Dziś podzielę się z Wami moją opinią na temat laminowania włosów z użyciem żelatyny. Tak, żelatyny spożywczej, którą możecie kupić w praktycznie każdym supermarkecie. Kiedy pierwszy raz dowiedziałam się o tym sposobie na gładkie włosy nie wierzyłam, że działa i faktycznie pierwsze podejścia do laminowania nie były udane. Nie byłabym jednak prawdziwą włosomaniaczką, gdybym nie wypróbowała tej metody na różne sposoby i tak okazało się, że w połączeniu z odpowiednią odżywką może zdziałać cuda. Już na wstępie mogę Wam zdradzić, że tak gładkich i błyszczących włosów nie miałam nigdy po żadnym produkcie, a nawet po prostownicy, której kiedyś (dawno temu) kilka razy użyłam. Jeśli jesteście ciekawe jak dokładnie zrobić maseczkę z żelatyny i z czym ją zmieszać, aby osiągnąć najlepszy efekt, to zapraszam do dalszej części posta.
MOJA PRZYGODA Z LAMINOWANIEM WŁOSÓW ŻELATYNĄ
__________
Tak jak wspomniałam już na początku dzisiejszego wpisu – moje pierwsze laminowania żelatyną nie były udane. Dlaczego? Stosowałam maskę z żelatyny solo czyli bez mieszania z żadną odżywką. Kolejne próby z laminowaniem były już w połączeniu z odżywką ale proteinową, która niestety źle “współpracowała” i w duecie z żelatyną nadawała włosom zbyt dużą sztywność. W rezultacie otrzymywałam efekt szorstkich, sztywnych i spuszonych włosów, a nie o to mi przecież chodziło. Postanowiłam dać ostatnią szansę tej metodzie i zmieszałam żelatynę z odżywką emolientową Kallos Blueberry (swoją drogą to moja ulubiona maska tego typu). To połączenie okazało się strzałem w 10! Włosy po wysuszeniu nigdy nie były tak gładkie i błyszczące. Robiąc zdjęcia na zajawkę do posta widziałam już w poglądzie aparatu, że włosy są błyszczące ale dopiero po wyświetleniu ich na komputerze byłam szczerze zaskoczona efektem wygładzenia.
JAK ZROBIĆ MASECZKĘ Z ŻELATYNY?
__________
Zrobienie takiej maseczki jest nie tylko proste ale też ekonomiczne. Żelatyna spożywcza to koszt paru złotych, a odżywka, którą dodałam również należy do tych tańszych. Wystarczą 3 proste kroki, aby stworzyć swoją nabłyszczającą i wygładzającą miksturę.
KROK 1 ↑
_______
Do naczynia wsypuję 2 płaskie łyżeczki żelatyny spożywczej. Akurat ja mam tą najzwyklejszą, do mięs, ryb, warzyw i deserów. Nie zrażajcie się jej nieprzyjemnym zapachem, ponieważ później nie będzie to zupełnie wyczuwalne na włosach.
KROK 2 ↑
_______
Zalewam żelatynę gorącą wodą (do połowy szklanki) i wszystko dokładnie mieszam. Ma powstać konsystencja lejąca. Następnie dodaję 2 spore łyżeczki odżywki Kallos Blueberry (więcej pisałam o niej TUTAJ klik) i również całość dokładnie mieszam. Mogą powstać delikatne grudki ale tym się nie przejmujcie – nie ma to wpływu na ostateczny efekt.
KROK 3 ↑
_______
Powstałą miksturę nakładam na włosy zaczynając od końców i przesuwając się do góry. Omijam skalp. Następnie zakładam foliowy czepek (możecie owinąć też włosy folią spożywczą – cały czas pozostajemy w klimatach supermarketu) i zawijam całość ręcznikiem. Podgrzewam turban ciepłem suszarki przez 3-5 minut i czekam około 30 minut. Później wszystko zmywam szamponem (najlepiej delikatnym z naturalnym składem) i stylizuję włosy jak zawsze. Efekt końcowy jest taki, że włosy są gładkie, błyszczące i bardzo miękkie. Mam też wyraźne uczucie “dociążenia” włosów ale nie obciążenia, co nie ma wpływu na zmniejszenie objętości fryzury.
OPINIE NA TEMAT LAMINOWANIA
_______
Zgłębiając temat maseczki z żelatyny w poszukiwaniu najlepszego połączenia z innymi odżywkami, spotkałam się z wieloma skrajnymi opiniami o laminowaniu. Oczywiście jedne z Was bardzo chwalą tą metodę, a inne szczerze jej nienawidzą. Myślę, że jest to już ściśle związane z rodzajem włosów, ich strukturą, stopniem zniszczenia oraz aktualnymi potrzebami włosów (mogą nie wymagać na dany moment protein). Możliwe, że problem tkwi też w dobraniu odpowiedniej odżywki, którą będziemy mieszać z żelatyną. Tak jak wspomniałam wcześniej, proteinowe Kallosy i inne maski na bazie protein nie zdawały egzaminu. Prócz emolientów (o maskach emolientowych pisałam TUTAJ klik) możecie do takiej mikstury dodać też siemienia lnianego lub żelu aloesowego. Eksperymenty z żelatyną pokazały mi, że nie można skreślać danej metody czy produktu na starcie i trzeba szukać najlepszego zastosowania dla naszych włosów. Czasem niepotrzebnie poddajemy się już przy pierwszym podejściu i to jest oczywiście błąd.
Laminować można również galaretką i ten sposób pokazywałam Wam w filmie na moim Instagramie tutaj klik.