W prawdzie od zawsze miałam świadomość, że dieta odgrywa szalenie ważną rolę, jeśli chodzi o wygląd mojej cery, ale tak naprawdę przekonałam się o tym dopiero niedawno. Kilka miesięcy temu postanowiłam poważnie wziąć się za siebie. Oczyściłam swój jadłospis, uporządkowałam go i zaczęłam ćwiczyć. Dziś już na 100 % wiem co najbardziej szkodziło mojej cerze, więc postanowiłam o tym napisać, bo być może będzie to dla Was pewną wskazówką w drodze o piękną cerę.
Stałe czytelniczki mojego bloga wiedzą, że kiedyś borykałam się z dużym i uporczywym trądzikiem. Przeszłam wiele kuracji dermatologicznych i regularnie badałam poziom hormonów, ale to nie do końca rozwiązywało mój problem. Trądzik po czasie i tak wracał. Miał różne formy – od podskórnych, dużych pryszczy, przez wysyp małych krostek na czole i skroniach, aż po mnóstwo zaskórników, które z czasem przeistaczały się w stany zapalne. Poza tym moja skóra była praktycznie cały czas podrażniona, szybko się przesuszała i przetłuszczała na zmianę. Jej nadreaktywność nauczyła mnie podchodzić bardzo selektywnie do pielęgnacji i doboru kosmetyków kolorowych.
Niby wiedziałam, że to, co jem ma duży wpływ na stan skóry, ale jednak większe nadzieje pokładałam w kuracjach dermatologicznych i odpowiedniej pielęgnacji. To oczywiście “zdawało egzamin”, ale na krótką metę. Od kiedy moja nowa dieta i styl życia nie jest już pojedynczym fit-zrywem, zdałam sobie sprawę, że to właśnie od jedzenia powinnam zacząć swoją walkę o lepszą cerę. Mało tego – poprawa stanu mojej skóry nie wzięła się z tego co jem, a raczej czego NIE jem. I pomyśleć, że wystarczyło wyeliminować z codziennego jadłospisu kilka składników… Pominę chipsy, fast foody, coca-colę i inne słodkie, gazowane napoje, bo to oczywiste, że tego typu produkty bardzo niekorzystnie wpływają na nasze zdrowie i wygląd. Są jednak pokarmy, które pozornie nie wyglądają groźnie, a jednak mogą istotnie wpłynąć na powstawanie pryszczy czy zmarszczek. Co zatem najbardziej rujnowało moją cerę?
CUKIER
Mogę śmiało przyznać, że to właśnie nadmiar słodkich rzeczy w mojej diecie najbardziej i najszybciej rujnował moją cerę. Wystarczy, że pozwolę sobie na kilka batoników, do tego słodzoną kawę czy herbatę, a już kolejnego dnia widzę na swojej skórze nowe niespodzianki. To już nie jest autosugestia czy coś w tym stylu, tylko efekt moich kontrolowanych eksperymentów. Cukier powoduje wzrost wydzielania insuliny, a co za tym idzie – wzrost poziomu androgenów, które sprzyjają powstawaniu zmian skórnych. Trudno było mi się pogodzić z tym, że to właśnie ze słodyczy będę musiała zrezygnować, bo uwielbiam piec, ale czego nie robi się dla ładnej cery. Oczywiście od czasu do czasu zdarza mi się ulec pokusie i zjeść jakąś dobrą czekoladkę lub domowe ciasto, ale to już raczej od święta gdyż wiem, że moja skóra będzie to musiała odpokutować.
ŻÓŁTY SER, MLEKO
Nabiał również może mieć istotny wpływ na stan naszej skóry i u mnie cera najbardziej pogarsza się po mleku oraz żółtym serze. Mogę śmiało przyznać, że pryszcze pojawiają się u mnie po zjedzeniu kanapki z serem, pizzy czy wypiciu kakao jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki! Wszystkiemu winne są hormony zawarte w krowim mleku oraz mojej nietolerancji na laktozę. Szkoda, bo od zawsze uwielbiałam wszelkie produkty mleczne i trudno było mi je ograniczyć w codziennej diecie. Udało się i dziś nie piję już nawet kawy z mlekiem. Mleko znajduje się też w pieczywie (np.tostowym) i słodyczach, więc warto mieć te fakty na uwadze.
ALKOHOL
Generalnie alkohol to największy wróg kobiecej urody i nie mówię tu o jakimś wybitnie nadmiernym jego spożyciu. Przez nasz organizm jest traktowany jak toksyna, która docierając do nerek zaczyna być przez nie neutralizowana. Nerki potrzebują do tego celu dużej ilości wody i pewnie zauważyłyście, że gdy zaczynacie pić alkohol, to często korzystacie z toalety. Organizm zużywa dużą ilość wody, a co za tym idzie – odwadnia się. To z kolei powoduje ogromną suchość skóry, która w przypadku trądzikowców reaguje nadmiernym wydzielaniem sebum i powstawaniem niedoskonałości. Poza tym alkohol zaognia stany zapalne znajdujące się na naszej skórze, więc lepiej unikać jego spożywanie, nawet w najmniejszych ilościach. Od kiedy regularnie chodzę na siłownię, to nie pamiętam, kiedy napiłam się nawet małej lampki Prosecco, za którym swoją drogą kiedyś przepadałam.
MAKARON Z BIAŁEJ MĄKI I RYŻOWY
Jestem fanką włoskiej kuchni, a tam makarony to podstawa. Niestety – mają bardzo wysoki indeks glikemiczny i podobnie jak cukier szybko podnoszą poziom insuliny we krwi i w efekcie powodują powstawanie niedoskonałości na skórze. Zrezygnowałam ze zwykłego makaronu i ryżu na rzecz produktów pełnoziarnistych, które są równie smaczne i nie szkodzą mojej skórze. Poza tym maja znacznie większą wartość odżywczą.
MIĘSO
Kiedyś mięso jadłam w zasadzie codziennie. Nie wyobrażałam sobie obiadu bez kotleta, albo kanapki bez szynki. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że bardzo źle się czuję po spożyciu mięsa. Było mi po prostu niedobrze i na myśl o mięsie miałam ochotę zwymiotować. Mój organizm chyba powiedział “stop”, a ja zaczęłam zgłębiać ten temat. Nadmiar tłuszczu zwierzęcego może powodować powstawanie stanów zapalnych w naszym organizmie i od kiedy zmniejszyłam ilość mięsa w diecie , to czuję się znacznie lepiej, mam więcej energii i rzadziej choruję. Mięso jem maksymalnie 3 razy w tygodniu, a w pozostałe dni na talerzu ląduje ryba, pyszne kotleciki z soczewicy czy ciecierzycy i inne, zdrowe rzeczy. Nie planuję całkowitego odstawienia mięsa, ale staram się trzymać zasady, że “co za dużo to nie zdrowo”, a mięsa było w mojej diecie stanowczo zbyt wiele.
CYTRUSY
W życiu nie spodziewałabym się, że pomarańcze czy cytryny mogą pogorszyć mój stan skóry. Prędzej powiedziałabym, że dostarczają dużej ilości witamin i korzystnie wpływają na cerę, a jednak nie. Wystarczy jedna szklanka soku z pomarańczy, a moja skóra zaczyna wariować. Swędzi, piecze, mocno się przetłuszcza i wysypuje mnie na czole oraz skroniach. Wygląda na to, że jestem po prostu uczulona na cytrusy, a to uczulenie daje objawy skórne. Wiem, że wiele osób ma podobnie, więc może i u Was tak jest.
OSTRE PRZYPRAWY
Praktycznie zawsze po spożyciu jakiejś ostrej potrawy kolejnego dnia na mojej skórze pojawia się nowy pryszcz. Na szczęście nigdy nie byłam fanką bardzo ostrych dań, więc rezygnacja z chilli czy pieprzu nie stanowiła dla mnie problemu. Ogólnie staram się jeść mniej soli, ale dorzucam do jedzenia sporo oregano lub bazylii.
BIAŁE PIECZYWO
Bułki i chleb z białej mąki również są podejrzewane o psucie naszej cery, która jest skłonna do powstawania niedoskonałości. Poza tym, że same w sobie podnoszą poziom insuliny we krwi, to zawierają drożdże, które jak wiadomo żywią się cukrem, a co za tym idzie, mamy większe zapotrzebowanie na słodycze. I tu możecie wrócić do tego, co napisałam wcześniej o cukrze.
Podsumowując, jeśli borykacie się z uporczywym trądzikiem, który mimo wielu prób nadal uprzykrza Wam życie, to warto przyjrzeć się swojej diecie. Myślę, że wykluczenie różnych rzeczy z jadłospisu na co najmniej 8 tygodniu powinno przynieść Wam odpowiedź.
Jestem ciekawa czy jedzenie również ma tak duży wpływ na stan Waszej cery? Dajcie koniecznie znać czego unikacie w codziennym jadłospisie 🙂