Statystyki mówią, że to właśnie na wiosnę najczęściej poddajemy się włosowym metamorfozom. Po długiej zimie pragniemy “odświeżyć” nasz wizerunek i sama wielokrotnie miałam na to ochotę. Pomysłów było naprawdę mnóstwo. Rozważałam już cięcie na boba, zrobienie grzywki, trwałą, a nawet drastyczną zmianę koloru. Tak to już z nami kobietami jest, że czasem potrzebujemy zmian i zazwyczaj ofiarą padają nasze biedne włosy. Co warto mieć na uwadze zanim podejmiemy decyzję o zmianie fryzury?
WŁOSY ROSNĄ
WOLNIEJ, NIŻ CI SIĘ WYDAJE
Kiedy nosiłam się z zamiarem ścięcia włosów, to często słyszałam od moich koleżanek coś w stylu “ścinaj, włosy nie ręka i przecież odrosną”. To fakt, ale warto uświadomić sobie, że nasze włosy rosną średnio od 1 do 2 centymetrów na miesiąc w zależności od zdrowia naszego organizmu i od pory roku. Ścinając naprawdę długie włosy trzeba czekać na ich odrośnięcie minimum rok! Pół biedy, gdy są zniszczone i po prostu wymagają skrócenia, ale kiedy znajdują się w naprawdę dobrej kondycji, to zwyczajnie ich szkoda. Uświadamiając sobie jednocześnie fakt ile pracy włożyłyśmy w ich pielęgnację, ile pieniędzy i czasu w to zainwestowałyśmy – strata jest podwójna. Myślę, że nad ścięciem włosów naprawdę warto się długo zastanowić. Czasem wystarczy delikatna zmiana fryzury np. wystopniowanie włosów lub lekkie cieniowanie z przodu, aby wyglądać zupełnie inaczej. Kiedy wpada mi do głowy pomysł na cięcie, to robię sobie prowizorycznego boba, chowając włosy za bluzkę (jak na pierwszym zdjęciu). Przez 15 minut nawet się sobie podobam, ale później czuję ulgę, że jednak ich nie ścięłam. Często słyszy się, że długie włosy wymagają strasznie dużo uwagi, a ich doprowadzenie do porządku każdego dnia to wielogodzinna harówa, więc lepiej je ściąć i mieć spokój. Nic bardziej mylnego – paradoksalnie to właśnie z krótkimi włosami jest więcej roboty, bo wymagają stylizacji. Długie wystarczy przeczesać lub ostatecznie związać i fryzura jest praktycznie gotowa. Podpatrzmy jak to wygląda na przykładzie znanych gwiazd.
Nie jestem przeciwniczką krótkich włosów, bo te potrafią czasem dodać urodzie czegoś intrygującego, a z pewnością sprawiają, że dana gwiazda po takiej metamorfozie od razu trafia na pierwsze strony gazet. Co innego w naszym przypadku czyli zwykłych kobiet, które nie mają za sobą sztabu stylistów. Tak jak już wcześniej wspomniałam – krótkim włosom trzeba poświęcić trochę więcej czasu. Nie można ich na szybko związać w tzw. “palmę” i zwalić na “bad hair day”. Jeśli chodzi o Kate Hudson, która swoją drogą jest jedną z moich ulubionych, komediowych aktorek, to uważam, że krótka fryzura co prawda dodała jej powagi, ale też wygląda dużo starzej i poważniej. Długie, kręcone włosy sprawiały, że prezentowała się bardziej dziewczęco i świeżo. Prawda jest jednak taka, że ładnemu we wszystkim ładnie i nie jest to zła metamorfoza. Jeśli chcecie zdecydować się na tak drastyczne skrócenie włosów, to warto przyjrzeć się kształtowi swojej twarzy. Krótkie fryzurki najlepiej wyglądają przy dobrze zarysowanej żuchwie, najlepiej w kształcie trójkąta. Twarz nabiera wówczas diamentowej bryły i taki look ma szansę się obronić.
Identyczna sytuacja jest w przypadku Jennifer Lawrence. W krótkich włosach wygląda bardziej poważnie, ale dzięki trójkątnemu podbródkowi całość prezentuje się całkiem fajnie. Jako fanka długich włosów uważam jednak, że przed cięciem było lepiej.
Niekiedy nie trzeba aż tak drastycznej zmiany, aby wyglądać bardziej świeżo i lekko. U Megan Fox efekt jest moim zdaniem świetny, choć z takim cięciem do ramion może być pewien problem. O ile włosy są gęste i mięsiste, to tego typu fryzura wygląda całkiem nieźle. Jeśli natomiast są rzadkie i cienkie, to łatwo o efekt “zmokłej kury” i jedynym ratunkiem jest ich podkręcanie. To z kolei może zajmować dużo czasu każdego dnia. Znam wiele kobiet, które ostatnio ścięły włosy w ten sposób, ale większość z nich narzeka, że wyglądają fajnie jedynie wówczas, gdy są ułożone np. na szczotce, wyprostowane czy po użyciu termoloków. Warto mieć tę kwestię na uwadze.
GRZYWKA BYWA
PROBLEMATYCZNA
Niekiedy grzywka ładnie maskuje nieregularne brwi lub ich brak, a nawet opadające powieki. Dzięki niej można też “optycznie” skorygować zbyt duży nos i zakryć wysokie czoło sprawiając, że twarz nabiera odpowiednich proporcji. Jako nastolatka miałam grzywkę i to właśnie wtedy zaczęły się moje problemy z wypryskami na czole. Ciągle ją poprawiałam, a więc siłą rzeczy dotykałam skóry w tych okolicach co sprawiało, że przenosiłam wszystkie zanieczyszczenia na skórę. Ponad to było mi w niej koszmarnie gorąco, a więc pot i sebum pogarszały sprawę. Czy wyglądałam w niej lepiej? Mimo, że mam wysokie czoło o nieregularnej linii włosów, co jest głównym argumentem za grzywką, to wcale nie dodawała mi uroku i wyglądałam jak grzyb 🙂 Nie dość, że bywa problematyczna ze względów praktycznych, bo przykrywa czoło i jest w niej po prostu gorąco, to jeszcze zabiera dużo z objętości włosów. Aby zrobić gęstą, ładną grzywę, która nie będzie się rozwarstwiać, to trzeba poświęcić na to sporą ilość włosów. Tradycyjna grzywka mało komu pasuje i zdecydowanie więcej kobiet decyduje się na taką w stylu Brigitte Bardot z przedziałkiem na środku. Za każdym razem, gdy mam ochotę na grzywkę, to robię ją sobie sposobem, który pokazywałam kilka lat temu
tutaj klik. Alternatywnym pomysłem dla grzywki są dla mnie lekko pocieniowane pasma z przodu, dzięki którym ładnie okalają twarz i w razie czego są na tyle długie, że mogę je złapać w kucyk. Jeśli jednak nadal upieracie się, aby mieć grzywkę, to w Rossmannach są dostępne takie ze sztucznych włosów. Warto ponosić taką nawet po domu i zadecydować czy po pierwsze pasuje do naszej twarzy, a po drugie czy jest to komfortowe. I na koniec najważniejsze – nigdy nie róbcie jej same w domu. Lepiej poradzić się specjalisty, który spojrzy na ten pomysł fachowym okiem.
Mimo, że Catherine Zeta-Jones jest naprawdę piękną kobietą, to w mojej opinii grzywka jej nie pasuje. Jej włosy mają lekko falowaną strukturę, przez co grzywka dziwnie się układa. Grzywki mają to do siebie, że najlepiej wyglądają na włosach prostych, gładkich, sztywnych i lśniących. Catherine ma piękne brwi i oczy, więc szkoda je zasłaniać włosami. Niestety wiele kobiet robi ten błąd.
KOLOR WŁOSÓW
A ODCIEŃ SKÓRY I TYP URODY
Na swoich włosach miałam już kolor czarny, czerwony, rudy i różne odcienie brązu, które pod wpływem słońca potrafią rozjaśnić się nawet do ciemnego blondu. Najlepiej jednak czuję się w naturalnym, chłodnym brązie. Niestety wszystkie rudości podkreślają zaczerwienienia na mojej skórze, a znów bardzo ciemne odcienie takie jak czerń sprawiają, że wyglądam groźnie, ponuro i oczywiście starzej. Poza tym coś w tym jest, że przy ciemnych odcieniach włosów trzeba się nieco mocniej malować, aby twarz wyglądała bardziej wyraziście. Tak to niestety jest, że ciemne odcienie znacznie postarzają chyba, że mówimy o mulatkach, u których działa to nieco inaczej. Kobietom o ciemniejszej karnacji rzadko kiedy pasują właśnie blondy, które prezentują się na nich bardzo sztucznie. Jeśli zatem macie jasną, słowiańską karnację, to najlepiej celować w odcienie blondu, ewentualnie jasnego brązu. Przy nieco ciemniejszej, opalonej skórze bardzo ładnie wyglądają głębokie, ciemne brązy. Na rudości powinny uważać kobiety o różowej tonacji cery skłonnej do zaczerwienień, bo będą się wówczas bardzo wybijać. Myślę, że natura dobrze wie co robi i często drastyczne zmiany koloru nie wychodzą na dobre. Generalnie zasada jest taka, że aby kolor włosów pasował do naszego typu urody, to warto go pogłębić bądź rozjaśnić jedynie o maksymalnie 2 tony.
Oto idealny dowód na to, że ciemniejszy kolor włosów niestety postarza. Myślę, że Britney powinna już na zawsze zostać blondynką tym bardziej, że ma różowawy koloryt skóry, a ciemniejsze odcienie wpadające w rudości potrafią to nieestetycznie podkreślić.
Reese Witherspoon również jest dla mnie rasową blondynką, a ciemniejsze włosy jakoś do niej nie pasują.
Kim to z kolei rasowa brunetka, w dodatku o ciemnej karnacji. Posiadaczki śniadej cery powinny raczej unikać mocno rozjaśnionych włosów, chyba, że nie zależy im na naturalnym efekcie.
Selena Gomez to ta sama historia, co Kim – śniada cera i rozjaśnione włosy niekoniecznie do siebie pasują. Co prawda teraz panuje trend na mocno rozjaśnione, albo co gorsza – różowe włosy, ale to raczej chwilowe i ostatecznie wiele kobiet prędzej czy później wraca do natury. Poza tym o gustach się nie dyskutuje 🙂
Podsumowując, przed każdą zmianą fryzury warto się porządnie zastanowić. Czasem bywa i tak, że te sztywne, fryzjerskie zasady nie do końca działają, bo od każdej reguły są wyjątki.
Dajcie znać
czy myślałyście kiedyś o poważnej zmianie fryzury i co z tego wyszło!
Przeszłyście jakieś włosowe metamorfozy, których żałujecie do dziś?
_____________________________