Jestem niepoprawną gadżeciarą. Jeśli szukacie opinii o jakimś urodowym (ale nie tylko!) akcesorium, to możecie się do mnie zgłosić, bo najprawdopodobniej już dawno je przetestowałam. Dziś reaktywuję więc stary cykl wpisów o nazwie “Gadżeciara” i tym razem przyjrzymy się pewnemu gadżetowi od marki FOREO. Mowa o innowacyjnym urządzeniu do robienia maseczek o nazwie UFO, na temat którego zrobiło się ostatnio bardzo głośno. Czy naprawdę warto je kupić? Zapraszam do zapoznania się z moją opinią.
Marka FOREO jest Wam zapewne znana za sprawą szczoteczek do mycia twarzy LUNA. Jakiś czas temu były bardzo popularne w internecie, a ja patrzyłam z niedowierzaniem na te wszystkie pochlebne recenzje. Nie mogłam pojąć w czym tkwi fenomen tego urządzenia, a przed zakupem powstrzymywała mnie ostatecznie tylko cena. Kiedy zdecydowałam się ją wypróbować, to od razu zrozumiałam skąd te wszystkie zachwyty. To jedyna szczoteczka, po użyciu której od razu widzę różnicę w kondycji mojej skóry. Mam cerę tłustą/mieszaną, a do tego bardzo wrażliwą i LUNA jeszcze nigdy jej nie podrażniła (mimo codziennego używania). O tej szczoteczce mogłabym jeszcze wiele napisać, bo to aktualnie mój ulubiony gadżet do mycia twarzy, ale dziś skupię się na innym produkcie tej marki. Do FOREO UFO znów podeszłam z lekkim dystansem, ale mając na uwadze moje wcześniejsze doświadczenia z Luną postanowiłam wyrobić swoją własną opinię. Myślę, że produkt jest na tyle innowacyjny i ciekawy, że warto poświęcić mu osobny post i za chwilę wytłumaczę Wam jak się u mnie sprawdził.
FOREO UFO – CO TO ZA GADŻET?
Foreo UFO to nic innego jak przyrząd za pomocą którego rozprowadzimy sobie maseczkę na twarzy w 90 sekund. Niby nic wielkiego, ale sekretem tego gadżetu jest to, że ma opcję nagrzewania, chłodzenia, fototerapii i pulsacji. Wybierając opcję maseczki na ciepło, pory skóry zaczynają się otwierać, a substancje odżywcze mają szansę lepiej zadziałać. Przy opcji na zimno możemy liczyć na zredukowanie opuchlizny, zwężenie porów, ujędrnienie i ukojenie skóry. Pulsacja jest możliwa dla każdej z tych opcji, co pozwala składnikom aktywnym wchłonąć się jeszcze lepiej. Uczucie ciepła/zimna plus pulsowanie, to również pewien sposób na relaks, a cały “zabieg” jest dzięki temu niesamowicie przyjemny. Do tego dochodzi też terapia światłem, która ma podobno działanie odmładzające. Ze strony internetowej tego produktu dowiedziałam się, że marka stworzyła go też po to, aby zaoszczędzić nam czasu, który zwykle poświęcamy na robienie maseczek i faktycznie coś w tym jest. Cały zabieg na twarz trwa tylko 90 sekund, a dzięki temperaturze i pulsacji efekty są porównywalne z maseczką nakładaną na kilkanaście minut.
W zestawie, który kupujemy znajduje się kabel USB do ładowania, podstawka na której możemy sobie położyć nasz przyrząd, a także jedna maseczka, instrukcja użytkowania oraz oczywiście FOREO UFO. Maseczki można dokupić sobie osobno i są dwie wersje. Jedna na dzień o nazwie Make My Day z kwasem hialuronowym i czerwonymi algami, a druga Call It a Night z żeń-szeniem i oliwą z oliwek. Zostały podobno stworzone przez twórców pierwszych, koreańskich masek w płatach. Muszę przyznać, że obydwie wersje bardzo mi podpasowały, bo mają lekką, żelową formułę i szybko się wchłaniają. Od razu wyczuwalne jest duże ukojenie skóry, nawilżenie jej i delikatny lifting. Staram się je oszczędzać, bo to rewelacyjne maseczki “bankietowe” czyli przed większym wyjściem. Skóra po ich użyciu wygląda tak, jakby była pokryta jakąś bazą wygładzającą, dzięki czemu nie dość, że makijaż wygląda świetnie, to jeszcze utrzymuje się o wiele dłużej, co przy mojej tłustej/mieszanej cerze jest sporym wyzwaniem.
JAK UŻYWAĆ FOREO UFO?
Aby nałożyć maseczkę na UFO wystarczy zdjąć z nasadki plastikowy pierścień. Następnie otwieramy wybraną przez siebie maseczkę i wyjmujemy płatek nasączony gęstym żelem. Później wystarczy nałożyć go na nasadkę UFO i domknąć ją pierścieniem. W opakowaniu po maseczce zostaje jeszcze troszkę żelu, więc aby nic się nie zmarnowało, to od razu aplikuję resztkę na twarz. Można również zachować resztkę żelu i wykorzystać maseczkę jeszcze raz.
Aby aktywować działanie UFO ściągamy na telefon darmową aplikację i po jej uruchomieniu wpisujemy kilka podstawowych informacji na nasz temat (imię, wiek, stan aktywności fizycznej, ilość wypijanej wody dziennie i fototyp skóry). To zajmuje dosłownie chwilkę, a pozwoli dostosować działanie urządzenia do potrzeb naszej skóry. Następnie włączamy UFO i “parujemy” z telefonem. Później skanujemy kod maseczki, której chcemy użyć i za moment urządzenie będzie gotowe do pracy. W ustawieniach możemy też zmienić sobie rodzaj światła, dostosować temperaturę i włączyć/wyłączyć pulsację. Z pozoru może się to wydać skomplikowane, ale wcale takie nie jest i zajmuje moment. Jako gadżeciara uwielbiam takie urozmaicenia. Po 90 sekundach inteligentna pielęgnacja maską jest zakończona i wystarczy wówczas wklepać pozostałość maseczki w skórę i umyć UFO pod bieżącą wodą. Jest w 100% wodoodporne i na pewno nic się z nim nie stanie. Podrzucam Wam też film instruktażowy, jeśli chcecie zobaczyć jak dokładnie wygląda cały proces (tutaj klik).
ZALETY FOREO UFO
Tak, jak wspomniałam już wcześniej – UFO początkowo nie wzbudziło mojego zaufania, ale jako gadżeciara nie mogłam odpuścić sobie tego testu. Co z niego wynika? Zabieg na twarz z użyciem UFO jest szybki (90 sekund) oraz niesamowicie relaksujący i to zarówno w przypadku opcji na ciepło, jak i na zimno. Maseczki, które są dedykowane temu urządzeniu fantastycznie sprawdzają się przed większym wyjściem, bo widocznie poprawiają wygląd skóry i sprawiają, że makijaż trzyma się znacznie dłużej. Skóra po ich użyciu jest gładka, nawilżona i dzięki ich żelowej formule nie ma efektu obciążenia czy tłustego filmu. Coś w tym jest, że koreańskie formuły maseczek są skuteczniejsze, niż te z pozoru bardziej bogate i tłuste. Zaletą UFO jest też to, że można dowolnie dostosowywać temperaturę, pulsację i światło LED z poziomu telefonu. Gadżet jest też niewątpliwie miły dla oka i szczególnie podoba mi się jego front, który przypomina mi budowę okrzemka. Zdecydowałam się na opcję różową, ale są też dostępne inne wersje kolorystyczne. Do zalet mogę zaliczyć też łatwość w czyszczeniu i długość pracy po jednym ładowaniu.
WADY?
Nie ma co ukrywać, że główną wadą tego urządzenia jest cena, choć jest ona pewnie podyktowana innowacyjnością tego produktu. Jak dotąd nie ma na rynku czegoś o takim samym działaniu. Dla niektórych osób wadą może być również to, że do UFO trzeba dokupić dedykowane maseczki na twarz. Muszę przyznać, że są naprawdę świetne i warto w nie zainwestować, jeśli macie cerę wrażliwą, którą wszystko podrażnia i po każdej maseczce wyskakują Wam jakieś nowe niespodzianki. Ja przede wszystkim doceniam ich efekt upiększający, bo faktycznie są świetne przed większym wyjściem.
Podsumowując, jak dla mnie to hit i ciekawa innowacja od marki Foreo, która zresztą słynie z nowoczesnych rozwiązań pielęgnacyjnych. Jeśli jesteście gadżeciarami poszukującymi nowinek technologicznych w dbaniu o skórę, to UFO będzie strzałem w dziesiątkę. Widziałam już kilka recenzji UFO wśród naszych polskich youtuberek i blogerek, czytałam też komentarze ich odbiorców. Wiem, że produkt może wydawać się kontrowersyjny, ale każda innowacja budzi sprzeczne emocje. To nic innego jak gadżet z kategorii premium i jeśli jego cena jest dla Was osiągalna, to na pewno się nie zawiedziecie. Osobiście uważam, że pozytywnie zaskoczy każdą fankę pielęgnacji i każdą gadżeciarę. Zostawiam Wam link do sklepu Douglas, gdzie możecie poznać więcej szczegółów oraz podejrzeć cenę tutaj klik.
I jak się Wam podoba UFO? Może chciałybyście, abym przetestowała jakiś konkretny gadżet i dała znać na blogu jak się sprawdził? Czekam na Wasze propozycje!
_____________________________