“Przede wszystkim stawiam na brwi”. Tak oto rzekła Katarzyna Nosowska w swoim (kultowym już) nagraniu, które za każdym razem doprowadza mnie do łez. Jeśli jakimś cudem nie wiecie o czym piszę, to odsyłam tutaj >>klik<< Brwi to rama twarzy. Coś, co nadaje jej charakteru i ja podobnie jak Kasia również przykładam dużą wagę do ich makijażu. Nie ukrywam, że kluczowe są dla mnie odpowiednie produkty i dziś zdradzę Wam czego dokładnie używam.
W swojej makijażowej historii przeszłam przez naprawdę wiele różnych produktów i technik podkreślania swoich brwi (kto śledził mnie na Wizażu, ten wie…). Miałam już fazę na cieniusieńkie, wygolone brwi “plemniki” czy tak zwane brwi rysowane od ekierki. Bywało naprawdę różnie i kiedy przeglądam czasem swoje stare zdjęcia, to zastanawiam się co tak właściwie autor miał na myśli. Być może to kwestia trendów w makijażu, które wtedy panowały. Tak czy siak – zbyt dużo czasu poświęcałam swoim brwiom, wykonując codzienny mejkap, przez co wyglądały na przestylizowane. Dziś zajmuje mi to dosłownie 5 minut i to chyba najbardziej lekka, naturalna wersja moich brwi ever. Do ich podkreślenia używam zaledwie dwóch produktów.
1. Krok pierwszy to przeczesanie brwi spiralką, która znajduje się z drugiej strony kredki.
2. Następnie delikatnie podkreślam swoje brwi kredką Wibo Feather Brow Creator w odcieniu Soft Brown. Zaczynam od końcówki i przesuwam się do ich początku, gdzie stawiam kilka kreseczek imitujących włoski. Z bliska jest to delikatnie widoczne, natomiast z odległości, z której ludzie na nas patrzą wygląda to jak naturalny włos.
3. Krok ostatni to podkreślenie brwi żelem, który absolutnie uwielbiam. Jest to żel Golden Rose Long Stay Brow Styling Gel (jest chyba tylko jeden kolor). Utrwala kształt brwi, więc w ciągu dnia włoski nie latają w każdą stronę i pozostają na swoim miejscu. Najlepsze tym produkcie jest jednak to, że optycznie zagęszcza brwi i sprawia, że stają się bardziej puchate. Zobaczcie na trzecim zdjęciu, jak fajnie się uwidoczniły. Żel je lekko przyciemnia, dzięki czemu efekt jest bardzo naturalny. Zanim odkryłam ten świetny żel, to używałam swojego tuszu do rzęs, który również fajnie przyciemniał i jakby wyodrębniał włoski, dzięki czemu brwi były zagęszczone, ale jednak taka czarna maskara daje mniej naturalny efekt.
I tyle. Odkąd tak je podkreślam, to nie mam wrażenia, że najpierw idą moje brwi, a potem ja 🙂 Dobrze zgrywają się z kształtem i rysami mojej twarzy oraz z wielkością oczu. To, że makijaż moich brwi jest taki szybki również ma kluczowe znaczenie. Niestety im więcej czasu im poświęcam, tym gorzej wyglądają. To trochę tak jak z kreską eyelinerem. Najpierw jest cienka, później chcemy ją troszkę pogrubić, wyrównać, znów pogrubić, znów wyrównać i w rezultacie wyglądamy jak Batman. W mojej ocenie brwi nie powinny być tak super precyzyjne, bo wówczas wyglądają sztucznie. Na zdjęciach taka precyzja wygląda cudownie i sama z zapartym tchem podziwiam takie zbliżenia na oko, ale w realnym życiu efekt jest w mojej opinii zbyt graficzny. U mnie np. wygląda to fatalnie i dziwnie czuję się w takiej wersji.
Co do żelu z Golden Rose, to kosztuje około 20 zł i myślę, że to bardzo dobra cena jak za taki produkt. Żel Anastasia Beverly Hills jest kilka razy droższy, a w ogóle nie jestem z niego zadowolona. Bardzo słabo utrwalał i już od nowości był jakby suchy.
Co do kredki, to ta z Wibo jest dla mnie absolutnym hitem. Precyzyjna, trwała, ma ładny kolor i starcza na dosyć długo. Kredka od ABH Brow Wiz w odcieniu Taupe, którą widzicie obok Wibo ma chłodniejszy kolor i na moich brwiach wypada nieco ciemniej. Jest w sumie tak samo dobra, jak Wibo, ale kosztuje kilka razy więcej. Nie widzę sensu przepłacać. Myślę, że Wibo to taki tani, polski zamiennik ABH.
Od lewej: Wibo Feather Brow Creator Soft Brown (w rzeczywistości nie jest taki ciepły), następnie ABH Brow Wiz Taupe, ostatni to żel Golden Rose (również jest chłodniejszy, niż na zdjęciu).
I to tyle na dziś. Dajcie znać jakich produktów używacie i czy jesteście fankami mocno podkreślonych brwi, a może delikatnej wersji?