KOSMETYKI DO MAKIJAŻU, KTÓRE ZAWSZE RUJNUJĄ MOJĄ CERĘ…
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

Uwielbiam kosmetyki do makijażu i to coś, co prawdopodobnie już nigdy się nie zmieni. Jednak jako posiadaczka bardzo kapryśnej cery muszę uważać na niektóre produkty, bo wiem, że po ich użyciu w przeciągu kilku dni moja skóra będzie totalnie zrujnowana. W dzisiejszym wpisie dowiecie się jakich kosmetyków unikam i dlaczego. Być może to właśnie te produkty są przyczyną złego stanu skóry u Was?

Są produkty, po użyciu których zawsze na mojej skórze pojawiają się nowe niespodzianki. Pytanie po co ich używam, skoro rujnują moją skórę? Niestety, niektóre z nich są tak dobre, że czasem sięgam po nie z pełną premedytacją. Robię to rzadko, ale na większe okazje po prostu ryzykuję. Oto lista moich kultowych “zapychaczy”. Sprawdźcie czy czasem nie są powodem Waszych problemów z cerą. 

BAZA POD PODKŁAD
Bazy, ach te bazy. Mam z nimi bardzo złe doświadczenia, bo nie dość, że wcale nie przedłużają trwałości mojego makijażu (a to jest ich głównym zadaniem), nie sprawiają, że skóra wygląda jakoś bardziej gładko czy nieskazitelnie (a wręcz przeciwnie – jest obciążona), to jeszcze za każdym razem, gdy użyję bazy na mojej skórze pojawiają się nowe niedoskonałości. I mam tu na myśli dosłownie wysyp zaskórników, których muszę pozbywać się przez kilka tygodni. Nie wiem co w tych bazach jest takiego, ale zawsze powodują pogorszenie stanu mojej skóry. Może to kwestia obecności silikonów w składzie? Trudno powiedzieć, bo silikony są też często w podkładach, które lubię, a nie robią mi żadnej krzywdy. Tak czy siak staram się unikać wszelkiego rodzaju baz, bo te, które dotychczas testowałam nie spełniają swojej roli, a ponad to rujnują moją cerę. 
FIXERY
Czyli tak zwane utrwalacze makijażu. Niektóre są w formie mgiełek i z tymi jeszcze pół biedy, bo nie robią mi żadnej krzywdy. Mimo to nie rozumiem fenomenu “scalania” nimi makijażu. Mój makijaż po użyciu takiej mgiełki nie jest jakoś specjalnie trwalszy i wcale nie wygląda bardziej olśniewająco. Mgiełki mgiełkami, ale są też tak zwane utrwalacze w aerozolu, których używa się na specjalne okazje, żeby makijaż wytrzymał cały dzień i noc. Swoją formą i nierzadko zapachem przypominają lakier do włosów. Zawsze, ale to zawsze po użyciu takiego fixera już kolejnego dnia na mojej skórze mam wielkie, bolące gule i mnóstwo zaskórników. Faktycznie przedłuża trwałość makijażu, ale fatalnie wpływa na stan mojej cery. Cóż, czasem używam fixera z pełną premedytacją, bo zależy mi na nieskazitelnym makijażu przez długi czas, ale wtedy muszę liczyć się z przykrymi konsekwencjami. Coś za coś. 

RÓŻE DO POLICZKÓW
Czerwony pigment obecny w każdym różu do policzków jest silnie komedogenny, a więc powoduje powstawanie niedoskonałości. Osoby z tak wrażliwą skórą jak moja powinny z niego zrezygnować w codziennym makijażu. Jeśli zauważyłyście, że na skórze w okolicach policzków pojawiają się skupiska zaskórników, to prawdopodobnie wina różu lub brązera, bo w brązerach też bywają czerwone pigmenty. 



STICKI DO KONTUROWANIA 
Sticki do konturowania czyli takie kremowe, grube kredki, dzięki którym można bardzo precyzyjnie wykonturować swoją twarz, a następnie to wszystko ładnie rozetrzeć np. gąbeczką. To właśnie one potrafią zrobić na mojej skórze totalne pobojowisko. Myślę, że to kwestia obecności w składzie parafiny, gliceryny, wosku pszczelego lub jeszcze czegoś innego. Niestety nie mogę używać takich ciężkich, kremowych i tłustych produktów, bo to zawsze kończy się u mnie tragicznie.
KOREKTORY W KREMIE 
Tak samo, jak w przypadku sticków – wszystkie korektory w słoiczkach, o gęstej, kremowej konsystencji zawsze powodują pogorszenie stanu mojej skóry. Na przykład taki korektor w słoiczku Catrice lub słynne kamuflaże z Kryolan – kryją fantastycznie, są trwałe i naprawdę “wymazują” pojedyncze niedoskonałości ze skóry. Niestety już podczas wieczornego demakijażu widzę, że pryszcz, na który nałożyłam taki korektor jest bardziej nabrzmiały, a wokół niego pojawiły się nowe “niespodzianki”. Wniosek? Takie ciężkie korektory mają w składzie podobne rzeczy, jak sticki do konturowania czyli parafinę, glicerynę, woski, a czasem oleje, które wyjątkowo nie służą mojej cerze. 
Dziewczyny, czy też jesteście posiadaczkami
wrażliwej skóry, która źle reaguje na konkretne produkty do makijażu? Jeśli
tak, to na jakie? Jestem bardzo ciekawa Waszych odpowiedzi. 
Obserwuj mnie na:
____________________________

Przeczytaj także