Ostatnio miałam okazję spotkać się z kilkoma znajomymi ze szkolnych czasów. Lata temu tworzyliśmy zgraną paczkę, którą łączył nieformalnie jeden wspólny mianownik – wszyscy byliśmy pryszczaci 🙂 Wtedy uznawaliśmy to za coś zupełnie normalnego, bo trądzik młodzieńczy dotykał większości nastolatków. Mijały lata, a nasze problemy z cerą wcale nie kończyły. Niektórzy po długiej walce ze złym stanem cery zdecydowali się na Izotek czyli tak naprawdę ostatnią deskę ratunku, jeśli chodzi o zażegnanie problemów z trądzikiem. Jednym ten lek pomógł i dziś mają już idealnie czyste buźki bez żadnych niedoskonałości, a na innych nie zadziałał wcale. Zapytałam więc co tak naprawdę było przyczyną ich skórnych problemów i w jaki sposób sobie z nimi ostatecznie poradzili. Ich odpowiedzi były dla mnie na tyle zaskakujące, że postanowiłam zebrać je w całość i napisać o tym na łamach bloga. Być może będzie to dla Was jakaś wskazówka i pomoże raz na zawsze rozprawić się z tym upierdliwym problemem jakim jest trądzik, który jak się okazuje – wcale nie musi nim być!
Ta historia również była dla mnie zaskakująca, bo okazało się, że problemy z “trądzikiem” na twarzy, a także na plecach u mojego znajomego były spowodowane środkami do prania i płukania tkanin. W tego typu produktach znajduje się wiele szkodliwych i uczulających dla skóry składników, które faktycznie mogą rujnować cerę. Odkąd przerzucił się na proszki do prania ubranek dla niemowląt i pierze w nich wszystkie swoje ubrania, a także pościel i ręczniki, to po jego problemach skórnych nie ma nawet śladu. To nie do wiary, że dermatolodzy leczyli go na trądzik, a była to zwykła reakcja alergiczna.
Olejowaniem włosów “zaraziłam” całą damską część moich przyjaciół i znajomych. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę z tego, że olej, który spływa z naszych włosów podczas snu i zostaje na pościeli, o którą mimowolnie ocieramy twarz, może przyczynić się do pogorszenia stanu cery. Sama jestem tego przykładem i wiem których olejów muszę unikać, bo to bardziej, niż pewne, że po takiej nocy na mojej skórze pojawią się nowe niespodzianki. Metodą prób i błędów okazało się, że olej z korzenia łopianu, który kiedyś namiętnie stosowałam, powodował u mnie silną reakcję alergiczną, która objawiała się wysypem małych, podskórnych pryszczy na skroniach i policzkach. Podobnie było w przypadku mojej znajomej, która zaczęła olejować włosy olejem lnianym. Na przestrzeni miesiąca stan jej cery znacznie się pogorszył, a dermatolog zapisywał kolejne kuracje oparte na antybiotykach i maściach. Niestety to nie pomagało, aż do momentu, kiedy zmieniła olej na inny. Okazało się, że była to alergia na olej lniany i dziś omija go szerokim łukiem. Okryła też, że nawet po spożyciu siemienia lnianego w małych ilościach na jej skórze pojawiają się pryszcze, więc całkowicie wyeliminowała go z diety. Jak się okazuje, czasem mylimy typowy trądzik z alergią i wystarczy odstawić dany produkt, a skóra wróci do normalności. Niestety “odkrycie” winowajcy jest nierzadko bardzo trudne.
To samo w przypadku szamponów do włosów, które mogą być silnie alergizujące, a przecież podczas mycia spływają na naszą twarz i wnikają w skórę głowy. U mnie problemy z cerą pojawiają się po użyciu szamponu z czarnej rzepy marki Farmona i ilekroć go użyłam, to kolejnego dnia miałam wysyp zaskórników w okolicach czoła i żuchwy. Dla jasności – to nie tak, że ten produkt będzie powodował tego typu reakcje u wszystkich. Jestem alergiczką i muszę być po prostu uczulona na jakiś składnik zawarty w tym szamponie. Niekoniecznie jest to czarna rzepa, bo inne “rzepowe” szampony nie powodują u mnie takich problemów. Po odstawieniu szamponu wysypka samoistnie ustępuje, ale dopiero po kilkunastu dniach. Można byłoby to wstępnie pomylić z trądzikiem, ale za bardzo znam swoją skórę, żeby popełnić taki błąd. Ten przypadek pokazał mi, że uczulać może dosłownie wszystko!
Czy wiecie ile bakterii znajduje się na naszych telefonach, które codziennie przykładamy do twarzy nawet kilkanaście razy? To samo tyczy się okularów, których nie dezynfekujemy i mogą regularnie przenosić na naszą skórę najróżniejsze zarazki. Jeśli “trądzik” występuje tylko w jednym miejscu, albo po jednej stronie twarzy, to warto zastanowić się czy odpowiednio dezynfekujemy przedmioty codziennego użytku jakimi są okulary czy telefon. Ja używam płynu Medisept, który kupuję w Rossmannie. Zabija bakterie, grzyby drożdżopodobne, prątki gruźlicy, wirusy otoczkowe (m.in. wirusy grypy, opryszczki, HIV, żółtaczki typu B i C, Ebola) oraz wirusy nieotoczkowe (Rotawirus, Adenowirus).
Zdarza się, że odstawiamy jakąś szczoteczkę do mycia twarzy, bo wydaje nam się, że pogorszyła stan naszej cery i pojawiają się przez nią nowe niedoskonałości. Oczywiście sama w sobie może być zbyt “ostra” dla naszej skóry, która buntuje się później wzmożonym wydzielaniem sebum. Niestety w wielu przypadkach jest tak, że ze szczoteczką jest wszystko okej, a główną przyczyną są nagromadzone na niej bakterie. Warto pamiętać, że po każdym użyciu szczoteczki trzeba ją zdezynfekować i osuszyć. Ja swoją ulubioną szczoteczkę Foreo Luna zawsze spryskuję Octeniseptem i wycieram do sucha czystym ręcznikiem. Poza tym stawiam ją pod szklaną kopułką, o której pisałam tutaj klik, żeby zminimalizować jej kontakt np. z kurzem. Trzymam pod nią także pędzle, z którymi jest ta sama historia – trzeba je dokładnie dezynfekować i trzymać pod przykryciem.
chciałabym poznać Wasze historie. Jak radzicie/poradziłyście sobie z trądzikiem
lub innymi problemami z cerą? Fajnie, gdybyście napisały w komentarzu co tak
naprawdę pomogło, a co nie, bo takie informacje są naprawdę przydatne dla
innych czytelniczek.