Jak co miesiąc wpadam do Was z garstką moich ulubieńców. Dziś napiszę Wam o ulubionej kawie, kilku kosmetykach i moim małym problemie z włosami, który na szczęście szybko zażegnałam. Zapraszam do dalszej części wpisu i życzę miłej lektury.
Rzadko oglądam telewizję, ale kiedy tylko włączam wiadomości, to moim oczom ukazuje się reklama Inki. Pamiętam, że kiedy byłam małą dziewczynką, to od czasu do czasu babcia serwowała mi Inkę. Czułam się wtedy taka dorosła, bo przecież piłam kawę. Od razu przypominał mi się ten zbożowy, specyficzny smak, więc szybko pobiegłam po nią do sklepu. Muszę przyznać, że smak jest nadal ten sam, a ja coraz częściej rezygnuję z picia zwykłej kawy na rzecz Inki właśnie. Świetnie smakuje z odrobiną mleka i cukru, ale można ją zalać tylko gorącym mlekiem. Takiej kombinacji jeszcze nie próbowałam, ale na pewno jest pyszna. Jeśli czujecie, że spożywacie zbyt dużo zwykłej kawy dziennie, to Inka może być świetnym zamiennikiem, choć oczywiście nie zawiera kofeiny. Jest to aktualnie mój ulubiony, jesienno-zimowy napój.
Ulubionym błyszczykiem minionego miesiąca był Dr Irena Eris Provoke Lipgloss w odcieniu Romantic Cream. To dosyć specyficzny odcień, który jest takim połyskującym, nieco perłowym nudziakiem. Uwielbiam ten błyszczyk do takiego intensywnego, przydymionego makijażu w stylu smoky eye. Wtedy nie chcemy zwykle już przesadzać z ustami, ale nie mogą też zostać zupełnie nietknięte. Taki odcień świetnie uzupełnia cały look i z pewnością będzie mi towarzyszył podczas sylwestrowej nocy. Szczególnie pięknie prezentuje się w sztucznym oświetleniu, bo tworzy taki złocisty efekt tafli. Jest bardzo gęsty i lepki, przez co długo utrzymuje się na ustach.
Sezon grzewczy nie sprzyja nawilżeniu moich dłoni. Ostatnio były tak przesuszone, że najchętniej trzymałabym je w czystym oleju. Jakiś czas temu znalazłam w pudełku beGlossy balsam do ciała z Yves Rocher Expert Repair Lotion na bazie masła karite. Posmarowałam nim dłonie na noc i to był strzał w 10. Jeszcze żaden balsam, a nawet specjalistyczny krem do rąk z mocznikiem nie nawilżył moich dłoni w tak ekspresowy sposób. Balsam jest dosyć specyficzny, bo po rozsmarowaniu kremowej konsystencji mam wrażenie, że na dłoniach został olej. Jednak po chwili zupełnie się wchłania i nie pozostawia żadnego nieprzyjemnego odczucia. Do tego przyjemnie pachnie i jest wydajny. Na pewno wybiorę się do Yves Rocher po pełnowymiarowy balsam, kiedy ten mały mi się skończy.
Jak już jesteśmy przy totalnym przesuszeniu, to ostatnio skóra pod moimi oczami również ucierpiała. Skończył mi się mój ulubiony krem z La Roche Posay Redermic R i przez jakiś czas używałam kilku zapomnianych kremów, głównie z Ziaji i Dermiki. Niestety mam wrażenie, że te produkty jeszcze gorzej przesuszyły okolicę wokół oczu i wybrałam się do apteki po jakiś ratunek. Natrafiłam na krem Palmers Line Smoothing Eye Cream i nie czytając nawet opinii w sieci postanowiłam go kupić. Zachęcił mnie jego ciekawy skład z masłem kakaowym w roli głównej, retinolem i peptydami. Już po pierwszej aplikacji odczułam ulgę i jakby całe napięcie skóry wokół oczu zniknęło. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego kremu, który nadaje się też pod makijaż. Jeśli szukacie czegoś mocno nawilżającego, to być może ten krem da radę. Kupiłam go w aptece Hebe.
Bardzo lubię zapachy produktów L’occitane. Są naprawdę niepowtarzalne i nigdy nie przypuszczałabym, że jakikolwiek kwiatowy aromat przypadnie mi do gustu. Jednak wszystkie perfumy od L’occitane, które posiadam są właśnie w przeważającej części kwiatowe i mimo to urzekają mnie swoim zapachem. Co ważne, perfumy są niesamowicie trwałe i długo utrzymują się na skórze, a także na ubraniach. Aktualnie używam L’occitane Pierre Herme Immortele i to połączenie jaśminu, neroli, cytryny, różowego pieprzu i piżma. Zapach kojarzy mi się z takim powiewem wiosny i wiele osób pyta mnie czym pachnę, bo to dosyć nietypowy aromat.
Wiele razy podkreślałam, że moja skóra głowy jest bardzo wrażliwa. Mała zmiana szamponu o niesprzyjającym składzie i już po kilku dniach odczuwam podrażnienie, swędzenie itd. Tak samo, jeśli chodzi o suche szampony – jak z nimi przesadzę, to bardziej niż pewne, że wystąpi łupież, większe przetłuszczanie i podrażnienie. To właśnie miało ostatnio miejsce. Najpierw postanowiłam zmienić mój Babydream na tą wersję ułatwiającą rozczesywanie. Niestety po kilku dniach zaczęła mnie swędzieć głowa, a włosy stały się bardziej oklapnięte i obciążone. Wpadłam na cudowny pomysł, żeby “pomagać” sobie suchymi szamponami w celu uzyskania większej objętości i tak, efekt był, ale co z tego, jak skóra głowy coraz bardziej zaczynała swędzieć i dawać sygnały, że ma tego dosyć. Nie pomagały płukanki z pokrzywy, nie pomagała też kozieradka, czy skrzyp, a nawet rumianek. Zapytałam farmaceutkę o coś dobrego na mój problem i poleciła mi szampon Pirolam, który już po dwóch użyciach zażegnał problem. Skóra znów była ukojona, włosy przestały się szaleńczo przetłuszczać. Także to pewnie taka mała nauczka na przyszłość, żeby nie eksperymentować z szamponami, a te suche zostawić na naprawdę wyjątkową okazję. Wiele razy pisałyście mi, że macie podobne przypadłości po użyciu suchych szamponów i faktycznie coś w tym jest. Mają bardzo drażniące działanie i bardziej wrażliwa skóra głowy tego nie toleruje. Ważne, żeby w miarę szybko zareagować, nim problem zacznie się pogłębiać, a włosy wypadać. Zauważyłyście jakieś nieprzyjemne dolegliwości po suchych szamponach?
Ostatnimi ulubieńcami są poduchy z Jysk i musiałam Wam o nich napisać, bo tak miękkich i przyjemnych poduszek jeszcze nigdy nie miałam. Zwróciłam na nie uwagę w sklepie, bo ładnie wyglądały, ale nie sądziłam, że będą tak wygodne. Układam je na łóżku lub na krzesłach. Nie dość, że stanowią ciekawą ozdobę, to jeszcze czysta przyjemność się na nich opierać.
A co na mojej listopadowej playliście? Dawid Podsiadło “W dobrą stronę“, Sarsa “Chill” , Queens Of The Stone Age “Go With The Flow” i Kortez “Od dawna już wiem” 🙂 No i sezon na wałkowanie “Last Christmas” w pełni!
Macie swoich ulubieńców ostatnich tygodni?
***
↓Obserwuj bloga, jeśli chcesz być na bieżąco z nowymi postami ↓