Publikacji odnośnie błędów w makijażu jest w internecie całe mnóstwo. Makijaż może nam bardzo pomóc, ale też ogromnie zaszkodzić, więc warto zwrócić uwagę na pewne zasady. Niby wszystkie wiemy jak się nie malować, ale czy mimo tego nie zdarzają się Wam wpadki? Ja muszę przyznać, że czasem sama siebie zaskakuję. Chcecie poznać 5 makijażowych błędów, jakie zdarza mi się popełniać? To zapraszam do czytania dalej.
ZBYT MOCNO PODKREŚLONE BRWI
________
Farbka do brwi Aqua Brow to świetny wynalazek, ale użyta w nadmiarze potrafi zrobić niezłe “kuku”. Zwykle do makijażu brwi używam właśnie tego produktu, który naniesiony lekką ręką wygląda bardzo ładnie i naturalnie. Wystarczy jednak chwila nieuwagi i przerysowany efekt mamy gwarantowany. Wpadkę z brwiami zaliczam najczęściej wtedy, gdy mam dużo czasu na zrobienie makijażu. Nigdzie się wtedy nie śpieszę i mogę ze spokojem skupić się na każdym elemencie twarzy. To właśnie w takim przypadku brwi wychodzą mi zbyt mocne, zbyt ciemne i precyzyjne, co niestety wygląda sztucznie. Intensywne brwi sprawiają, że wyglądam bardzo groźnie, a przecież tak nie jest. Wniosek? Im mniej, tym lepiej – szczególnie jeśli chodzi o pomady, farbki lub konturówki do brwi, bo to z nimi najłatwiej przeholować.
ŹLE DOBRANY PODKŁAD
________
Testuję naprawdę mnóstwo podkładów. Kiedy kupuję coś nowego, to nie mogę się doczekać pierwszej aplikacji. Ma ona miejsce zwykle wczesnym rankiem, kiedy szykuję się do pracy i na zewnątrz panuje półmrok. Makijaż wykonuję więc w świetle sztucznym, co nie do końca pozwala mi ocenić czy podkład nie odcina się od szyi. Dopiero w drodze do pracy widzę w lusterku, że albo wyglądam zbyt różowo, pomarańczowo, albo co gorsza – trupio. Doskonale wiem, że nie powinnam nakładać na twarz nowego podkładu w świetle sztucznym, ale jakoś za każdym razem mam nadzieję, że produkt jest idealnie dobrany. Jak wiadomo wiele podkładów ciemnieje w kontakcie ze skórą, albo wytrąca dziwny kolor, który mimo nazwy “Ivory” jest raczej “Dark Sand”. Wniosek? Nakładajcie nowy podkład w świetle dziennym. Lepiej odczekać kilkanaście minut i sprawdzić, czy produkt nie ciemnieje lub nie zmienia tonacji. Nawet najpiękniejszy makijaż oczu nie przyćmi odcinającego się od szyi podkładu.
POSKLEJANE RZĘSY
________
Jeszcze przed tym, kiedy odkryłam grzebyk do rzęs (o którym pisałam tutaj), często zdarzało mi się kończyć z posklejanymi rzęsami. Pierwsza warstwa tuszu to zawsze było zbyt mało, chociaż w rzeczywistości rzęsy prezentowały się właśnie idealnie. Ale nie, chęć ich pogrubienia była silniejsza. Przy kolejnych warstwach było już tylko gorzej i nawet żmudne rozdzielanie pojedynczych rzęsek igłą nie poprawiało sytuacji. W rezultacie rzęsy wyglądały ciężko, szybko traciły zalotkowy skręt i sprawiały wrażenie rzadkich, choć wcale takie nie były. Efekt pajęczych nóżek jeszcze czasem mi się zdarza, ale przed nałożeniem drugiej warstwy tuszu głęboko zastanawiam się czy właściwie jej potrzebuję. Wniosek? Zwykle jedna warstwa tuszu wystarczy, szczególnie w makijażu dziennym. Jeśli jednak nie możecie się opanować, to przed kolejną warstwą warto dokładnie przeczesać rzęsy grzebykiem.
ZBYT DUŻO PUDRU
________
Posiadaczki cery tłustej pewnie znają ten ból. Chcę, aby moja skóra była jak najdłużej matowa i czasem przesadzam z ilością nakładanego pudru. Wtedy cera wygląda na przytłoczoną, nieświeżą i zmęczoną. Kiedyś efekt totalnego matu bardzo mi się podobał, ale to były inne czasy. Jakikolwiek błysk na twarzy kojarzył się jedynie ze spoconym czołem. Od kiedy panuje moda na rozświetlacz, to taka matowa, wręcz papierowa skóra jest przez niektórych wizażystów uznawana za błąd. Jak zwykle warto we wszystkim zachować równowagę i sama cały czas uczę się powściągliwości w nanoszeniu pudru. Wniosek? Wykonując poranny makijaż najlepiej nanieść puder jedną, cienką warstwą za pomocą puszku lub gąbeczki ruchem wgniatającym i ewentualnie dokonywać poprawek w ciągu dnia.
ZBYT MOCNE KONTUROWANIE
________
Nie jestem fanką konturowania, ale kiedy mam na nie ochotę, to potrafię się nieźle wczuć. Z modelowaniem twarzy łatwo przesadzić szczególnie, jeśli ma się tak ostre rysy twarzy, jak moje. Poza tym napigmentowane produkty konturujące wymagają bardzo lekkiej ręki i oszczędnej aplikacji. Nieraz zdarza mi się jeszcze przecierać policzki chusteczką lub rozjaśniać konturowanie jasnym pudrem, bo po prostu czuję, że przesadziłam. Wniosek? Patrz punkt 1 🙂
Jak pewnie zauważyłyście, wszystkie moje błędy, które zdarza mi się popełniać, wiążą się z pewnym “nadmiarem”. Tak naprawdę większość makijażowych błędów wynika ze zbyt hojnego nakładania na twarz kosmetyków, które w tak dużej ilości po prostu robią nam krzywdę. Cieszę się, że zdaję sobie chociaż sprawę z tych moich mejkapowych grzeszków i staram się je szybko naprawić.
_____________
I teraz pytanie do Was – czy zdarzają się Wam jeszcze jakieś makijażowe wpadki? Może wiążą się z tym jakieś śmieszne historie? Czekam na Wasze grzeszki 🙂
↓Obserwuj bloga, jeśli chcesz być na bieżąco z nowymi postami ↓