Dzisiaj serwuję wpis, na który wiele z Was czekało – opowiem o moim zmaganiu się z trądzikiem i niedoskonałościami skóry (zaskórniki, przebarwienia, blizny). Co najbardziej mi pomogło i jak wyglądało moje leczenie? Jak pielęgnuję swoją cerę? Troszkę się rozpisałam, więc zapraszam do lektury.
TRĄDZIK – MOJA HISTORIA
______
Trądzik pojawił się u mnie w czasach liceum i były to zmiany głównie w okolicach skroni, policzków i brody. Dermatolog zdiagnozował mój problem jako trądzik grudkowo-krostkowy i wtedy też zaczęłam swoją przygodę z różnymi maściami i specyfikami do wcierania powierzchniowo na skórę. Pamiętam, że dostałam wtedy receptę na Differin i Aknemycin, który miałam mieszać z Brevoxylem 1:1. Obydwie maści stosowałam naprzemiennie i na noc. Dowiedziałam się też o istnieniu płynów micelarnych i po przemyciu skóry wodą z żelem zawsze oczyszczałam ją jeszcze micelem. Obowiązkowo też krem z filtrem na dzień, z którym pierwsze doświadczenia były raczej słabe. W sklepach był bardzo mały wybór kremów z filtrem, a najbardziej polecana (również przez mojego dermatologa) Bioderma okropnie się świeciła, wybielała skórę i nie było mowy o jakimkolwiek makijażu, który mógłby z nią współgrać. Na szczęście z biegiem lat pojawiły się inne, lepsze filtry, a ja do tej pory mam mały uraz do biodermowych kremów z SPF.
Dermatolog uprzedził mnie, że początkowo może nastąpić pogorszenie stanu skóry, ale później wszystko się unormuje i będzie już tylko lepiej (skóra musi się oczyścić, złuszczyć itd). Faktycznie przez pewien czas nie byłam wybitnie zadowolona z tego, co dzieje się na mojej twarzy, ale po około pół roku skóra przeszła metamorfozę. Wszystkie zmiany zaczęły stopniowo znikać i dermatolog zalecił mi stosowanie już tylko Brevoxylu na noc, który miał podtrzymywać dobre efekty leczenia.
Później zaczęłam przygodę z retinoidami, bo trądzik pozostawił na moje twarzy kilka przebarwień i blizn. Stosowałam Retin-A, który bardzo źle wspominam. Podczas kuracji stan mojej skóry bardzo się pogorszył i znów pojawił się trądzik, a do tego to mocne łuszczenie się skóry (tzw. wylinka) i podrażnienie było nie do zniesienia. Niestety musiałam dać sobie spokój z Retin-em, bo po kilku miesiącach stosowania zostawił na mojej skórze niezłe pobojowisko. Znów wróciłam do Brevoxylu na noc i cera się uspokoiła. Z tym regularnym stosowaniem maści było później różnie – kiedy problemy z cerą zniknęły, a ja zapomniałam o trądziku, to nie miałam motywacji, aby co wieczór wcierać coś w skórę. I tak po jakimś czasie moje niedoskonałości powróciły, ale niestety ze zdwojoną siłą.
KOLEJNE WIZYTY U DERMATOLOGÓW
______
Kolejne wizyty u dermatologów sprowadzały się w zasadzie do tej samej kwestii – lekarze zalecali retinoidy doustne – izotretynoinę, przed którą mocno się broniłam. Lista skutków ubocznych była naprawdę przerażająca, a ja z zasady nie lubię brać jakichkolwiek leków i sięgam po nie tylko tylko z konieczności. Dla mnie głównym oporem przed stosowaniem izotretynoiny jest jej działanie teratogenne. W tamtym okresie byłam w poważnym związku, a jak wiadomo nie ma 100% pewności co do środków antykoncepcyjnych, które obowiązkowo trzeba przyjmować podczas zażywania retinoidów. To jakby ostatecznie zniechęciło mnie do rozpoczęcia kuracji, chociaż faktycznie przynosi rewelacyjne efekty, które widziałam u swoich pryszczatych znajomych 🙂 W zasadzie każdy lekarz, do którego się udałam zalecał retinoidy jako jedyny ratunek i nie proponował żadnej alternatywy, więc na jakiś czas dałam sobie spokój z dermatologami. Cera raz wyglądała lepiej, a raz gorzej, ale nigdy nie byłam z niej zadowolona.
OSTATNIE PODEJŚCIE
______
Pewnego razu postanowiłam jeszcze raz spróbować i udałam się do kolejnego dermatologa. Opowiedziałam mu o swoich doświadczeniach, oczekiwaniach i obawach. Nie chciałam już kolejny raz prowadzić do początkowego pogorszenia stanu skóry podczas stosowania maści, więc lekarz zapisał mi również antybiotyk o nazwie Tetralysal. Dostałam też do smarowania Duac (10mg/g + 30mg/g) i Acnelec (1 mg/g) – wszystko w postaci żelu, bo kremowe formuły mnie zapychają. Antybiotyk brałam przez około 3 miesiące, równolegle smarowałam też skórę w/w żelami. Poprawę zauważyłam już tak naprawdę po 2 tygodniach. Nie było żadnego wysypu, a skóra zaczęła wyglądać coraz lepiej. Wszystkie “bolące gule “, które miałam na policzkach i żuchwie zniknęły, a nawet jeśli pojawił się jakiś większy pryszcz, to bardzo szybko znikał i nie pozostawiał śladów. Wcześniej po każdym, nawet najmniejszym pryszczu zostawało przebarwienie. Kuracja okazała się strzałem w 10 i dziś moja skóra wygląda całkiem nieźle. Wypryski pojawiają się głównie przed okresem i są coraz bardziej incydentalne. Nadal walczę z zaskórnikami, ale jest ich niewiele.
ZŁUSZCZANIE – USUWANIE ŚLADÓW PO TRĄDZIKU
______
W okresie jesienno-zimowym postanowiłam znowu udać się do dermatologa, który tym razem przepisał żel Isotrex. Zależało mi na większym złuszczaniu skóry, aby ją mocniej wygładzić i usunąć pozostałości po trądziku (przebarwienia, blizny). Żel nie jest zły i na pewno nie spowodował u mnie czegoś takiego, jak wcześniej wspomniany Retin-A. Skóra faktycznie mocniej się złuszczała, była trochę bardziej wrażliwa, sucha i zaczęła się mocno przetłuszczać. Wraz z nadejściem lata zaprzestałam stosowania Isotrex-u i aktualnie używam już tylko Duac i Acnelec (jeden wieczór Duac, drugi wieczór krem nawilżający, trzeci wieczór Acnelec, czwarty krem nawilżający i tak w kółko). Myślę, że jesienią znów udam się do dermatologa po coś mocniejszego o działaniu złuszczającym. Oczywiście planuję też złuszczanie kwasami i na pewno zafunduję sobie kolejne TCA, o którym napiszę w osobnym poście gdzieś w okolicach września. Chyba z żadnego, chemicznego peelingu nie byłam tak zadowolona, jak właśnie z TCA. Już za pierwszym razem pozbyłam się większości przebarwień. Małe dziurki oczywiście zostały, ale tego pozbywa się latami. Może kiedyś mi się uda 🙂 Tak na marginesie – dobrze, że przed zabiegiem nie czytałam żadnych forów na temat tego peelingu, bo z pewnością bym się na niego nie zdecydowała.
CO NAJBARDZIEJ POMOGŁO MI W WALCE Z TRĄDZIKIEM I NIEDOSKONAŁOŚCIAMI?
______
# Leki, które opisałam wyżej w akapicie “ostatnie podejście”.
Po nich widziałam największą poprawę, która nastąpiła zaskakująco szybko. Lekarz po prostu dobrał coś, co na mnie zadziałało. Niekoniecznie to będzie się sprawdzać u Was, więc potraktujcie to jedynie jako sugestię i pewien dowód na to, że z trądziku można wyjść bez stosowania retinoidów doustnych. Jeśli również borykacie się z niedoskonałościami, a lekarz nie trafia z leczeniem, to możecie zapytać go o moją kurację, ale absolutnie nie próbujcie leczenia na własną rękę. Powiem szczerze – samodzielne leczenie nie dość, że nie pomoże, to jeszcze może zaszkodzić. Nie wspomnę już o wyrzucaniu pieniędzy w błoto – to kosztowna sprawa. Każda z nas jest inna i mimo, że uważamy nasz problem za podobny, to w rzeczywistości może być zupełnie inaczej.
# Nawilżanie skóry i ochrona przeciwsłoneczna.
Nawilżanie skóry podczas kuracji jest tak samo ważne, jak leki. Wiem, że trudno znaleźć krem idealny, który nie powodowałby pogorszenia stanu skóry. Większość zapycha, a posiadaczki skóry tłustej mają ciągłe wrażenie obciążenia i tłustego filmu nawet przy lekkich kremach – znam to. Ja przetestowałam już ogromną ilość kremów i najbardziej sprawdzają się u mnie te o żelowej konsystencji i tutaj mogę polecić Clinique Moisture Surge (w wersji żelowej, bo jest jeszcze krem). Używam go na dzień, pod makijaż. Produktem, który lubię stosować na noc w przerwach, kiedy nie smaruję się maściami, jest La Roche Posay Effaclar H oraz Zinalfat, który zresztą pojawił się w
ulubieńcach lutego tutaj klik. Ochrona przeciwsłoneczna również jest bardzo ważna, bo jeśli skóra jest cały czas złuszczana poprzez stosowanie maści na trądzik, to staje się bezbronna w starciu ze słońcem.
# Rezygnacja z drogeryjnej pielęgnacji antytrądzikowej
Jeszcze przed tym, jak pierwszy raz udałam się do dermatologa, to próbowałam leczyć trądzik kosmetykami dostępnymi w drogerii. Under Twenty, Clerasil, Clean&Clear… To wszystko pomagało tylko na chwilę i nie radziło sobie z istotą problemu. Po jakimś czasie skóra wyglądała jeszcze gorzej, więc rezygnacja w drogeryjnej pielęgnacji przeciwtrądzikowej była dobrą decyzją.
# Ograniczenie nabiału i słodyczy
Dieta ma ogromny wpływ na nasz wygląd i samopoczucie, a trądzikowcy powinni na nią wyjątkowo uważać. Warto dowiedzieć się czy mamy nietolerancję laktozy czy może alergię na białko. Ja najprawdopodobniej mam alergię i wiele razy się o tym boleśnie przekonałam. Zawsze po spożyciu mleka i innych wyrobów mlecznych na moim czole pojawia się mnóstwo drobnych krostek, które znikają po około 2 tygodniach. Niestety nie jestem w stanie całkowicie wyeliminować z diety produktów mlecznych i od czasu do czasu zdarza mi się zjeść sernik (którego nie mogę sobie odmówić) czy wypić kawę z mlekiem. Tak samo z cukrem – nie spożywam go już tak dużo, jak kiedyś, ale zdarzy mi się zgrzeszyć. Widzę ogromną poprawę, jeśli chodzi o wygląd skóry, kiedy przez dłuższy czas nie jem nic słodkiego i mlecznego. Najlepiej byłoby zrobić test na nietolerancje pokarmowe, bo być może te skórne problemy wynikają z diety.
# Oczyszczanie i peelingi mechaniczne
Jedynym żelem, który mnie nie podrażnia, a dokładnie domywa makijaż jest La Roche Posay Effaclar, którego używam od wielu lat. Wiem, że różnie to z nim bywa i wiele z Was na niego narzeka. U mnie sprawdza się wzorowo i nie zamierzam go zmieniać. Dodatkowo odkryciem roku okazała się silikonowa szczoteczka za grosze, która zastępuje mi peeling. Pisałam o niej
tutaj klik. Skóra jest po niej idealnie doczyszczona, a wszelkie suche skórki usunięte.
# Peelingi chemiczne
Wracam do nich w okresie jesienno-zimowym. Peeling glikolowy, migdałowy i TCA – to moi ulubieńcy. Dzięki nim można raz na zawsze rozprawić się z tym, co pozostawił na naszej skórze trądzik. Jeśli macie problem z zaskórnikami lub brakiem jędrności, to również warto spróbować.
# Wyciskanie i higiena
Wyciskanie to chyba najgorsze, co możemy zrobić naszej skórze jeśli mamy trądzik. Odkąd tego nie robię, nie pojawiają się żadne nowe blizny czy przebarwienia. Staram się też nie dotykać skóry w ciągu dnia i zachować najwyższą higienę pędzli, gąbeczek i innych akcesoriów do makijażu, mających kontakt ze skórą. Bardzo często wymieniam ręcznik, którym wycieram twarz i tak samo z poszewkami od poduszek.
# Badania (tarczyca i inne)
To ważna informacja dla lekarza, że nasze hormony są w normie. Kiedy coś jest nie tak, to leczenie przebiega w zupełnie inny sposób. Jeśli mamy problemy z tarczycą, to maści czy antybiotyki nie pomogą i potrzebne jest zupełnie inne leczenie. Warto się badać i pisałam już o tym
tutaj klik. Wpis bije rekordy popularności, a ja cieszę się, że chcecie o tym czytać, bo to dowód na rozsądne podejście do własnego zdrowia.
***
Trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję, że ten post przyda się osobom walczącym z trądzikiem i niedoskonałościami. Wiem, że to problem, który może spędzać sen z powiek, chociaż ja zmagam się z trądzikiem już tak długo, że zdążyłam się do niego przyzwyczaić. Moja skóra wygląda aktualnie o niebo lepiej, ale to nie znaczy, że jest idealna. Cieszę się, że najgorsze już za mną i nadal będę dążyć do poprawienia stanu mojej skóry, ale to już nie ta rozpaczliwa walka, co kiedyś. Pamiętajcie też, że trądzik to choroba przewlekła i często nawraca. Ci, którym raz na zawsze udało się wyleczyć są prawdziwymi szczęściarzami 🙂 I na koniec – dobre rzeczy wymagają czasu, więc życzę Wam cierpliwości i uporu w walce o ładną skórę. To na pewno zaprocentuje!
Dziewczyny, jak to jest u Was z tymi niedoskonałościami na skórze? Chętnie poznam Wasze historie – mile widziane rozpisywanie się 🙂