5 NAJLEPSZYCH PRODUKTÓW POD OCZY: NAWILŻAJĄCE KREMY I KRYJĄCE KOREKTORY.
Daria

Daria

Autorka wpisu

Nie wyobrażam sobie pielęgnacji mojej skóry bez dobrego kremu pod oczy. Często pytacie mnie czego aktualnie używam i co mogę polecić, więc chętnie przygotowałam dla Was taki wpis. Dodatkowo wspomnę też o moich ulubionych, kryjących korektorach pod oczy, które w połączeniu z kremami nie wchodzą w załamania i nie wyglądają ciężko. Zapraszam do dalszej części 🙂

PALMER’S LINE SMOOTHING EYE CREAM
__________
O tym produkcie wspominałam już w grudniowych ulubieńcach i od tamtej pory cały czas chętnie po niego sięgam. Jest to krem na bazie masła kakaowego, ale zawiera też retinol, witaminę E, masło shea i peptydy. To bardzo dobra mieszanka, jeśli chodzi o nawilżanie delikatnej i wrażliwej skóry pod oczami. Krem ma dosyć bogatą konsystencję, ale szybko się wchłania  i przywraca uczucie komfortu. Często po demakijażu czy też porannym oczyszczaniu twarzy odczuwam wyraźne ściągniecie skóry w okolicach oczu i powiek, a ten krem genialnie sobie z tym radzi. Daje takie przyjemne ukojenie i przede wszystkim nie pozostawia tłustej warstwy, która zwykle jest problematyczna, jeśli chodzi o późniejsze nakładanie makijażu. Nie każdy korektor będzie dobrze współpracował z danym kremem, ale akurat Palmers nie sprawia żadnych problemów. Po nałożeniu daję mu chwilę na wchłonięcie, a następnie nanoszę korektor. Krem jest dostępny w aptekach i niektórych drogeriach. Ja kupiłam go w aptece Hebe. 
SANASE WINOTERAPIA EYE CONTOUR
__________
Gdyby nie sierpniowe pudełko beGlossy, to pewnie nigdy nie trafiłabym na ten produkt. Jest  trudno dostępny i nie widziałam go też w żadnej, stacjonarnej drogerii. Ma lekką, żelową konsystencję, która może sprawiać wrażenie słabo nawilżającej. Nic bardziej mylnego, bo produkt fantastycznie nawilża i sprawia, że wszystkie opuchnięcia bardzo szybko znikają. Dobrze współgra z każdym korektorem i delikatnie wypełnia drobne zmarszczki oraz załamania. Ma w sobie jakby odrobinę silikonu, który daje ten genialny, wygładzający efekt. Dzięki temu korektor świetnie na nim leży i nie wygląda sucho. Dajcie znać gdzie można go kupić, bo chętnie zaopatrzę się w kilka sztuk na zapas. 


CLINIQUE PEP-START EYE CREAM
__________
Moim absolutnym faworytem z tej trójki jest lekki krem o żelowej konsystencji od Clinique. Ma znosić opuchliznę i przywracać spojrzeniu wypoczęty wygląd, co faktycznie robi. Tak, jak wcześniej omawiane produkty świetnie nawilża i przynosi ukojenie, ale mam też wrażenie, że lekko napina skórę pod oczami, dzięki czemu wygląda na bardziej świeżą i gładką. Jedyny minus, to opakowanie, z którego dosyć ciężko wycisnąć produkt, ale za to ta duża kulka dobrze rozprowadza i wmasowuje krem w skórę. Lubię go używać pod każdy korektor, a szczególnie pod Catrice i L’oreal, o których napiszę w dalszej części. Produkt kupiłam w Sephorze i jeśli mi się skończy, to z pewnością sięgnę po kolejne opakowanie. Jak dla mnie jest znacznie lepszy, niż La Roche Posay Redermic R, który kiedyś bardzo sobie chwaliłam. 
CATRICE LIQUID CAMOUFLAGE 020 & L’OREAL TRUE MATCH VANILLE
__________
To moje dwa ulubione korektory pod oczy, a przetestowałam już naprawdę wiele. Były takie, które niedostatecznie zakrywały wszelkie zasinienia, albo zbyt ciężkie i wyglądały pod okiem bardzo nieestetycznie. Chyba każda z nas miała kiedyś taki produkt, który tworzył  tzw. skorupę i podkreślał każdą, najmniejszą zmarszczkę. Jeśli chodzi o korektor z Catrice, to mam jedynie zarzut co do jego koloru, który niestety ciemnieje i nie będzie odpowiedni dla osób z jasną karnacją. Jest jeszcze jeden odcień w gamie, natomiast wypada bardzo różowo i jak dla mnie zupełnie się nie sprawdził. Co do krycia – jest świetne i doskonale maskuje zasinienia, zaczerwienienia i nierównomierny odcień skóry pod oczami. Używam go też czasami na niedoskonałości i w tej roli również się sprawdza. Co do korektora z L’oreal True Match, to ma trochę mniejsze krycie, niż Catrice, ale za to piękny, waniliowy kolor. Fantastycznie odświeża spojrzenie i od razu wyglądamy na bardziej wypoczęte. Używam go też do rozświetlania centralnej partii czoła, środkowej części policzków, łuku kupidyna oraz brody. Świetnie uzupełnia tradycyjne konturowanie, bo ma na tyle jasny kolor, że daje naturalne rozświetlenie. Obydwa korektory służą mi też jako baza pod cienie i to na tyle fajnie, że zupełnie zrezygnowałam z typowych, silikonowych baz. Wyrównują koloryt powieki, a do tego utrzymują cienie w niezmienionym stanie przez cały dzień. Są to na ten moment najlepsze korektory, z jakimi miałam styczność i połączeniu z wyżej omawianymi kremami spisują się wzorowo. Nic się nie roluje i nie warzy, a wiec mam co do nich pewność, że nie popsują całego makijażu. Zarówno korektor Catrice, jak i L’oreal kupicie w wielu drogeriach stacjonarnych takich jak Hebe czy Natura. 
***
I tak prezentują się moi ulubieńcy, jeśli chodzi pielęgnację oraz makijaż skóry wokół oczu. Macie swoich ulubieńców w tej kategorii? Korzystając z okazji chciałabym Wam życzyć Radosnych Świąt Wielkiej Nocy i oczywiście mokrego dyngusa! 


Przeczytaj także

WESOŁYCH ŚWIĄT!

Kochane, który to już rok spotykamy się tutaj i składamy sobie świąteczne życzenia? Nie mogę uwierzyć, że czas płynie tak szybko i to moje małe

Czytaj dalej »

5 KOSMETYCZNYCH ROZCZAROWAŃ…

Muszę przyznać, że zdecydowanie bardziej lubię pisać o produktach, które uwielbiam, niż o tych nietrafionych, ale czasem trzeba. Dziś serwuję Wam kolejną porcję kosmetycznych rozczarowań.

Czytaj dalej »