Stałe Czytelniczki mojego bloga na pewno wiedzą, że bardzo lubię różnego rodzaju olejki i odżywki mające je w składzie. Nic tak wspaniale nie dyscyplinuje, nie nawilża i nie odżywia moich włosów, jak właśnie olejowanie. Jeśli jesteście ciekawe moich AKTUALNYCH hitów i ostatniego “olejkowego” odkrycia, to zapraszam do dalszej części posta.
DLACZEGO STOSOWANIE OLEJKÓW NA WŁOSY JEST DLA NICH DOBRE?
__________
Przy okazji ostatniego wpisu z podziałem odżywek (TUTAJ KLIK) wspominałam Wam o tym, że produkty emolientowe działają u mnie najlepiej. Mają w składzie różnego rodzaju olejki, które wspaniale zmiękczają włosy, nabłyszczają je i tworzą ochronną warstwę, która zapobiega odparowywaniu wody. Dlatego, kiedy używamy czystych olejków lub odżywek z olejkami nasze włosy stają się po prostu zdrowsze, wyglądają o wiele lepiej i są bardziej wytrzymałe na wszelkie uszkodzenia. Najważniejsza w stosowaniu olejków jest systematyczność tzn. trzeba pamiętać, żeby nałożyć choć trochę olejku na włosy przed każdym myciem lub na całą noc. Ja ostatnio przerzuciłam się całkowicie na poranne mycie włosów, a więc pamiętam, żeby co 2 dni koniecznie użyć olejku zanim pójdę spać. To już pewien rytuał, bez którego nie wyobrażam sobie skutecznej pielęgnacji moich włosów. Wszystkich olejków, o których poniżej napiszę używam do olejowania na noc i rano dokładnie myję włosy szamponem dla dzieci Babydream.
JAKIE OLEJKI SPRAWDZAJĄ SIĘ U MNIE NAJLEPIEJ?
__________
Przetestowałam już mnóstwo olejków i przyznam, że wiele z nich mnie zawiodło. Dlaczego? Po zmyciu ich z włosów nie zauważałam żadnej odczuwalnej poprawy. I tak np. olejki brzoskwiniowe czy oleje z alg brunatnych zupełnie się u mnie nie sprawdziły. Za to te tradycyjne i najbardziej popularne dawały zauważalne efekty. Myślę, że dobranie odpowiedniego oleju to kwestia mocno indywidualna. Same musicie ocenić metodą prób i błędów jaki produkt będzie dla Was najbardziej odpowiedni. Ja po wielu poszukiwaniach mogę śmiało napisać, że najlepszy jest dla mnie olej arganowy, kokosowy, lniany, rycynowy oraz ostatnie odkrycie – olej z awokado.
OLEJ RYCYNOWY – do przyciemniania końcówek
__________
Tego olejku używam najdłużej, bo tak naprawdę od momentu, kiedy zaczęłam interesować się tematem dbania o włosy. Jest bardzo gęsty i lepki, więc używam go tylko na końcówki, oczywiście na noc. Olej rycynowy ma działanie lekko przyciemniające, więc na końcach włosów sprawdza się u mnie najlepiej. Zawsze są nieco jaśniejsze, niż reszta włosów i używanie tego olejku pozwala mi na naturalne wyrównanie ich kolorytu. Poza tym tego olejku używam też jako serum do rzęs i na brwi. Kupicie go w aptekach – mój jest z Apteczki Babuni.
OLEJ AWOKADO
__________
Przetestowałam wiele dziwnych, a nawet dziwacznych olejków ale jakimś cudem nigdy wcześniej nie używałam oleju z awokado. Ostatnio ten produkt znalazł się w pudełku Shiny Box i miałam okazję wypróbować go na moich włosach. Już po pierwszym użyciu byłam zaskoczona jego działaniem, bo bardzo mocno zmiękcza włosy, wygładza je i nabłyszcza. Po kilkunastu użyciach mogę stwierdzić, że jest bardzo odżywczy i zauważyłam ogromną różnicę odkąd go stosuję. Włosy lepiej się rozczesują, są bardziej lejące, miękkie i sprężyste. Chyba tego właśnie oleju brakowało moim przeproteinowanym i w rezultacie sztywnym włosom. Myślę, że przebija nawet swoim działaniem olej lniany, który przecież był moim wielkim ulubieńcem. Mój egzemplarz jest marki Delawell i znalazłam go w marcowym Shiny Box (klik tutaj).
OLEJ ARGANOWY
__________
Również bardzo długo gości w mojej pielęgnacji i ostatnio dostałam w prezencie od mamy wielką butlę, prosto z Maroko. Przelałam sobie go do buteleczki z atomizerem i znacznie łatwiej się go używa. Jest to produkt, który sprawia, że moje włosy są bardzo lśniące i gładkie ale przede wszystkim dobrze się układają. Niektóre oleje mocno prostują włosy i ciężko później uzyskać jakikolwiek skręt np. przy używaniu termoloków. Olej arganowy nie sprawia żadnych problemów pod tym kątem i kiedy mam w planach loki, to wcześniej sięgam po ten właśnie olej. Możecie go kupić np. na Allegro lub w sklepach zielarskich.
OLEJ KOKOSOWY
__________
To produkt w formie stałej i żeby nałożyć go na włosy trzeba najpierw wybrać trochę z pudełeczka, rozgrzać w dłoniach i dopiero wtedy rozprowadzić na włosach. Olej kokosowy jest najmniej obciążającym olejem, więc myślę, że sprawdzi się też u osób z cieniutkimi i lekkimi włosami. Na ten produkt szczególnie dobrze reagują moje końcówki, bo zdecydowanie mniej się puszą. Olej kokosowy jest bardzo szeroko dostępny. Kupicie go w drogeriach stacjonarnych typu Hebe czy Natura.
OLEJ LNIANY – nawilżenie, wygładzenie i brak “elektryzowania się” włosów
__________
Na temat tego oleju powstał osobny wpis, w którym wychwalałam go pod niebiosa (TUTAJ KLIK). Jego unikalne działanie polega na tym, że można go również pić lub spożywać w sałatkach. Zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 i 6, które mają istotne znaczenie i wpływają korzystnie na nasze zdrowie. Jest to zatem olej, który nie tylko działa od zewnątrz (np. w olejowaniu) ale też od wewnątrz. Olej lniany skutecznie wyeliminował problem elektryzowania się moich włosów i znacznie polepszył ich kondycję. Żadna odżywka nie była w stanie tak dobrze wygładzić i nawilżyć moich włosów, jak właśnie olej lniany. Kupicie go w aptekach i powinien być przechowywany w lodówce. W przeciwnym razie straci swoje właściwości, więc jeśli w sklepie będzie źle przechowywany, to nie warto go kupować.
To już wszystkie ulubione olejki, jakich aktualnie używam. Jestem zachwycona działaniem oleju awokado i ciekawi mnie czy u Was też się tak dobrze spisuje? Polecicie mi swoich faworytów?
Więcej moich włosowych porad przeczytacie TUTAJ klik.