Borowiną zainteresowałam się z uwagi na moje problemy z kręgosłupem. Próbowałam już wielu metod pozbycia się bólu odcinka lędźwiowego, ale dopiero okłady z borowiny przyniosły ukojenie. Kiedy podczas spotkania ze znajomą wspomniałam o uzdrowicielskich właściwościach borowiny, to usłyszałam: “a używasz jej do body wrappingu? Dzięki paście borowinowej straciłam w udach 2 cm w tydzień!” Namówiła mnie. Jakie efekty zauważyłam? O tym w dalszej części dzisiejszego wpisu.
BOROWINA – CO TO JEST I NA CO POMOŻE?
____________
Borowina to rodzaj torfu, który zawiera wiele cennych dla naszej skóry substancji. Są tu białka, kwasy fulwonowe i humusowe, bituminy, garbniki oraz makro i mikroelementy. Okłady i kąpiele borowinowe są już znane od wielu lat. Pomagają w leczeniu ostrych stanów zapalnych mięśni i stawów, a także łagodzą ból kręgosłupa. Wskazaniem do kąpieli i okładów borowinowych są także choroby reumatyczne, choroby układu nerwowego (np. rwa kulszowa), choroby układu krążenia, choroby układu pokarmowego oraz niektóre, kobiece dolegliwości takie jak nadżerki czy nawet niedoczynność hormonalna jajników. Wyczytałam także, że borowina pomaga w usuwaniu toksyn, przyspiesza wydalanie nadmiaru wody zatrzymanej w organizmie, wygładza skórę i ją odżywia. Brzmi jak idealna zachęta do body wrappingu, prawda?
BODY WRAPPING Z PASTĄ BOROWINOWĄ
____________
Do okładów na odcinek lędźwiowy mojego kręgosłupa używałam specjalnych saszetek z borowiną, które trzeba było podgrzać i położyć na obolałe miejsce. Do body wrappingu potrzebowałam pasty borowinowej, którą kupiłam w pobliskiej aptece. Pierwszy kontakt z tą konsystencją nie był zbyt zachęcający. Pasta wygląda jak błoto, w którym widoczne są małe włoski i paproszki. Nie jest to typowa, kremowa formuła, którą bezproblemowo nałożymy na ciało. Potrzebujemy jeszcze jakiegoś kremu lub balsamu (najlepiej antycellulitowego). Całe wiaderko z pastą zanurzam w gorącej, ale nie wrzącej wodzie i czekam około 5 minut, aż pasta będzie ciepła. Wybieram z opakowania dwie garstki pasty, przekładam do szklanej miseczki i dodaję tam trochę balsamu antycellulitowego. Wszystko dokładnie mieszam, a następnie nakładam na uda, które chwilę wcześniej wyszczotkowałam na sucho (pisałam o tym tutaj klik). Całość owijam przeźroczystą folią spożywczą, zakładam dresowe spodnie i wskakuję pod kocyk. W takim okładzie spędzam 40 minut, a później zmywam pod prysznicem. Później ponownie wcieram balsam antycellulitowy lub nawilżający.
EFEKTY
____________
Już po pierwszym zabiegu zauważyłam, że skóra jest niesamowicie przyjemna w dotyku. W sieci można napotkać wiele opinii mówiących o tym, że skóra przy regularnych zabiegach z borowiną jest gładka jak jedwab. Dziś mam za sobą już 5 zabiegów i efekty są wprost niesamowite. Obwód moich ud zmniejszył się o 2 centymetry na przestrzeni niecałych dwóch tygodni. W tym okresie nie wykonywałam żadnych ćwiczeń i nie trzymałam się jakiejś specjalnej diety, więc to ewidentna zasługa borowiny. Widzę, że moje uda są bardziej zwarte, twarde i czuję wyraźną lekkość w nogach. Myślę, że gdybym włączyła w to jeszcze odpowiednią dietę, ćwiczenia, basen i masaż np. bańką chińską, to efekty byłyby bardziej spektakularne. Body wrapping na bazie pasty borowinowej wykonuję dwa razy w tygodniu, a czasem nawet i trzy w zależności od tego ile mam czasu.
GDZIE KUPIĆ PASTĘ BOROWINOWĄ?
____________
Muszę przyznać, że trochę się za nią nachodziłam. W końcu znalazłam ją w jednej z pobliskich aptek, która jest zawsze dobrze zaopatrzona w różnego rodzaju zioła i oleje. Koszt jednego kilograma pasty borowinowej to około 8 złotych. Mieszając ją z balsamem antycellulitowym do body wrappingu starczy Wam na jakieś 2 miesiące.
Podsumowując, pasta borowinowa to moje wielkie odkrycie i mimo, że nie jest najprzyjemniejsza w użyciu (błotnista konsystencja), to naprawdę warto włączyć ją do swojej pielęgnacji. Podobno działa też na włosy, ale to będę musiała jeszcze sprawdzić. Dajcie znać czy macie ochotę wypróbować, a może już testowałyście?