozczesuję je jeszcze takim metalowym grzebykiem i mój jest marki Neicha. To kolejny gadżet, którego w mojej kosmetyczce nie może zabraknąć.
NAJLEPSZA PĘSETA
Nawet nie macie pojęcia ile to już pęset w życiu przetestowałam. Niektóre są tak złe, że nadają się od razu do kosza i pewnie doskonale wiecie o co chodzi. Końcówki nie stykają się ze sobą idealnie, przez co trudno złapać jakikolwiek włosek, nie mówiąc już o jego wyrwaniu. Pesety bywają też zbyt ostre na końcach, albo są tak sztywne, że ciężko je ścisnąć, aby chwycić za włos. Nie wspominam już o tych pęsetkach w dziwnych kształtach, które jak dla mnie pełnią tylko funkcję ozdobną. Do rzeczy – moją ulubioną pęsetą, którą odkryłam jakoś w zeszłym roku jest ta z Sally Hansen i kupiłam ją w Rossmannie. Łatwo łapie nawet za te najmniejsze, niewidoczne włoski i jest niesamowicie wygodna w użyciu. Mam jeszcze jeden egzemplarz, którego używam w innym celu, ale o tym dowiecie się przy okazji kolejnego wpisu.
Na blogu pojawiły się już dwa podsumowania najlepszych produktów 2017 roku, więc jeśli macie ochotę, to zajrzyjcie do tych wpisów:
Mam nadzieję, że moje podsumowanie będzie dla Was odpowiedzią na ciągle pojawiające się pytania odnośnie polecenia konkretnych pędzli czy innych akcesoriów. Dajcie koniecznie znać jakie są Wasze ulubione gadżety do makijażu!
______________