Cześć dziewczyny.
Dziś chciałabym Wam napisać kilka słów o eyelinerze Wibo w kolorze kobaltowym, chabrowym, elektryzująco – niebieskim itp 🙂 Kupiłam go na promocji w Rossmannie za 6,69 i z tego co wiem, ta promocja dalej trwa. Niestety nie będę Was zachęcać do zakupu tego produktu, bo po prostu u mnie się nie sprawdził. Dlaczego? Zapraszam do czytania dalej.
Jego największą wadą jest niestety formuła, która jest bardzo żelowa i lekka. Tak lekka, że nie “przywiera” do powieki za jednym pociągnięciem, tylko robi po prostu nieestetyczne smugi. W rezultacie nie otrzymujemy idealnie “pełnej” i równej kreski. Musimy ją po prostu poprawić, co nie zawsze jest dobrym pomysłem, jeśli chodzi o precyzję. Nie jestem mistrzynią w robieniu równych kresek na powiekach ale tym produktem jest je naprawdę wyjątkowo ciężko wykonać.
Co do koloru, to niestety także nie jest tak elektryzująco niebieski jak myślałam. Liczyłam na bardziej nasycony odcień i żeby otrzymać taki za pomocą tego produktu, musiałabym nałożyć 3-4 warstwy.
Eyeliner nie wysycha zbyt szybko, więc przed nałożeniem tuszu do rzęs trzeba trochę poczekać.
Jedyne plusy, jakie widzę, to bardzo przyjazny, precyzyjny pędzelek, który na pewno wykorzystam do innych eyelinerów, chociażby do słoiczkowego Essence. Cena jest także bardzo przystępna, jednak radziłabym się zastanowić przed jego zakupem. Niestety tu nie sprawdza się blogowa zasada, że “tanie nie znaczy złe” . Miałam ten eyeliner ale w kolorze czarnym i spisywał się bardzo dobrze. Nie mam pojęcia, dlaczego formuła niebieskiego koloru jest aż tak zła.
A co Wy o nim sądzicie?
Jak się Wam sprawdzają kosmetyki Wibo i Lovely?
Pozdrawiam,
D.
________________________________________________