Przyjrzałam się swojej twarzy bardziej wnikliwie i faktycznie dostrzegłam na powierzchni twarzy ten drobniutki meszek. I wtedy w mojej głowie zrodziły się następujące pytania. Czy ten meszek naprawdę mi przeszkadza? Czy takie golenie twarzy w żaden sposób nie zaszkodzi mojej skórze? I czy włosy nie odrosną później bardziej gęste i sztywne? I w końcu – czy to naprawdę sprawi, że mój makijaż będzie się prezentował lepiej? Zrobiłam krótki research i ostatecznie stwierdziłam, że to zupełnie nie dla mnie. Dlaczego? Oto trzy powody.
Mimo, iż nie borykam się już z dużym trądzikiem, to moja skóra jest daleka od ideału. Trądzik to niestety choroba przewlekła i podejrzewam, że będę się nim męczyć jeszcze wiele lat. Czasem moja skóra wygląda naprawdę dobrze, ale są też momenty, gdy miewam dużo zaskórników i stanów zapalnych. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jedna, niewłaściwa zmiana w mojej pielęgnacji może pogorszyć stan mojej cery. Czasem wystarczy, że użyję zbyt “ostrej” szczoteczki do mycia twarzy lub zbyt mocnego peelingu i na mojej skórze pojawia się mnóstwo zaskórników. Jestem niemalże pewna, że po takim “goleniu” twarzy stan mojej cery uległby pogorszeniu. Usuwanie włosów z twarzy tym specjalnym nożykiem może powodować mikrouszkodzenia skóry, a co za tym idzie – spore podrażnienie. Może się też zdarzyć tak, że przesuwając nożykiem po twarzy rozniesiemy jakiś stan zapalny na większej powierzchni skóry. Nie bez powodu dermatolodzy odradzają używania peelingów mechanicznych przy cerze trądzikowej, nie mówiąc już nawet o takich gadżetach jak golarki/nożyki/maszynki. Trzeba też zdawać sobie sprawę z tego, że na takiej gładkiej, pozbawionej meszku twarzy wszystkie wypukłości, a więc zaskórniki czy większe pryszcze będą jeszcze bardziej widoczne.
Tak, jak wspomniałam wyżej – na skórze pozbawionej meszku wszystkie niedoskonałości będą bardziej wyeksponowane. Nie chodzi już nawet o wypryski i zaskórniki czyli wszelkie wypukłe niespodzianki. Jeśli jesteście posiadaczkami cery po przejściach czyli takiej, na której są widoczne małe dziurki i nierówności po przebytym trądziku, to pozbawiając się meszku, tego typu niedoskonałości będą jeszcze bardziej widoczne (szczególnie pod światło).
Zauważyłam, że w mediach nadal często przewija się stereotyp, że zgolone włosy (z obojętnie jakiej partii ciała) odrosną grubsze i bardziej gęste. To oczywiście nieprawda. Włos, który nigdy nie był przycięty czy zgolony ma naturalnie zwężającą się, delikatną końcówkę. Kiedy potraktujemy go maszynką czy nożyczkami, to ta końcówka będzie już ostra i płaska, a co za tym idzie – bardziej wyczuwalna przy dotyku. To może sprawiać wrażenie, że włosy są grubsze czy też jest ich więcej, ale to tylko takie złudzenie. Jeśli zatem kiedykolwiek obawiałyście się pozbywania włosów z jakiejś partii ciała w obawie przed jakimś niekontrolowanym zarośnięciem, to spokojnie, tak się nie zdarzy. Ale uwaga, bo jeśli zgolimy ten nasz drobniutki meszek z twarzy, to wrażenia dotykowe podczas odrastania nie będą zbyt przyjemne. Meszek może stać się wyczuwalny i osobiście nie chciałabym takiego efektu.
Jeśli natomiast Wasza skóra nie sprawia Wam żadnych problemów i czujecie się pewnie z takim ostrym narzędziem w ręku, to może i warto spróbować. Myślę jednak, że tego typu meszek w niczym nie przeszkadza i czasem w ślepej pogodni za ideałem można sobie tylko zaszkodzić.