I stało się. Sezon na hektolitry herbaty z cytryną, kocyki i “ale zimno” uważam za otwarty. Kiedyś nie lubiłam jesieni, bo kojarzyła mi się z ciągłymi przeziębieniami, siedzeniem w domu i ubieraniem na cebulę, ale od kilku lat jestem jej ogromną fanką i wykorzystuję jej zalety na maksa. To dla mnie czas na totalną regenerację, zarówno pod względem zewnętrznym, jak i wewnętrznym. Jaki jest mój plan na jesień? Zapraszam do czytania dalej.

ZBADANIE ZMIAN SKÓRNYCH
Ostatnio na moim ciele pojawiło się kilka nowych pieprzyków, które przydałoby się zbadać pod okiem specjalisty. Planuję dowiedzieć się też co słychać u starych znamion i czy czasem nie postanowiły przejść na ciemną stronę mocy. Dziewczyny, zachęcam do badania skóry szczególnie po lecie, gdy pod wpływem słońca mogą pojawić się jakieś nowe znamiona. Dermatolodzy alarmują, że w ostatnich latach można zaobserwować znaczny wzrost zachorowalności na nowotwory skóry, w tym czerniaka złośliwego. Czerniak złośliwy może powstawać w obrębie istniejących już wcześniej znamion melanocytowych, ale również może pojawić się na skórze wcześniej niezmienionej, dlatego tak ważne jest obserwowanie zarówno starych zmian, jak i tych nowych.
ZABIEGI NA TWARZ (DERMAPEN I MEZOTERAPIA)
Jedyne zabiegi, które wykonywałam w przeszłości na swojej twarzy to kwasy. Robiłam już kwas migdałowy, glikolowy, salicylowy, pirogronowy, a także TCA, który zadziałał najsilniej i wyraźny sposób poprawił stan mojej skóry. Pisałam już o nim >>tutaj klik<< oraz pokazywałam zdjęcia przed, po oraz w trakcie złuszczania się skóry. Jesień to doskonały czas na rozpoczęcie kuracji kwasami, bo słońce nie operuje już tak mocno (o ile w ogóle jest), ale ja w tym sezonie postawię na coś nowego czyli dermapen oraz mezoterapię. Dermapen świetnie radzi sobie z poprawą gęstości i jakości skóry, a co za tym idzie – blizny po trądziku są spłycone, a przebarwienia znikają. To zabieg, dzięki któremu pobudza się produkcję kolagenu i elastyny w skórze, więc ma także działanie odmładzające. Pełne efekty widać dopiero po kilku miesiącach, ale podobno warto. Drugim zabiegiem, który planuję wykonać jest mezoterapia osoczem bogatopłytkowym i kwasem hialuronowym. Jeśli zabiegi będą warte swojej ceny i przyniosą oczekiwane przeze mnie rezultaty, to z pewnością pochwalę się tym na łamach bloga. Myślę, że moje wrażenia będą dla Was pomocne, bo wiem, że wiele moich czytelniczek boryka się z podobnymi problemami skórnymi do moich.
WCIERKA Z KROPLI ŻOŁĄDKOWYCH
O wcierce z kropli żołądkowych >>tutaj klik<< pisałam już tak wiele razy, że aż mi głupio po raz kolejny o tym wspominać, ale trudno. Jesień to doskonały czas na rozpoczęcie wcierania kropli w skórę głowy z tych samych powodów, o których pisałam wyżej (słońce nie operuje już tak mocno, a składniki kropli są fotouczulające). Zatem czas na regularne wcieranie. Kto zaczyna ze mną?
Poza tym jestem już w trakcie stosowania mojego planu na zagęszczenie włosów po wypadaniu, więc jeśli jeszcze go nie widziałyście – polecam >>tutaj klik<<

SZCZOTKOWANIE CIAŁA NA SUCHO
O szczotkowaniu również pisałam tu wiele razy. To rytuał, który odpuszczam sobie latem, a wracam do niego właśnie jesienią. Świetnie pobudza skórę do życia, złuszcza martwy naskórek, pomaga w walce z cellulitem, rozstępami i ujędrnia. Poza tym rozgrzewa w chłodne, jesienne poranki, więc naprawdę polecam! Więcej o szczotkowaniu ciała na sucho przeczytacie >>tutaj klik.<<
SUPLEMENTACJA WITAMINY C
Niestety jesień to czas, gdy częściej chorujemy, więc warto wcześniej zadbać o wsparcie swojej odporności. Witamina C nie tylko zwiększa odporność, ale także skraca czas trwania przeziębień. Ma też wpływ na szybsze gojenie się ran, a w przypadku zabiegów, które planuję zrobić, to bardzo istotne.
PICIE ZIÓŁ – GOJNIK
O gojniku słyszałam już kilka lat temu, gdy jedna z moich znajomych zachwycała się jego działaniem wspomagającym odporność, a że jest ona u mnie raczej kiepska, to byłam zaciekawiona tym tematem. Ogólnie ziołolecznictwo bardzo mnie fascynuje i może kiedyś napiszę Wam co nie co o moich ulubionych zióołkach, które sobiie popijam. Jesień sprzyja robieniu gorących naparów i jednym z moich ulubionych jest szałwia libańska czyli gojnik. Zawiera mnóstwo cennych minerałów takich jak żelazo, potas, miedź, cynk, magnez a także taniny i flawonoidy. Działa przeciwbakteryjnie oraz przeciwzapalnie, a więc wpływa na zwiększenie odporności na sezonowe choróbska. Napar z gojnika skraca czas trwania zapalenia zatok i oskrzeli a także wykazuje działanie przeciwkaszlowe. Oprócz tego redukuje uczucie zmęczenia, dodając energii, a dzięki zawartości przeciwutleniaczy, zwalcza wolne rodniki odpowiedzialne za starzenie się komórek. Właściwości gojnika jest o wiele więcej i to naprawdę bardzo cenne ziółko, którego napar ma dosyć specyficzny smak, ale do zniesienia. Herbacino-ziołowy sezon czas zacząć!

WIĘCEJ JODU
Podobno to właśnie jesienią podczas wietrznej pogody nad morzem jest najwięcej jodu, a jod to bardzo cenny pierwiastek dla naszego zdrowia (szczególnie dla osób z niedoczynnością tarczycy). To niesamowite jak mnóstwo energii zyskuję po takim godzinnym spacerze brzegiem morza. Nie daje mi tego spacer po lesie, ani w żadnym innym miejscu, więc coś w tym morzu musi być 🙂 Niestety nie zawsze mam na to czas, a w sezonie letnim wręcz unikam plaż i terenów typowo turystycznych. Na szczęście jesienią wszystko wraca do normy i spacery po plaży są już teraz czystą przyjemnością, więc zamierzam z tego korzystać. Póki co deszczowa aura nie sprzyja takim wypadom, ale liczę na to, że ta legendarna, polska, złota jesień jeszcze pokaże swoje prawdziwe oblicze. Jeśli macie taką możliwość, to wybierzcie się na urlop nad nasze polskie morze właśnie jesienią. To zupełnie inny klimat, który osobiście uwielbiam.
JOGA I MEDYTACJA
Mój plan jest taki, aby codziennie przed snem sprawić sobie choć 10 minut jogi. Latem zupełnie przestałam to robić, bo panujące upały totalnie zniechęciły mnie do jakiejkolwiek domowej aktywności. Teraz są idealne warunki, aby znów zacząć jogować! Serdecznie polecam Waszej uwadze kanał Małgorzaty Mostowskiej (tutaj klik), gdzie znajdziecie najróżniejsze zestawy do jogi, które można wykonywać w domu. Dzięki Gosi znalazłam swoje ulubione pozycje, a co najważniejsze – nauczyłam się wykonywać je poprawnie. To niesamowite ile miejsca w ciele można zyskać po takiej 10-cio minutowej sesji. Wszystkie spięte mięśnie się rozluźniają, a więc to świetna forma odstresowania po ciężkim dniu. Joga to też dla mnie forma kształtowania sylwetki. Na kanale Gosi można też znaleźć filmiki z medytacją, którą zaczynam praktykować. Dla początkujących polecam coś takiego (tutaj klik).
Obserwuj mnie na:
____________________________