Obserwując znane makijażystki, zarówno polskie jak i zagraniczne zauważyłam, że do nawilżenia ust stosują maskę Laneige Lip Sleeping Mask. To produkt, który nakłada się na usta na całą noc i ma podobno bardzo mocno nawilżać oraz pielęgnować usta. Pomyślałam – to coś idealnego dla mnie! Dziś podzielę się z Wami moją opinia odnośnie produktu i odpowiem na pytanie czy warto wydać na niego aż 80 złotych.

LANEIGE LIP SLEEPING MASK – KILKA SŁÓW ZE STRONY SEPHORA
Produkt zakupiłam w Sephora za około 80 złotych (20g). Na stronie tej perfumerii można dowiedzieć się o nim następujących rzeczy:
“Zdarza się, że sam balsam do ust nie wystarcza. Szorstkie i suche usta potrzebują wówczas znacznie więcej! Do niedawna jednak nie było skutecznej, intensywnej pielęgnacji na popękaną skórę warg. Aż do dziś! Regenerująca maseczka do ust od Laneige pielęgnuje usta w nocy, lecząc i odżywiając podrażniony naskórek. Bogata w esencje z jagód, malin, maliny moroszki, truskawek, żurawiny i jagód goji bardzo czule zatroszczy się o twoje usta i sprawi, że rano znowu będą miękkie i delikatne. Cudownie słodki owocowy zapach umili Ci wieczorny rytuał!”
I dalej:
“Ekstrakty z owoców leśnych: jagód, malin, truskawek, owoców goji i maliny moroszki są niezwykle cennym źródłem witaminy C – silnego antyoksydantu, który wygładza, rozjaśnia i wzmacnia skórę. Maseczka Laneige z witaminą C pomaga także delikatnie złuszczyć i odnowić skórę, pozostawiając ją zdrową i świeżą. Kompleks Moisture WRAP™ to sieć kwasu hialuronowego, która nawilża skórę i zabezpiecza składniki aktywne z kosmetyku w komórkach. Dzięki nim skóra utrzymuje nawilżenie przez długi czas po aplikacji maseczki. Masło Shea, masło Murumuru i olej z nasion komosy ryżowej, wysoko cenione za swoje natłuszczające działanie, tworzą na skórze warstwę okluzyjną. W połączeniu z wygładzającymi woskami roślinnymi niezwykle skutecznie nawilżają i zmiękczają naskórek, łagodzą podrażnienia i likwidują szorstkość skóry. Maseczka jest wzbogacona o wyciąg z ziaren kawy, który poprawia krążenie i pomaga w intensywnej odnowie naskórka. Wyciąg z orzechów piorących (Sapindus mukorossi) o działaniu przeciwzapalnym i łagodzącym, który koi wszelkie podrażnienia oraz niweluje problemy na tle alergicznym. Razem składniki te tworzą optymalny zestaw, który synergicznie nawilża, koi, regeneruje i wygładza delikatną skórę warg, dając efekt miękkości jak u dziecka.”
Na stronie jest wzmianka o tym, że lista składników w produkcie może się różnić od tych podanych na stronie, więc wrzucam Wam zdjęcie składu z mojego egzemplarza.


MOJE WRAŻENIA ZE STOSOWANIA MASKI LANEIGE
Testuję tę maskę już kilka tygodni, nakładając ją na całą noc oraz czasem w dzień, zamiast błyszczyka, bo bardzo ładnie nabłyszcza usta i sprawia, że wyglądają świeżo oraz apetycznie. Kolor jest różowy i na ustach prezentuje się naprawdę ładnie, podbijając ich malinowy kolor. Poza tym daje efekt szklanych ust, jak bardzo dobry błyszczyk. Co do zapachu, o którym zostało wspomniane w opisie na stronie Sephora, to myślałam, że będzie bardziej wyczuwalny i owocowy. Tymczasem jest bardzo delikatny i w zasadzie w ogóle go nie czuć. Dla mnie to małe rozczarowanie, bo uwielbiam pachnące kosmetyki, a już szczególnie w tego typu balsamach czy maskach. Konsystencja jest dosyć gęsta, ale nieco mniej bogata, niż wazelina. Mimo tak gęstej konsystencji pozostaje na ustach znacznie krócej, niż lano-maść z Ziaja, a nawet zwykła wazelina. Mam wrażenie, że po godzinie cały ten produkt wchłania się w moje usta lub gdzieś ulatuje. Dla osób, które nie lubią czuć ciężkości i tłustości ust ten produkt może być naprawdę strzałem w dziesiątkę. Faktycznie nie przeszkadza w mówieniu, nie lepi się raz nie spływa z ust, wylewając się poza ich kontur. Można nakładać go podczas robienia makijażu i nie zrujnuje podkładu w okół ust, także to może być fajny produkt dla wizażystek jako “przygotowanie” ust do nałożenia pomadki na koniec.

Bardzo praktycznym dodatkiem do tej maski jest dołączony aplikator w formie takiej silikonowej pacynki. Pozwala wydobyć maskę ze słoiczka i szybko nałożyć na usta. Jest to na pewno bardziej higieniczne, niż wsadzając tam palec. To jednak produkt w formie wazeliny, więc każdy paproch z naszych palców mógłby się tam łatwo przedostać i byłoby ciężko go stamtąd wydobyć. Aplikator jest zatem świetnym prezentem od producenta.

CZY PRODUKT FAKTYCZNIE NAWILŻYŁ MOJE USTA?
Czy faktycznie zauważyłam większe nawilżenie moich ust? Nie. O wiele większe ukojenie daje mi własnie wcześniej wspomniana lano-maść, Tisane w słoiczku czy nawet zwykła wazelina. Może to kwestia tego, że produkt szybko wyparowuje z moich ust/lub się w nie wchłania, ale gdyby tak było, to powinnam zauważyć ich większe nawilżenie czy wypielęgnowanie. Tymczasem moje usta są nadal suche i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Może jestem jakimś wyjątkowo trudnym przypadkiem i moje usta wymagają czegoś więcej. Trudno powiedzieć. Tak czy inaczej produkt nie spełnił moich oczekiwań pod względem nawilżenia. Pamiętam, że pod wpisem, w którym na mojej wishliście pojawił się ten produkt kilka z Was pisało, że nie jest wart swojej ceny. Postanowiłam przekonać się o tym na swojej skórze i chyba miałyście rację.

LANEIGE LIP SLEEPING MASK – HIT CZY KIT?
Dla mnie pod względem nawilżenia ust kit, ale produkt ma też kilka walorów. Nie obciąża ust, nie lepi się na nich, nie spływa, także może pełnić rolę błyszczyka. Poza tym nadaje ustom ładny koloryt i pozostawia piękną taflę połysku. Słoiczek dla takich fanek różu jak ja jest bardzo przyjemny dla oka, a aplikator to bardzo praktyczny gadżet. Także podsumowując – bez szału, bez zawału. Za cenę blisko 80 zł chyba nie warto, ale wybór pozostawiam Wam. Maseczkę Laneige zakupicie tutaj klik.
Używałyście? Co myślicie o tej
maseczce?
maseczce?
_____________________________
