MOTYWACJA DO ĆWICZEŃ I ZDROWEJ DIETY – SKĄD JĄ CZERPIĘ?
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

Styczeń to dla wielu z nas czas postanowień. Snujemy plany na temat naszej przyszłości i wyznaczamy sobie nowe cele. Te noworoczne postanowienia mają to do siebie, że często są po prostu nierealne do zrealizowania. Chcemy czegoś natychmiast i jest tego za dużo, przez co już pod koniec stycznia tracimy motywację. Doskonale znam ten stan, ale w tym roku będzie zupełnie inaczej. Chcecie mieć fajne ciało, ale nie macie motywacji do ćwiczeń i zdrowej diety? Dziś przybywam z małym wsparciem i piszę o tym co daje mi pozytywnego kopa, więc zapraszam do czytania dalej.

Zawsze byłam typem “fighterki” i jeśli coś sobie zaplanowałam, to prędzej czy później osiągałam swój cel. Tak było w przypadku pracy, nauki czy nawet relacji z innymi ludźmi i muszę przyznać, że dziś jestem z tego bardzo dumna. Satysfakcja to jeden z moich ulubionych stanów i to właśnie z niej czerpałam największą motywację. Jest jednak pewna sfera mojego życia, co do której mogę powiedzieć, że mam “słomiany zapał” i są to właśnie ćwiczenia oraz dieta. Na wizualne efekty pracy nad sylwetką trzeba poczekać, a ja od zawsze byłam bardzo niecierpliwa. Wszystkiego chciałam “na już” i tu był mój błąd, bo przecież sylwetka nie zmienia się w tydzień. Czyniąc małe, noworoczne postanowienia uwzględniłam również pracę nad swoim ciałem, ale tym razem moje podejście będzie trochę inne. Postanowiłam stworzyć listę rzeczy, które motywują mnie do ćwiczeń i do której będę mogła wrócić w chwilach zwątpienia. Nie od dziś wiadomo, że ćwiczenia i dieta wymagają systematyczności. I tu znów pojawia się słowo klucz czyli motywacja, która powinna być na tyle silna, żeby przezwyciężyć lenistwo, zwątpienie, a nawet brak czasu. Wierzę w to, że jeśli każda z nas wypisze sobie na kartce kilka rzeczy, które naprawdę napędzają do działania, to jesteśmy w stanie osiągnąć każdy cel, również ten sylwetkowy! Co najbardziej motywuje mnie do ćwiczeń i trwania w zdrowej diecie? Oto moja lista “motywatorów”, może skorzystacie ” 🙂 

KAC MORALNY I POCZUCIE ZMARNOWANEGO CZASU


Nie wiem czy to normalne, ale jestem osobą, która czerpie czasem motywację z negatywnych rzeczy. Kac moralny i poczucie zmarnowanego czasu to dla mnie coś, czego zawsze się boję i czego szczerze nie znoszę. Ta niechęć jest tak wielka, że staram się robić wszystko, żeby tego uniknąć. Już wyjaśniam o co chodzi. Trzy lata temu latem miałam średnią formę, dwa lata temu jeszcze gorszą, a już rok temu przeszłam samą siebie, bo naprawdę rzadko ćwiczyłam i uskuteczniałam śmieciową dietę. Kiedy zaczynało się lato, wjeżdżał mi tzw. kac moralny, bo nie czułam się dobrze w swojej skórze, którą trzeba było odsłonić. Byłam na siebie zła, że przecież miałam tyle czasu i tyle okazji, żeby o siebie zadbać, a jednak to olałam. Wygrało lenistwo i wymówki, które sobie powtarzałam. A to jestem zmęczona, a to mam katar, a to boli mnie mały palec u stopy – znacie to, prawda?  W końcu wyciągnęłam lekcję z tych corocznych moralniaków. Za każdym razem, gdy nie mam ochoty się poruszać, to przypominam sobie jak bardzo tego żałowałam przez ostatnie lata. I mogę powiedzieć, że to główne źródło mojej motywacji. Może u Was też zadziała? 
METAMORFOZY 
Instagram to w głównej mierze fikcja i mam nadzieje, że większość z Was zdaje sobie z tego sprawę. Zdjęcia ociekające fotoszopem, manipulacja i kreacja to trzy słowa, które można przytoczyć podglądając niektóre fit-blogerki (ale nie wszystkie!). Zejdźmy na ziemię i przypatrzmy się osobom w naszym otoczeniu. Myślę, że znacie choć jedną osobę, która dużo schudła lub wyrzeźbiła swoją figurę nie do poznania. Znam kilka takich dziewczyn i naprawdę je podziwiam. Wiem, że to nie jest zasługa chirurgii plastycznej, tylko efekt ciężkiej i systematycznej pracy. Tak więc skoro ona mogła, to dlaczego ja nie mogę? Skoro jej się chciało, to dlaczego ja mam odpuścić? I to dla mnie kolejny motywator, bo wiem, że ze swoim ciałem można zrobić naprawdę wiele, ale trzeba po prostu chcieć. Przyznajcie – która z Was ma takie myśli, że nie ma sensu ćwiczyć, bo i tak nie zrobi formy do lata? Byłam mistrzynią tej wymówki, dopóki nie uświadomiłam sobie jednej rzeczy. Każda, nawet niewielka, ale systematyczna forma aktywności ruchowej poprawi wygląd naszego ciała. P.S Zerknijcie sobie czasem na metamorfozy dziewczyn u Ewy Chodakowskiej – to prawdziwe źródło motywacji!
UBRANIA
Mam w swojej szafie kilka takich rzeczy, które wiszą tam jeszcze z metkami. Kupiłam je z myślą o “lepszych czasach”, kiedy to już wyrzeźbię sobie to i owo. To zabawne, ale mam je już od kilku lat i jeszcze nigdy ich nie założyłam. Naczelną zasadą porządkowania szafy jest to, aby wyrzucać z niej ubrania, których nie miałyśmy na sobie od dwóch sezonów, bo prawdopodobnie już nigdy ich nie wykorzystamy i tylko zajmują miejsce. Ja tej zasadzie mówię “nie” i tego lata planuję ich mały debiut 🙂 I tak oto z ubrań uczyniłam sobie kolejne źródło mojej motywacji. 
ENDORFINY!
Ile to już razy czytałyście o tych buzujących hormonach szczęścia po treningu? Sama w to nie wierzyłam, bo jak można czuć się szczęśliwym, kiedy zakwasy chcą nas po prostu zeżreć 🙂 Muszę przyznać, że powrót do regularnych ćwiczeń, zarówno w domu jak i na siłowni zawsze jest dla mnie okrutnie ciężki. Przez pierwszy miesiąc mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę i dać mojemu cellulicikowi spokojnie żyć, a udom radośnie dyndać. Jednak po chwili przywołuję się do porządku, bo wiem, że to minie. Z każdym, kolejnym treningiem będzie tylko lepiej, tylko nie można tracić motywacji. Właśnie znajduję się w takim momencie, że po każdej wizycie na siłowni zaczynam czuć przypływ endorfin i cieszę się, że wytrwałam, bo to naprawdę wspaniała rzecz. Uwaga – uzależnia!
PRZYPŁYW ENERGII
Kiedy nie ćwiczę, to czuję, jak schodzi ze mnie powietrze. Nie mam na nic siły i do wszystkiego podchodzę bardzo negatywnie. Podsumowując – nie chce mi się chcieć. Czuję się wtedy jak robot, który wstaje o poranku i robi wszystko mechanicznie, a życie gdzieś tam się toczy bez mojego udziału. Pod koniec roku zrobiłam mały rachunek sumienia. Wyszło mi, że bardzo tęsknię za czasami, gdy miałam dużo energii, bo to ona wiele determinuje. Pomyślałam, że tak dłużej nie może być i zaczynam lecieć z treningami. Energia przyszła wraz z odejściem zakwasów i to również uzależniające. Wiem, że jeśli będę regularnie ćwiczyć i dobrze jeść, to ten stan nie zniknie. Wracająca energia, to moje kolejne, zdrowe uzależnienie.
LEPSZA
CERA
Dużo jest prawdy w powiedzeniu, że jesteś tym, co jesz. Dla niewtajemniczonych, to wcale nie oznacza, że jeśli pochłaniasz dziennie jednego hambuksa z McDonalda, to nim jesteś. Bardziej chodzi o to, że jemy te wszystkie, niezdrowe substancje, które bardzo szybko potrafią negatywnie wpłynąć na nasz wygląd. Nie dość, że po takim jedzeniu czuję się fatalnie (dolegliwości żołądkowe), to jeszcze moja skóra potrafi zmienić się nie do poznania. Jest poszarzała, przetłuszczona i pojawia się mnóstwo niedoskonałości. Od kiedy zaczęłam pilnować jakości, kaloryczności i stałych pór moich posiłków, to widzę jak to korzystnie wpływa na moją cerę. Wiem też, że jedzenie, to moje paliwo. Bez niego treningi nie przyniosą żadnych korzyści. Ćwiczenia stanowią podobno tylko 30% sukcesu – reszta to dieta! Nie chodzi o to, żeby jeść same kiełki i rzeczy, które w sumie nam nie smakują, bo szybko się poddamy. W sieci można znaleźć naprawdę mnóstwo pysznych i zdrowych przepisów dla osób, które ćwiczą. Dostarczają wielu witamin i pozwolą na redukcję tkanki tłuszczowej oraz przyrost mięśni. Polecam Wam też fajną aplikację na telefon o nazwie myfitnesspal. Można podliczyć tam ilość spożywanych dziennie kalorii, dzięki czemu wiemy na czym stoimy. U mnie na przykład wyszło, że jem zdecydowanie za mało przy moim obecnym planie treningowym. 

NOWE
RZECZY NA SIŁOWNIĘ
Na koniec kwestia najbardziej błaha, ale również w pewien sposób motywuje mnie do ćwiczeń. Są to nowe ubrania na siłownię, które regularnie kupuję. Niezależnie od tego czy ćwiczycie w domu, czy wśród ludzi na siłce, to warto robić to w fajnych ciuchach. Działa tu efekt psychologiczny, bo w nowych rzeczach czujemy się bardziej atrakcyjne, a poza tym skoro wydałyśmy już tyle kasy na te ubrania, to aż wstyd ich nie wykorzystać. Z doświadczenia wiem też, że dobre legginsy, stanik sportowy i buty znacznie ułatwiają wykonywanie niektórych ćwiczeń i trening idzie o wiele lepiej. Zapraszam Was do śledzenia mojego Instagrama, a konkretnie InstaStory, gdzie co jakiś czas mówię o swoich treningach i o tym, co jem 🙂 Klik tutaj
Dziewczyny, myślę, że nieprzypadkowo zajrzałyście do tego wpisu. Być może również nie macie zapału do tego, aby w końcu się za siebie wziąć i przede wszystkim – wytrwać w tej walce. To co, stworzycie swoją listę “motywatorów”? Co na niej będzie? Mówię Wam – to działa! 
________
INSTAGRAM      FACEBOOK   ♥ SNAP hedonistkaaa 

Przeczytaj także

KOSMETYCZNI ULUBIEŃCY CZERWCA.

Dziś przygotowałam dla Was szybki przegląd moich ulubionych kosmetyków, po które w minionym miesiącu sięgałam najchętniej. Wspomnę między innymi o wodoodpornym tuszu do rzęs, trwałej

Czytaj dalej »