CO DODAJĘ DO MOJEJ ULUBIONEJ MASKI DO WŁOSÓW, ABY WZMOCNIĆ LUB ZMIENIĆ JEJ DZIAŁANIE?
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

Ulubiona maska do włosów nie działa już tak dobrze, jak kiedyś? A może macie ochotę na wzmocnienie lub zmianę jej działania? Dziś temat, który chciałam poruszyć już dawno, a mianowicie wzbogacanie składu mojej ulubionej maski do włosów. Jeśli chcecie wiedzieć z czym ją mieszam, aby osiągać jeszcze lepsze efekty, to zapraszam do dalszej części wpisu.


Moją ulubioną maską do włosów jest Kallos Blueberry. Zaskoczone? Stałe czytelniczki mojego bloga już dawno o tym wiedzą 🙂 Maska kosztuje niewiele, a to duże opakowanie starcza na bardzo długo. Inne odżywki tej marki nie zachwyciły mnie swoim działaniem – większość z nich ma w składzie proteiny, za którymi moje włosy nie przepadają. Kallosa Blueberry używam cyklicznie i staram się regularnie zmieniać odżywki w zależności od wymagań moich włosów. Jeśli potrzebuję miękkości i maksymalnego dociążenia, to sięgam po Blueberry.  Kiedy stosuję ją przez dłuższy czas, to ten efekt “wow” z każdym użyciem jest coraz mniejszy, więc albo ją całkowicie odstawiam na kilka tygodni, albo mieszam z innymi składnikami. Poniżej kilka moich sposobów na “podkręcenie” lub zmianę działania tej maski. 

Dodanie oleju z czarnuszki lub oleju z awokado – większe “dociążenie”, wygładzenie, miękkość
_______________
O oleju z czarnuszki pisałam już TUTAJ klik i jest to jeden z moich absolutnych faworytów, jeśli chodzi o olejowanie. Wspaniale wygładza i przywraca włosom miękkość. Jest też świetnym dodatkiem do Kallosa Blueberry i jeśli widzę, że maska po dłuższym stosowaniu działa coraz słabiej i nie dociążą włosów w dostateczny sposób, to zawsze wzbogacam ją olejem z czarnuszki lub olejem awokado. Ten drugi również mogę zaliczyć do moich ulubieńców i sam Kallos Blueberry ma ten olej w składzie. Wmieszanie dodatkowej porcji oleju awokado do maski zintensyfikuje jej działanie oraz przede wszystkim maksymalnie dociąży i wygładzi włosy. Jeśli macie problem z puszeniem, szorstkością i matowością włosów, to spróbujcie takiej mieszanki. Pamiętajcie jednak o małych ilościach. Ja wybieram trochę maski z opakowania na dłoń, a następnie dodaję odrobinę oleju (w przypadku oleju z czarnuszki to 2-3 pompki, a w przypadku oleju awokado pół pipety) i rozcieram wszystko w dłoniach, następnie nakładam na włosy i owijam ręcznikiem. Po ok. 20 minutach zmywam wodą. 

Dodanie soku z czarnej rzepy – przyciemniający efekt, wygładzenie włosów
_______________

Cały czas używam soku z czarnej rzepy, aby przyciemniać moje włosy i przyznam, że przy dłuższym stosowaniu widzę całkiem niezłe efekty (o bombie witaminowej dla włosów i skóry głowy na bazie soku z czarnej rzepy pisałam TUTAJ klik). Nie zawsze chce mi się zrobić płukankę czy wcierkę, a takie dodanie soku do maski jest bardzo szybkie w przygotowaniu. Do miseczki daję 2 -3 łyżki maski i dolewam 3 łyżki soku z czarnej rzepy. Po wymieszaniu nakładam na włosy, ale omijam skalp. Po około 20 minutach zmywam wodą. 

Dodanie żelatyny – wygładzenie, nabłyszczenie i wyprostowanie włosów (dodatkowa porcja protein)
_______________

Maska Kallos Blueberry jest typowym produktem emolientowym na bazie oleju awokado. Uwielbiam odżywki i maski emolientowe, ale od czasu do czasu moje włosy potrzebują protein i robię im wtedy laminowanie żelatyną. Nie zawsze jestem zadowolona z efektu, który jest czasem zbyt intensywny – włosy są za sztywne i sypkie, przez co nie chcą się układać. W tym przypadku świetnie sprawdza się mieszanie żelatyny z Kallosem Blueberry i  TUTAJ klik pokazywałam jak krok po kroku to zrobić. Żelatyna zmienia działanie tej maski, bo nieco usztywnia włosy, ale dzięki olejowi awokado w składzie otrzymuję pożądany efekt laminowania. Włosy są gładkie, lśniące, ale miłe w dotyku i podatne na układanie. Łączenie protein (żelatyny) z emolientami (oleje) to świetny pomysł i jeśli Wasze włosy są wyjątkowo wymagające, to spróbujcie takiej mieszanki.

Dodanie miodu – rozjaśnienie, zmiękczenie i odżywienie włosów
_______________

Miód to również jeden z moich ulubionych dodatków do masek i odżywek. Kiedy chciałam lekko rozjaśnić kolor włosów, to zawsze sięgałam po miód, który przy dłuższym stosowaniu dawał zadowalające efekty. Teraz stosuję go rzadziej, głównie ze względu na moje dążenie do naturalnego przyciemniania włosów, ale od czasu do czasu zdarzy mi się jeszcze dodać go do Kallosa Blueberry. Do 2-3 łyżek maski dodaję łyżeczkę miodu i po wymieszaniu nanoszę na włosy. Po 20 minutach zmywam. Uwielbiam tą miękkość włosów po miodzie.

Dodanie octu jabłkowego – domknięcie łusek włosa, nabłyszczenie, wygładzenie
_______________

O occie jabłkowym pisałam już TUTAJ klik i to chyba najlepszy sposób na domknięcie łusek włosa, a co za tym idzie – nabłyszczenie i wygładzenie. Możecie wykonać samodzielną płukankę na bazie octu, ale też dodać go do swojej ulubionej maski. Jeśli chcę tak porządnie nabłyszczyć swoje włosy i mocno je wygładzić, to do 2-3 łyżek maski Kallos Blueberry dodaję łyżkę octu jabłkowego. Dokładnie mieszam, nakładam na włosy i zmywam po ok. 20 minutach.

***

Dziewczyny, jeśli jakiś składnik niezbyt dobrze sprawuje się na Waszych włosach samodzielnie np. olej kokosowy, żelatyna czy też ocet jabłkowy, to zawsze warto spróbować dodać go do ulubionej maski. Czasem takie proste rozwiązania nie wpadają nam do głowy, a okazują się najbardziej skuteczne.

Mieszacie swoje maski i odżywki z innymi produktami? Jeśli tak, to z jakimi? Dajcie znać czy wypróbujecie jakąś konkretną mieszankę, o której dziś napisałam. Myślę, że to świetny sposób na “uratowanie” nawet najbardziej beznadziejnej odżywki do włosów. 


Polecam Waszej uwadze:

Przeczytaj także