Odkąd pojawiły się moje problemy z trądzikiem, zaczęły się również pokazywać przebarwienia po stanach zapalnych. Te z Was, które walczą z niedoskonałościami doskonale znają ten problem, z którym bardzo trudno sobie poradzić. Za każdym razem, kiedy nowy pryszcz wychodzi na mojej skórze, to oczyma wyobraźni widzę jakie przebarwienie po sobie zostawi. Próbowałam już wielu preparatów złuszczających, wybielających i wyrównujących koloryt skóry, natomiast aktualnie jestem w trakcie używania pewnego kremu, który naprawdę przynosi widoczne rezultaty. W połączeniu z kilkoma innymi kosmetykami zaczynam być bardzo zadowolona ze stanu mojej skóry, która powoli wraca do normalności. Jeśli jesteście ciekawe moich doświadczeń z Acne-Derm i innymi preparatami do walki z przebarwieniami (nie tylko potrądzikowymi), to zapraszam do dalszego czytania. Może poprzez swoje doświadczenia komuś pomogę 🙂

PRZEBARWIENIA NA SKÓRZE – DLACZEGO POWSTAJĄ?
___________
Osoby, które walczą z trądzikiem mają naprawdę pecha, bo po jego wyleczeniu lub zaleczeniu pozostają często ślady w postaci przebarwień i blizn (wgłębień w skórze). I tak bitwa o nieskazitelną cerę nigdy się nie kończy, bo plamy i wgłębienia na skórze bardzo trudno usunąć. Można próbować różnych zabiegów typu laser, natomiast to bardzo kosztowne i nie gwarantuje całkowitego wyeliminowania problemu. Przebarwienia pozapalne (potrądzikowe) powodują zaburzenia w produkcji melaniny (barwnika skóry) i jej nadmiar widoczny jest właśnie w postaci nieestetycznej plamki. Przebarwienia mogą być brązowe, różowe lub czerwone i zwykle, kiedy w porę zastosujemy pewne preparaty wybielające, są łatwe do usunięcia. Najgorsze są te bardzo ciemne plamki, które zlekceważyłyśmy w pewnym etapie leczenia trądziku i to z nimi najtrudniej sobie poradzić. Jednak upór, cierpliwość i systematyczność w stosowaniu kosmetyków złuszczających na pewno się opłaci. Jeśli borykacie się z problemem przebarwień (nie tylko po trądziku), to może zainteresuje Was moja aktualna “kuracja”? Warto spróbować.

ACNE-DERM – KREM Z KWASEM AZELAINOWYM 20%
___________
Stosowałam kiedyś kilka preparatów z kwasem azelainowym ale nigdy nie osiągnęłam zadowalających efektów. Pamiętam nawet krem, który niestety po jakimś czasie bardzo pogorszył stan mojej cery ale teraz, z perspektywy czasu myślę, że była to wina jego niezbyt dobrego składu. Prócz kwasu azelainowego zawierał też parafinę i inne, drażniące substancje, których moja skóra nie lubi. Po kilku niezbyt udanych przygodach z kosmetykami na bazie kwasu azelainowego postanowiłam dać sobie spokój akurat z tym składnikiem i zaczęłam stosować coś zupełnie innego. Prócz czystych kwasów np. glikolowego, nic nie było w stanie dać zadowalających efektów. Jakiś czas temu zupełnie przypadkowo usłyszałam o Acne-Derm z kwasem azelainowym, który ma wybielać przebarwienia, rozjaśniać skórę i walczyć z niedoskonałościami. Pomyślałam, że wypróbuję ten specyfik i dam ostatni raz szansę temu kwasowi.
Po miesiącu regularnego stosowania (rano i wieczorem) jestem naprawdę pod wrażeniem działania tego produktu. Nie oczekiwałam cudów po kremie bez recepty, który jest raczej niedrogim specyfikiem (w porównaniu do cen moich wcześniejszych kuracji). Poza tym miałam też przejścia z retinoidami (Retin-A) i z o wiele silniejszymi lekami, więc tym bardziej jestem pozytywnie zaskoczona działaniem Acne-Derm. Skóra po około 2 tygodniach wyraźnie się rozjaśniła, poza tym w dotyku stała się niesamowicie gładka. Było to szczególnie zauważalne podczas porannego mycia skóry, kiedy pod palcami wyraźnie czułam większą gładkość i aksamitność skóry. To podobny efekt, jaki jest zaraz po użyciu kwasu np. glikolowego. Zauważyłam też znaczne zmniejszenie ilości zaskórników no i wreszcie przebarwienia, które były “najstarsze” i najbardziej uporczywe w usuwaniu, znacznie się rozjaśniły. Jestem ciekawa jak bardzo Acne-Derm będzie w stanie rozprawić się z moimi niedoskonałościami po zużyciu całej tubki ale jak na razie stawiam DUŻY plus dla tego kremu. Jego zaletą jest też to, że fajnie spisuje się pod makijażem. Nadaje skórze matowe, gładkie wykończenie – coś w stylu silikonowej bazy. Spotkałam się z sieci z opiniami, że krem po 2 tygodniach zaczyna powodować wysyp, i nadmierne złuszczanie ale nic podobnego u siebie nie zaobserwowałam. Myślę, że to kwestia indywidualna. Koszt kremu to około 22 zł – dostępny w aptekach.


KWAS GLIKOLOWY 20% – BIELENDA
___________
Jeśli śledzicie mojego bloga od dłuższego czasu, to pewnie wiecie, że stosuję kwasy. Ostatnio jednak nie jestem w tym zbytnio regularna, więc obiecuję poprawę. Najbardziej odpowiedni dla mojej skóry jest kwas glikolowy z Bielendy, który zawsze pozytywnie wpływa na stan mojej cery. Nie powoduje dużej “wylinki” ale widać, że delikatnie złuszcza skórę. Mogę po jego użyciu spokojnie pokazać się ludziom na następny dzień. Poza tym nie powoduje u mnie zaczerwienień i innych, wizualnych defektów, które dyskwalifikowałyby go do używania np. w tygodniu, kiedy nazajutrz idę do pracy. Bardzo dobrze radzi sobie z zaskórnikami, które szybko znikają ale niestety przy dłuższych przerwach od używania kwasów ponownie się pojawiają. O robieniu kwasów krok po kroku w domu pisałam TUTAJ klik. Kolejny raz nadmienię, że stosowanie kwasów samodzielnie to nie zabawa i jeśli nie macie doświadczenia w tym temacie, lepiej dać sobie spokój z działaniem na własną rękę.

PEELING SYLVECO Z KORUNDEM, SKRZYPEM POLNYM I WYCIĄGIEM Z DRZEWA HERBACIANEGO
___________
Lubię od czasu do czasu użyć peelingu tradycyjnego, ziarnistego ale tylko wtedy, kiedy na mojej skórze nie ma zmian zapalnych. Świetnym peelingiem okazał się ten na bazie korundu z Sylveco. Był to produkt dołączony do styczniowego Shiny Boxa i gdyby nie ta przesyłka, to na pewno nie kupiłabym go sama. Okazał się jednak wspaniałą, pozytywną niespodzianką, bo jest bardzo drobniutki i delikatny. Mimo swojej subtelności potrafi dobrze oczyścić cerę z odstających skórek i dobrze wygładza. Po jego użyciu cera jest wyraźnie odświeżona i ukojona.
PŁYN MICELARNY DO DEMAKIJAŻU VICHY PURETE THERMALE
___________
Co prawda nie jest to produkt stricte powodujący jakiekolwiek rozjaśnienie przebarwień ale chciałam o nim wspomnieć, bo jest naprawdę świetnym płynem micelarnym, jaki aktualnie używam. Dobrze oczyszcza skórę i usuwa nawet najmniejsze pozostałości po makijażu. Nie szczypie w oczy, nie lepi się i nie spowodował u mnie alergii, ani powstawania zaskórników. Jeśli jesteście fankami Vichy, to musicie koniecznie wypróbować ten tonik. Dostępny w aptekach.

VICHY NORMADERM NUIT DETOX – KREM NA NOC
___________
Po zużyciu jednego opakowania postanowiłam znów wrócić do kremu Normaderm od Vichy, bo bardzo spodobało mi się jego działanie. Jest to krem do cery trądzikowej i reguluje wydzielanie sebum, usuwając toksyny, które gromadzą się na powierzchni skóry w ciągu nocy. Działa też delikatnie złuszczająco, a więc wspomaga moją walkę z przebarwieniami. Skóra po przebudzeniu rano jest nawilżona ale matowa, ma ładny koloryt, pory są zwężone. Lubię nietłustą, lekką konsystencję tego kremu i po prostu przyjemnie się go używa. Zdecydowanie preferuję takie nieobciążające formuły. Produkt dostępny w aptekach.

KREM Z FILTREM LA ROCHE POSAY ANTHELIOS XL DRY TOUCH
___________
Pamiętajcie, że podczas stosowania Acne-Derm i ogólnie kwasów, bądź preparatów złuszczających, przeciwdziałających przebarwieniom, obowiązkowo trzeba używać filtrów przeciwsłonecznych. Takie preparaty uwrażliwiają skórę na słońce i jeśli nie będziemy używać kremów z filtrami, to mogą powstać ponowne przebarwienia, które będzie trudniej usunąć. Nawet, jeśli nie używacie produktów z substancjami złuszczającymi, to i tak polecam codzienne używanie kremów z filtrem. Mój ulubiony to La Roche Posay Anthelios XL Dry Touch, który nie jest tłusty na skórze i można go nakładać pod makijaż. Bardziej obszerna recenzja dostępna jest TUTAJ klik.

Dziewczyny, dajcie koniecznie znać jakich produktów używacie do walki z przebarwieniami. Stosowałyście może Acne-Derm? Jakie są Wasze przemyślenia odnośnie tego kremu? Czekam na Wasze komentarze.
Zachęcam też do udziału w konkursie na moim Instagramie (klik).


