LETNI NIEZBĘDNIK KOSMETYCZNY CZYLI BEZ JAKICH PRODUKTÓW NIE WYOBRAŻAM SOBIE WAKACJI?
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

Jak co roku czas na ujawnienie zawartości mojego letniego niezbędnika kosmetycznego. Bez jakich kosmetyków do pielęgnacji, makijażu i akcesoriów nie wyobrażam sobie lata? Wszystkich ciekawskich zapraszam do dalszej lektury. 

Pamiętacie, jak we wpisie z 3 błędami w mojej pielęgnacji wspominałam Wam o moim przegięciu z peelingami enzymatycznymi? Ukojenie przyniósł mi mój absolutnie ulubiony, truskawkowy krem marki fridge by yDe 1.7 strawberry bloom (dostępny tutaj klik), do którego wracam zwykle wówczas, gdy moja skóra przechodzi jakiś kryzys. Wyratował mnie zimą, gdy miałam mnóstwo suchych skórek i borykałam się z sezonowym przesuszeniem, a także teraz, gdy nabawiłam się podrażnienia od nadmiernego złuszczania. Był dla mnie jak otulający kompres, który przyniósł mi natychmiastowe ukojenie. Poza tym doceniam jego działanie przeciwzmarszczkowe, ujędrniające i normalizujące pracę gruczołów łojowych. Dzięki zawartości oleju ryżowego wspomaga także redukcję przebarwień, o co również możemy zadbać latem.  Krem umieszczam w moim letnim niezbędniku dlatego, że używanie go o tej porze roku jest szczególnie przyjemnie. Jak pewnie wiecie, świeże kosmetyki marki fridge by yDe należy trzymać w lodówce, a więc aplikacja takiego chłodnego kremu o poranku jest czymś wspaniałym! Polecam Waszej uwadze także kawowy krem pod oczy 4.1 coffee eye (dostępny tutaj klik), a już szczególnie, jeśli chcecie zminimalizować worki i cienie pod oczami. Pomyślicie, że się powtarzam, bo o tych dwóch produktach marki fridge by yDe wspominałam już jakiś czas temu na blogu, ale uważam, że do dobrych kosmetyków z tak fajnym składem naprawdę warto wracać.

Łapcie zniżkę!

Udało mi się uzyskać dla moich Czytelniczek kod rabatowy, który obniży wartość koszyka o 15% (ważny tylko do 31.07.2019). Wystarczy w zamówieniu wpisać hasło HEDONISTKA. Rabat nie obowiązuje na szczotki, rozświetlacz, próbki, jedwabne chusty i vouchery oraz nie łączy się z innymi promocjami.

Pozostając przy marce fridge by yDe, w moim letnim niezbędniku nie może zabraknąć także rozświetlacza glow&beauty (dostępny tutaj klik). Czy jest coś bardziej kobiecego, niż pięknie rozświetlone, odsłonięte ramiona i obojczyki? Kremowy rozświetlacz marki fridge by yDe to istne cudeńko. Daje taki piękny, mokry, a zarazem naturalny połysk na skórze, który od razu wyszczupla i wysmukla ramiona. Jeśli jeszcze nie znacie tego triku na odjęcie sobie kilku kilogramów w górnej partii ciała, to koniecznie go wypróbujcie. Wystarczy rozsmarować odrobinę rozświetlacza na najbardziej wystających miejscach czyli na szczytach obojczyków i czubku ramion.  Ten naturalny rozświetlacz ma też fajny skład, bo są w nim takie dobrodziejstwa jak masło mango, olej kokosowy, wosk pszczeli oraz naturalny emolient pozyskiwany z oleju rycynowego i rzepakowego. Mimo to nie lepi się i jest praktycznie niewyczuwalny na ciele. To mój zdecydowany faworyt tego lata!

Jednym z przyjemniejszych, porannych rytuałów jest dla mnie chwila z chłodną maską żelową na twarzy. Pozostawiam ją w lodówce przez całą noc i rano nakładam na czystą skórę. Wystarczy dosłownie 5 minut i już widzę różnicę w wyglądzie mojej skóry. To niesamowite jak taka chłodna maska wspaniale potrafi przygotować cerę na aplikację podkładu. Pory są jakby mniejsze i mniej widoczne, a także wszelkie zaczerwienienia znikają (chłód obkurcza naczynia krwionośne). Musicie tego spróbować! Swoją maskę kupiłam kiedyś w Netto i nawet widziałam je tam ostatnio, więc możecie ich tam jeszcze szukać.

Pozostając w kwestii chłodzenia, to nie wyobrażam sobie lata bez mgiełek do ciała. A jeśli jeszcze do tego mają efekt chłodzący, to jestem w siódmym niebie. Mgiełki, które uwielbiam kupuję w stacjonarnym sklepie Ziaja (np. w CH Madison Gdańsk). W składzie maja mentol i substancje pielęgnujące takie jak olej rycynowy czy witamina C. Poza tym pięknie pachną. Polecam Wam szczególnie mgiełkę z tropikalnym kokosem lub Ylang Ylang paczula.

Co roku w okresie letnim dostaję od Was mnóstwo pytań o to jakiego kremu z filtrem używam i tutaj nie będzie dużego zaskoczenia. Od kilku lat na twarz używam produktu Mineral Sunscreen Fluid SPF 50 od Clinique, a ciało spryskuję mgiełką Virtu-Oil Body Mist SPF 30, również marki Clinique. To są tak naprawdę moje “pewniaki” i wiem, że z tym duetem na pewno uniknę jakichkolwiek oparzeń, przebarwień i wysypek. Dodam też, że krem, którego używam na twarz świetnie współgra z podkładem, nie jest tłusty i nie bieli skóry. Nie powoduje u mnie powstawania niedoskonałości, a to również dla mnie bardzo istotne. Produkty, o których wspomniałam kupicie w perfumeriach Sephora.

Okres letni to dla mnie czas, w którym zużywam jakieś nieprawdopodobne ilości żelu aloesowego. Stosuję go jako podkład pod maski algowe, mieszam go z maskami na włosy, używam po depilacji. Świetnie sprawdza się jako balsam po opalaniu, a także na jakieś nagłe wypadki jak np. alergiczna wysypka czy poparzenie skóry głowy. Tak – zdarzyło mi się to kilka razy i przyznam, że nie ma nic lepszego na taki problem, niż żel aloesowy. Zapewnia uczucie ulgi, ukojenie i szybszą regenerację skóry. Najlepszy żel to jak dla mnie ten marki Holika Holika, które kupicie np. w drogeriach Natura czy Superpharm.

Mam dosyć problematyczne stopy. Często żartuję, że nawet klapki potrafią mnie obetrzeć na pięcie. W związku z tym podchodzę bardzo ostrożnie przy wyborze obuwia, ale czasem nawet najbardziej wygodne i niepozorne buty potrafią mnie totalnie zaskoczyć i obetrzeć w jakimś dziwnym miejscu. Dzieje się to szczególnie latem i to niezależnie czy chodzę w sandałkach, czy trampkach. Wybawieniem jest da mnie jedwab do stóp w spreju marki N 36, który kupuję w Rossmannie. Ten produkt sprawia, że stopy są pokryte taką niewidzialną woalką, dzięki czemu buty jakimś cudem ich nie obcierają. Jest też czymś w rodzaju antyperspirantu. Super produkt, do którego wracam od lat. A jeśli zapomnę użyć tego jedwabiu, to niezastąpione są oczywiście żelowe plastry na odciski marki Compeed. To niesamowite, że nakładając ten plaster na nawet najbardziej paskudne otarcie czy odcisk ból mija i można dalej spokojnie poruszać się w tych samych butach. Nie zliczę jak wiele już razy te plastry uratowały mój dzień.

I na koniec coś z kategorii makijażowej, a mianowicie paletki cieni do powiek. Musiałam tu o nich wspomnieć, bo są wprost idealne do stworzenia letniego makijażu. Paleta Nabla Cutie Palette o nazwie Coral mieści w sobie przepiękne, ciepłe i wakacyjne odcienie, które będą współgrać z jasnymi kolorami tęczówki. Genialnie wydobywają zieleń i błękit oczu, więc jeśli macie ochotę na taki typowo wakacyjny look, to warto kupić właśnie tę wersję kolorystyczną. Z kolei paletka o nazwie Nude ma już bardziej bezpieczne kolory. Są tu brązy i złota, ale również w ciepłej tonacji, więc w duecie z opaloną skórą będą prezentować się wyjątkowo pięknie. Tych dwóch paletek używam praktycznie codziennie. Jeśli boicie się takich żywych kolorów na całej powiece, to warto poeksperymentować z nimi w formie kreski wzdłuż górnej linii rzęs. Nie trzeba kupować kolorowego eyelinera i wystarczy lekko zmoczyć skośny pędzelek, zanurzyć go w cieniu i namalować kreskę. To mniej nachalna forma koloru w makijażu, a  jednak miły, wakacyjny akcent. Cienie w paletkach są świetnej jakości, więc naprawdę warto zwrócić na nie uwagę. Gdzie kupić? Np. poprzez strone internetową Sephora lub Mintishop.

I tak prezentuje się lista produktów, których nie może zabraknąć w moim letnim niezbędniku. A jak jest u Was?




Obserwuj mnie na:
____________________________

Przeczytaj także