7 KOSMETYCZNYCH ROZCZAROWAŃ CZYLI KILKA PRODUKTÓW, KTÓRE SIĘ U MNIE NIE SPRAWDZIŁY.
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

Ostatnio nazbierało się u mnie trochę produktów, na które mogę śmiało ponarzekać. Staram się raczej świadomie dobierać różnego rodzaju kosmetyki i sprawdzać przed samym zakupem opinie krążące w internecie. Nie ma jednak ostatecznej gwarancji, że coś okaże się dla nas dobre. Działanie kosmetyków i zadowolenie z ich użytkowania jest sprawą mocno indywidualną, co nie zmienia faktu, że dziś chciałabym przestrzec Was przed niektórymi z nich. Być może znajdą się też zwolenniczki danego produktu, więc zapraszam do dyskusji w polu komentarzy. 

ZOEVA 315 FINE LINER – PĘDZEL DO KRESEK
__________
Ach ta Zoeva, zbiera praktycznie same pochlebne recenzje w sieci i faktycznie wiele produktów tej marki jest godnych polecenia. Uwielbiam pędzle, palety, pomadki oraz akcesoria dla wizażystów ale są też pewne wyjątki. Czarną owcą w stadzie będzie dla mnie z pewnością pędzelek do robienia kresek na powiekach. Czy po obejrzeniu zdjęcia muszę coś jeszcze dodawać? Uściślając – jest zbyt gruby, mało precyzyjny, zbyt rozczapierzony, a włosie jest ścięte na prosto. Chyba nie ma pędzla, który bardziej komplikowałby robienie kresek, jak ten oto właśnie gagatek. Osobiście jestem zwolenniczką pędzli skośnych lub cieniutkich, malarskich pędzelków o dużej precyzji. Tego pędzla używam ewentualnie do subtelnych akcentów w makijażu, choć i tak słabo się spisuje. Kiedy był całkiem nowy jego forma wydawała się dosyć precyzyjna, natomiast po jakimś czasie dziwnie się odkształcił i to całkowicie dyskwalifikuje go do tak precyzyjnych czynności, jak robienie kresek na powiekach. Ciekawa jestem czy komuś jeszcze ten pędzel się tak zdeformował?
MAKEUP REVOLUTION ULTRA AQUA BROW TINT – FARBKA DO BRWI
__________
Pozostając w temacie makijażu oczu, to marka Makeup Revolution wypuściła farbkę do brwi, która miała być chyba czymś na wzór Makeup Forever Aqua Brow, tylko w niższej cenie. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że będą to produkty podobne, bo zarówno opakowanie, jak i zbliżona nazwa budzi takie spostrzeżenia. Niestety, farbka MUR ma bardzo ciepły kolor, który na moich brwiach robi się dosłownie czerwony. Poza tym trudno narysować tą farbką pojedyncze włoski, co tak naprawdę jest kwestią kluczową w tego typu produktach. Mają być one gęste i napigmentowane, aby mogły imitować włoski w brwiach, co zapewnia maksymalnie naturalny efekt końcowy. Farbka MUR jest zbyt rzadka, słabo napigmentowana i jeśli chcemy nałożyć małą ilość na brwi, to trudno będzie uzyskać dobre nasycenie koloru. Co innego w przypadku oryginalnego produktu Aqua Brow z Makeup Forever. Jak widzicie zaraz obok zrobiłam delikatną kreseczkę, która ma już odpowiednie nasycenie i z powodzeniem możemy narysować każdy, pojedynczy włosek w brwiach. Za pomocą produktu MUR można jedynie “zaciapać” sobie brwi bez pożądanego efektu. U mnie ten produkt całkowicie odpada zarówno ze względu na konsystencję, jak i na kolor. 
PODKŁAD REVLON COLORSTAY DLA CERY TŁUSTEJ I MIESZANEJ
__________
Kiedyś był moim hitem, jeśli chodzi o podkłady. Zużyłam bardzo dużo opakowań tego produktu i kiedy tylko mi się kończył, zamawiałam kolejne na zapas. Przetestowałam wiele kolorów ale odcień 180 Sand Beige okazał się idealnym dopasowaniem. Ceniłam sobie trwałość tego podkładu, duże krycie i wydajność. Niestety jakiś czas temu, kiedy kupiłam kolejne opakowanie podkład okazał się zupełnie inny. Nie krył już tak dobrze, był rzadszy i mniej trwały. W sieci natknęłam się na wiele wpisów dziewczyn, które również były rozczarowane nową formułą. Ostatnio postanowiłam nawet kupić kolejne opakowanie na promocji w drogerii ale nadal nie jestem tak zadowolona, jak kiedyś. Jak widać zmiany nie zawsze są dobre. Te z Was, które narzekały na zbyt dużą gęstość i ciężkość tego podkładu mogą być aktualnie zadowolone z nowej formuły. 
BANDI KREM Z KWASEM MIGDAŁOWYM I POLIHYDROKSYKWASAMI
__________
Używałam tego kremu z kwasem migdałowym, ponieważ miałam nadzieję na delikatne rozjaśnienie przebarwień i rozwiązanie moich problemów  z zaskórnikami. Niestety zupełnie się nie sprawdził, bo prócz zdwojonej ilości wyprysków nie zauważyłam żadnej poprawy. Ma w składzie parafinę, co jakby wyjaśnia stan pogorszenia mojej skóry. Szkoda, bo sam kwas migdałowy bardzo lubię i w czystej postaci potrafi wspaniale rozjaśnić oraz nawilżyć moją skórę. W przeszłości również używałam takiego produktu od Bandi, który znajdował się w trochę innym opakowaniu ale moja skóra zareagowała na niego identycznie. 
SLEEK POUT PAINT 156 PEACHY KEEN
__________
Farbka do ust ze Sleek w brzoskwiniowym kolorze miała być trwała, nasycona i nawilżająca. Co do nasycenia, to mogę się zgodzić, bo jest wręcz żarówiasta po wyciśnięciu z opakowania. To jeszcze można łatwo kontrolować, bo malutka ilość wklepana w usta prezentuje się całkiem nieźle. Same widzicie na dłoni, że dobrze rozprowadzony produkt w małej ilości wygląda ciekawie. Niestety farbka nie jest ani trwała, ani nawilżająca. Po 5 minutach od aplikacji na ustach tworzy się nieestetyczna linia, co całkowicie dyskwalifikuje ten produkt. Poza tym wysusza usta i dziwnie się na nich rozkłada. Kolor po wklepaniu jest fantastyczny ale co z tego, jak po kilku chwilach wygląda dziwnie. 
KALLOS BANANA – ODŻYWKA DO WŁOSÓW
__________
Poza pięknym zapachem niestety ta maska nie ma żadnych plusów. Niesamowicie usztywnia moje włosy i sprawia, że są tak sianowate, jak nigdy. Dałam ją do wypróbowania mojej mamie i koleżankom z pracy ale niestety chyba się im tylko naraziłam. Również były mocno niezadowolone z efektów. Używam jej zamiast żelu do golenia nóg i w tym przypadku sprawdza się dobrze. Uwielbiam ten bananowy zapach, choć przez wiele osób określany jest jako chemiczny i duszący. Kallos Blueberry to mój hit i generalnie lubię tą markę, jeśli chodzi o pielęgnację włosów, natomiast akurat bananowa zupełnie mi nie odpowiada. 
EVELINE SLIM EXTREME 3D – TERMOAKTYWNE SERUM WYSZCZUPLAJĄCE
__________
Ogień – tak jednym słowem mogłabym określić efekt, jaki odczuwam po nałożeniu tego serum na uda. Na początku rozgrzewanie jest nawet przyjemne, szczególnie w chłodne wieczory ale z każdą minutą zaczyna się nasilać do tego stopnia, że jestem zmuszona całkowicie zmyć ten produkt. Jakiś czas temu pytałam Was na moim Instagramie o Wasze doświadczenia związane ze stosowaniem tego serum i zdecydowana większość potwierdziła moje spostrzeżenia. Lubię to serum ale w zielonym opakowaniu z efektem chłodzącym, choć również potrafi nieźle dać w kość swoim zmrożeniem. 
I to już wszystkie produkty, które mnie rozczarowały swoim działaniem. Oczywiście pamiętajcie, że to moja subiektywna opinia i zapewne znajdą się też zwolenniczki jakiegoś konkretnego kosmetyku. Dajcie znać jakie są Wasze opinie na temat pokazanych produktów. Macie jakieś swoje kosmetyczne rozczarowania? 


NIE MACIE POMYSŁU JAK ZUŻYĆ NIETRAFIONY KOSMETYK? Oto kilka moich pomysłów TUTAJ klik. 


Przeczytaj także