Cześć!
Dziś chciałabym się z Wami podzielić opinią na temat bardzo modnej ostatnio odżywki, która opanowała urodowe blogi. Marka Aussie pojawiła się na naszym rynku stosunkowo niedawno i od razu wiedziałam, że muszę wypróbować choć jedną odżywkę z ich serii.
Maseczkę Aussie 3 Minute Miracle kupiłam z myślą o porządnym wygładzeniu włosów, bez konieczności ich suszenia na szczotce. Od pewnego czasu moim włosom brakuje też blasku, dlatego tym chętniej wybrałam właśnie tą firmę. Nigdy wcześniej nie miałam z nią styczności ale co nieco już słyszałam na jej temat od angielskich YouTubowiczek. Są zwolennicy tej maski ale napotkałam też dużo negatywnych opinii, głównie spowodowanych silikonowym składem.
Jak się sprawdziła u mnie? Zapraszam do szybkiej recenzji.
AUSSIE 3 MINUTE MIRACLE czyli intensywna maseczka 3-minutowa do włosów zniszczonych z melisą australijską. |
| Działanie |
Maseczka ma za zadanie wygładzić włosy i nadać im blask. Nie da się ukryć, że do takich efektów głównie przyczyniają się silikony zawarte w tym produkcie. Moje włosy od zawsze dostawały solidną porcję silikonów, więc teoretycznie ta maseczka powinna być dla nich całkiem fajna. Jeśli chodzi o wygładzenie, to rzeczywiście ten produkt nieźle sobie radzi w tym zakresie. Włosy są gładkie i ma się wrażenie jakby były potraktowane prostownicą. Co do nabłyszczenia, to przyznam, że sam fakt wygładzenia włosów daje efekt większego ich blasku. Maseczka nie ma rzeczywistego działania regenerującego, jest jedynie chwilowym i optycznym “polepszaczem” stanu naszych włosów, więc nie spodziewajmy się po niej zbyt wiele. Ten silikonowy produkt ma za zadanie nadać ładny wygląd naszym włosom i myślę, że w tym zakresie sprawuje się świetnie. Stosując ją od czasu do czasu na pewno nie wyrządzicie sobie nią krzywdy, a ładnie podkreślicie ich strukturę. Na zdjęciu możecie zobaczyć efekt wygładzenia jaki daje ta maska. Nie prostowałam włosów, nie suszyłam ich na szczotce. Jedynie grzywka była chwilę na wałku.
| Wydajność |
Jak dla mnie jest to kosmetyk bardzo wydajny. Nie potrzebujemy wiele, aby pokryć całe włosy. Odżywka świetnie się rozprowadza pozostawiając śliską warstwę, która pozwala nam ładnie rozczesać włosy bez ich utraty.
| Zapach |
Jest dosyć specyficzny. Kojarzy mi się z zapachem gumy balonowej. Początkowo ten aromat naprawdę przypadł mi do gustu, jednak później czułam się nieco zmęczona tym zapachem. Trzeba jednak przyznać, że jest to zapach unikalny i raczej niespotykany w kosmetykach tego typu.
| Cena i dostępność |
Maska jest dostępna w Rossmannach, za około 25 zł. Cena jak za produkt, który jedynie chwilowo “upiększa” nasze włosy, a faktycznie ich nie regeneruje mogłaby być nieco niższa. Jednak można bardzo często natrafić na promocje.
| Podsumowanie |
Jeśli potrzebujecie odżywki, która nie jest kłopotliwa w używaniu (po 3 minutach można ją już spłukać) i która optycznie wygładzi włosy nadając im blask – polecam. Mimo złego wpływu silikonów na włosy to myślę, że każda z nas powinna mieć taki kosmetyk w swojej kolekcji. Maseczka naprawdę ekspresowo poprawia wygląd włosów bez ich zbędnego obciążania.
| Po użyciu odżywki |
Miałyście już tą maskę?
Co myślicie o kosmetykach Aussie?
Pozdrawiam,
D.