DOMOWE SPA PRZED WIELKIM WYJŚCIEM CZYLI NAJLEPSZE ZABIEGI I TRIKI BANKIETOWE NA PIĘKNIEJSZĄ SKÓRĘ, WŁOSY I PAZNOKCIE.
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

W dzisiejszym wpisie chciałabym się z Wami podzielić moimi ulubionymi zabiegami, które wykonuję przed większym wyjściem czy ważniejszym spotkaniem. To takie ekspresowe, domowe SPA, w trakcie którego stosuję kilka trików, o których dowiecie się czytając dalej.

PEELING KAWOWY LUB SZCZOTKOWANIE CIAŁA NA SUCHO 
________
Zacznijmy od początku czyli od przygotowania kąpieli lub wskoczenia pod orzeźwiający prysznic. Przyznam, że zdecydowanie wolę tą drugą formę, bo kiedy zamierzam gdzieś wieczorem wyjść, to kąpiel mnie totalnie rozleniwia. Za to prysznic dodaje energii i zawsze wykonuję wtedy peeling kawowy domowej roboty. Wielokrotnie wspominałam Wam o jego niesamowitym działaniu. Zalewam dwie czubate łyżki mielonej kawy gorącą wodą, ale nie za dużo. Chodzi o to, aby kawa lekko się zaparzyła, ale konsystencja ma być nadal gęsta. Do takiej kawowej papki dodaję ulubionego żelu pod prysznic lub oliwki i tak przygotowaną miksturą masuję dokładnie całe ciało. Kawa wspaniale złuszcza naskórek, wyrównuje koloryt i sprawia, że skóra jest niesamowicie gładka. To najtańszy i najprostszy w przygotowaniu peeling na świecie, a działa spektakularnie. Kofeina dodatkowo pobudza i poprawia ukrwienie, dzięki czemu wykazuje działanie antycellulitowe i ujędrniające. Kiedy nie mam czasu na peeling, to przed prysznicem szczotkuję ciało na sucho posuwistymi ruchami zaczynając od dołu czyli od samych stóp. To również wygładza skórę, pobudza do działania, a poza tym zapobiega wrastaniu włosków po depilacji. O szczotkowaniu ciała na sucho pisałam więcej tutaj klik. Co prawda depilacja nie jest jakimś wybitnym zabiegiem bankietowym, ale pewnie wiele z Was wykonuje ją właśnie przed większym wyjściem, więc odsyłam Was do wpisu z testem maszynek do golenia tutaj klik. Poznacie tam mojego absolutnego faworyta w tej kategorii!

DELIKATNA OPALENIZNA I BLASK SKÓRY
________
Wiem, że wiele z Was ma pewne obawy przed stosowaniem samoopalacza. Doskonale to rozumiem, bo minęło sporo czasu zanim nauczyłam się go prawidłowo aplikować. To wymaga wiele wprawy i doświadczenia. Jeśli mimo to chciałybyście mieć nieco bardziej opaloną skórę, która będzie wyglądać apetycznie i zdrowo, to polecam Waszej uwadze moje ostatnie odkrycie czyli brązującą mgiełkę od Lirene w formie dwufazowego olejku. Spryskuję nim ciało, lekko rozsmarowuję i już po godzinie moja skóra jest delikatnie brązowa. Nie jest to mocny, spektakularny efekt, ale robi różnicę, kiedy chcecie bardziej odsłonić pewne części ciała np. ramiona czy dekolt. Skóra nie jest tłusta, ale wygląda na nawilżoną i zadbaną. Olejek nie pozostawia też tego specyficznego smrodku po samoopalaczu czy balsamie brązującym, więc nie jest w żaden sposób uciążliwy. A później warto też delikatnie przeciągnąć po skórze olejkiem z drobinkami od IsaDora, o którym pisałam tutaj klik. Genialnie sprawdza się też na włosach!

PEELING RĘCZNIKIEM
________
Przed większym wyjściem warto również dobrze przygotować skórę twarzy do nałożenia podkładu, który powinien utrzymać się w nienagannym stanie przez wiele godzin. U mnie najlepiej egzamin zdaje peeling ręcznikowy, któremu poświęciłam odrębny post tutaj klik. Plusem tego peelingu jest to, że nie zapycha skóry, nie pozostawia żadnej tłustej warstwy, genialnie usuwa wszelkie suche skórki i lekko napina skórę. Ważne, aby użyć do tego celu wysłużonego, szorstkiego ręcznika.

ULUBIONA MASECZKA BANKIETOWA
________
Pewnie każda z Was ma swoją ulubioną maseczkę, którą nakłada przed większym wyjściem. Moją ulubioną maską bankietową jest Gravitymud od Glamglow. Pewnie nieraz natknęłyście się w sieci na test tej maski, która niestety nie należy do najtańszych. Jej koszt to około 230 zł za 40g, co uważam za sporą przesadę. Mimo to zachwyca mnie swoim działaniem. Ma srebrny kolor i zastyga w gumowy sposób, więc po jej wyschnięciu można ją usunąć jednym ruchem. Najbardziej lubię w niej to, że fantastycznie napina skórę i wygładza drobne zmarszczki powstałe na skutek odwodnienia. Daje u mnie widoczny efekt liftingu i za to ją najbardziej cenię. Poza tym pięknie pachnie i gdyby cena była niższa, to używałabym jej częściej. Po usunięciu maseczki nakładam serum z Mincer Pharma o którym pisałam we wczorajszych ulubieńcach kwietnia, a po jego wchłonięciu krem Clinique Moisture Surge w wersji żelowej. Tak przygotowana skóra jest gotowa na nałożenie podkładu i dzięki tego typu rytuałowi makijaż trzyma się przez wiele godzin.


RZEPOWE WAŁKI
________
Niezależnie od tego czy zamierzam nakręcić włosy na termoloki czy też pozostawić proste, to zawsze po ich umyciu i wysuszeniu nawijam je na rzepowe wałki, które możecie kupić np. w Rossmannie. Dzięki temu włosy są odbite od nasady, stają się bardziej jedwabiste i wygładzone, a fryzura ma ładny kształt. Wystarczy spędzić zaledwie kilkanaście minut w takich wałkach, aby włosy nie były przyklapnięte i wyglądały lepiej. Kiedy mam w planach kręcenie włosów, to po prostu usuwam rzepowe wałki i nawijam pasma na termoloki. To mój mały, włosowy trik i nie wyobrażam sobie, aby ominąć ten krok w moim bankietowym SPA.

LŚNIĄCE WŁOSY
________
Trik z rozświetlaczem na włosach odkryłam zupełnie przypadkowo i do dziś go stosuję. Najlepiej sprawdza się u mnie zwykły rozświetlacz z Lovely za kilka złotych i wystarczy go wetrzeć w pojedyncze pasma włosów, aby stały się bardziej błyszczące niczym tafla wody. O tym jak to dokładnie robię pisałam tutaj klik, więc koniecznie odwiedźcie ten wpis. W sztucznym oświetleniu włosy będą prezentować się naprawdę pięknie!

ZADBANE PAZNOKCIE
________
Zdarza się, że mamy bardzo mało czasu przed wyjściem i nie damy już rady wyciąć skórek czy wykonać naszego manicure od nowa. Wystarczy wtarcie odrobiny nierafinowanego masła shea w skórki, które są wówczas mniej widoczne i sprawiają wrażenie zadbanych. 


– Tom Ford Sole Di Positano – mój nowy faworyt wśród perfum –


WIĘKSZA TRWAŁOŚĆ PERFUM
________
Trik na zwiększenie trwałości i intensywności perfum stosuję już od kilku dobrych lat. Używam do tego celu zwykłej, bezbarwnej i bezzapachowej wazeliny kosmetycznej. Rozcieram odrobinę na nadgarstkach, w zgięciach łokci, na karku oraz za uszami i dopiero wtedy spryskuję te miejsca ulubionymi perfumami. To intensyfikuje zapach i sprawia, że perfumy nie ulotnią się tak szybko i będą cały czas “przy nas”. 


A jakie są Wasze sposoby na domowe SPA przed ważnym wyjściem? 



Przeczytaj także

5 KOSMETYCZNYCH ROZCZAROWAŃ…

Muszę przyznać, że zdecydowanie bardziej lubię pisać o produktach, które uwielbiam, niż o tych nietrafionych, ale czasem trzeba. Dziś serwuję Wam kolejną porcję kosmetycznych rozczarowań.

Czytaj dalej »