Kiedyś konturówek do ust używało się tylko do zaznaczania konturu warg, a środek był wypełniany pomadką. Ten sposób już dawno odszedł do lamusa i dobrze, bo do dziś pamiętam moją mamę, która zaznaczała brzegi ust ciemno-brązową kredką, a środek malowała pomadką w odcieniu różowym. Wyglądało to zabawnie, ale taki był trend. Dziś konturówek używamy do malowania całych ust i to naprawdę świetne rozwiązanie. Kredki są o wiele trwalsze od niejednej pomadki, poza tym można nimi dokładnie obrysować usta i znacznie je powiększyć. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby na taką konturówkę nanieść pomadkę. Uzyskamy wtedy jej większą trwałość, poza tym kolorystyczny efekt końcowy będzie ciekawszy. W dzisiejszym poście pokażę Wam 5 niedrogich i trwałych konturówek w odcieniach “nude”, które znajdziecie w większości popularnych drogerii. Okazuje się, że trwała i dobra jakościowo kredka nie musi być wcale droga!
Od lewej: Essence Lipliner 07 Cute Pink // Lovely Perfect Line 1 // Wibo Long Lasting Liner 55 // Golden Rose Waterpfoof Lipliner 51 // Miss Sporty Mini-Me Lipliner 010
niejednokrotnie Wam polecałam. Jestem zachwycona jej formułą, trwałością,
kolorem i ceną! Używam jej solo, kiedy chcę pół matowego wykończenia na ustach,
albo w duecie z pomadkami lub błyszczykami. Niesamowicie przedłuża trwałość
każdego nałożonego na nią produktu. Mam kilka odcieni, ale akurat ten lubię
najbardziej (mam go na ustach w zajawce posta). To moja ulubiona konturówka spośród wszystkich zaprezentowanych.
Dostępna w drogeriach Natura za około 5 zł.
Uwielbiam jej kolor i to, że bardzo łatwo się nią maluje. Dosyć szybko się
zużywa, ponieważ sama formuła kredki jest bardzo kremowa. Za tak niewielką cenę można jej
to wybaczyć. Dostępna w Rossmannie za 5,99/szt.
KOLOR 55
omawianych tu konturówek. Jest to bardziej nasycony róż, który na ustach wypada
lekko czerwonawo. Kolor na opakowaniu nijak ma się do ostatecznego efektu,
czego osobiście bardzo nie lubię, bo to wprowadza w błąd przy kupnie. Kredka tępo się rozprowadza na ustach, ale
jest za to bardzo trwała, nie rozmazuje się w ciągu dnia i stanowi świetną bazę
dla innych pomadek lub błyszczyków. Plus za to, że dołączona jest do niej
temperówka, a sama kredka jest bardzo wydajna. Jeśli jesteście fankami trochę
ciemniejszych ust, to polecam akurat
ten odcień. Do kupienia w Rossmannie za 5,19/szt.
LIPLINER – KOLOR 51
która daje takie lekko “gumowe” wykończenie. To sprawia, że jest
wodoodporna i naprawdę długo wytrzyma na ustach. Mam odcień 51, który
jest takim szarawym, neutralnym różem. Lubię tą konturówkę za jej miękkość i
to, że jest automatyczna. Nie trzeba jej temperować i to stanowi jej duży plus.
Minusem jest na pewno słaba wydajność oraz to, że kredka łatwo się łamie
i trzeba wysuwać bardzo małą ilość, aby tego uniknąć. Myślę, że pod względem trwałości może śmiało konkurować z innymi, o wiele droższymi kredkami, nawet marek selektywnych. Ja
kupiłam ją na stoisku w Intermarche za około 9 zł/szt.
– KOLOR 010 TOFFEE
takie właśnie odcienie bardzo mi się podobają. Tak jak nazwa wskazuje jest to
kolor Toffee czyli jasny, karmelowy brązik. Będzie wyjątkowo pasował blondynkom i rudym.
Kredka ma kremową formułę i dobrze rozprowadza się na ustach. Jest wysuwana i
trochę wolniej się zużywa, niż wyżej omawiane kredki. Dostępna w
Rossmannie za 9,49/szt.
Wyżej omawiane kredki są dostępne w wielu odcieniach, więc polecam sprawdzić sobie na miejscu w drogerii jaki kolor będzie dla Was najbardziej odpowiedni.
Używacie kredek do ust? Ja jestem ich wielką fanką i myślę, że teraz w ogóle przeżywają swój renesans. Jeszcze rok temu nie był to aż tak popularny produkt do makijażu, a raczej kojarzono go z epoką naszych mam. Cieszę się, że konturówki powróciły do łask, bo dzięki nim można w bardziej precyzyjny sposób podkreślić usta i nadać im pożądany kształt. Dajcie znać czy jakaś kredka z dzisiejszego postu zwróciła Waszą uwagę 🙂