3 ZABIEGI NA WŁOSY, KTÓRYM NIGDY SIĘ NIE PODDAM. SPRAWDŹ DLACZEGO!
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

Bycie “włosomaniaczką” jest raczej pozytywnym zjawiskiem, o ile podchodzimy do takiej pielęgnacji racjonalnie. Niektóre zabiegi i próby poprawy kondycji naszych włosów są tak absurdalne, że możemy im nawet zaszkodzić. Ostatnio dosyć głośno na temat nowatorskich sposobów na zregenerowanie włosów i od kilku miesięcy bacznie się im przyglądam. Dziś wpadam do Was z moimi przemyśleniami i wnioskami na ich temat. Napiszę o trzech włosowych zabiegach, którym nigdy się nie poddam i jeśli same zamierzałyście to zrobić, to warto jeszcze raz przemyśleć taką decyzję, żeby później nie płakać… Zapraszam do dalszego czytania.

KERATYNOWE PROSTOWANIE WŁOSÓW
________
Keratyna to tak naprawdę główny budulec naszych włosów. To ona sprawia, że są mocne, sprężyste, błyszczące i odporne na działanie czynników zewnętrznych. Wcale nie dziwi mnie tak ogromna popularność keratynowego prostowania, bo często jest utożsamiane z całkowitą odnową, regeneracją i ogólną poprawą kondycji nawet najbardziej zniszczonych włosów. Zabieg keratynowego prostowania jest dosyć zdradliwy, bo początkowo daje efekt śliskich, gładkich, błyszczących i miękkich włosów, ale po czasie (indywidualnym dla konkretnych włosów i konkretnej keratyny zabiegowej) możemy czuć się mocno rozczarowane. Wiele moich koleżanek zdecydowało się na takie keratynowe prostowanie (każda w innym salonie i przy użyciu keratyny różnych marek) i do dziś bardzo żałują. Gdyby włosy po jakimś czasie wróciły do stanu sprzed zabiegu, to nie byłoby w tym żadnej tragedii – to raczej zrozumiałe, że żaden zabieg nie zregeneruje włosów na stałe. Natomiast problem w tym, że dziewczyny zauważyły znaczne pogorszenie kondycji włosów, które są o wiele bardziej suche, sianowate, łamliwe. Jedna z moich koleżanek musiała niestety skrócić swoje bardzo długie włosy, bo rozciągały się jak guma, co jest już ewidentnym dowodem totalnej destrukcji. Myślę, że z keratyną jest tak, jak z parafiną – pokrywa powierzchnię włosa i buduje tam taką nieprzepuszczalną powłoczkę, która go ochrania i jednocześnie wygładza, domykając łuski. Jednak kiedy włosy są naprawdę mocno zniszczone i brak im nawilżenia, to pod taką “skorupką” po prostu stają się jeszcze bardziej suche, dlatego po wypłukaniu keratyny można obserwować pogorszenie ich kondycji. Zabieg należy powtarzać i faktycznie po ponownym “wprasowaniu ” keratyny dziewczyny są ponownie zadowolone z kondycji włosów, ale nie jest to już efekt “wow” jak po pierwszym zabiegu. Tak naprawdę są zmuszone do wcale nie małej inwestycji średnio co pół roku – keratynowe prostowanie kosztuje czasem nawet 1000 zł w zależności od preparatu, długości i gęstości włosów oraz oczywiście od salonu. Nie chcę demonizować, bo wiem, że są osoby zadowolone z takiego zabiegu. Myślę, że przy bardzo zniszczonych włosach, których jednak nie chcemy ścinać, keratynowe prostowanie może być jedynym słusznym wyjściem. Przy włosach w średniej i dobrej kondycji z pewnością nie warto podejmować ryzyka chyba, że chęć posiadania gładkiej tafli jest nie do opanowania 🙂 Ja nigdy nie zdecydowałabym się na tego typu zabieg. Możecie pomyśleć, że łatwo mi tak mówić, bo nie mam zniszczonych włosów, ale przecież nie zawsze były w tak dobrej kondycji, jak teraz. Kiedy je farbowałam, to bywały momenty totalnego siana, szorstkości, a nie ukrywam, że po dekoloryzacji ten problem się pogłębił. Jednak dzięki systematycznej pielęgnacji, a mam tu na myśli głównie olejowanie, płukanki i wcierki  (wszystkie informacje znajdziecie tutaj klik) doprowadziłam swoje włosy do akceptowalnego stanu. Da się? Oczywiście, że tak, ale to wymaga dużej cierpliwości i niestety – czasu. Keratynowe prostowanie jest pójściem na łatwiznę, ale oczywiście rozumiem i takie podejście. Jeśli zamierzacie poddać się takiemu zabiegowi, to przede wszystkim szukajcie poleconego salonu, który pracuje na dobrych kosmetykach. Możecie napisać w komentarzach jakiej marki keratynę polecacie i jak to u Was jest z tym keratynowym prostowaniem. Być może pomożecie komuś, kto rozważa zabieg. 
DEGAŻOWANIE WŁOSÓW
________
Miałam tylko raz w życiu włosy potraktowane nożyczkami do degażowania i nawet nie macie pojęcia jak bardzo tego żałowałam. Tego typu nożyczki mają jedno ostrze proste, a drugie ząbkowane i są stosowane do “przerzedzania” włosów grubych i gęstych. Po wyjściu od fryzjera byłam nawet zadowolona – włosy były wystylizowane na szczotce, a fryzura miała ładny kształt. Problem pojawił się jednak już po pierwszym myciu i okazało się, że wyglądam potocznie ujmując jak zużyta miotła. Włosy były wystrzępione praktycznie na całej długości i bez takiego solidnego wymodelowania na szczotce wyglądały na bardzo zniszczone. To tak, jakby Wasze włosy były w złej kondycji i urywały/kruszyły się na różnych długościach. Mi zafundowały taki efekt nożyczki degażówki oraz oczywiście – niekompetentna fryzjerka. Teraz wiem, że nigdy nie dam się namówić na tego typu cięcie i nie wiem czy ktokolwiek wygląda po czymś takim dobrze. A może da się użyć degażówek w jakiś rozsądny, sensowny sposób i po prostu trafiłam na kiepską fryzjerkę? Nie wiem, ale na moich prostych i długich włosach takie cięcie mi się nie widzi.

OLAPLEX
________
I znowu ta sama historia, co w przypadku keratynowego prostowania – wiele moich znajomych miało profesjonalne zabiegi Olaplex, ale nie są do końca zadowolone. Tutaj nie jest tak źle jak z keratyną, bo kondycja włosów nie uległa pogorszeniu, ale jednak poprawa była bardzo krótkotrwała. Olaplex opanował cały internet i możemy o nim przeczytać na każdym kroku. Wiele dziewczyn się na niego decyduje i traktuje jako ostatnią deskę ratunku przed ścięciem włosów. Czym jest tak naprawdę Olaplex? Źródła podają, że to zabieg, który “rekonstruuje mostki siarczkowe będące podstawowym elementem włosów”. Nie wiem na ile jest to realne, ale “naocznie” i w rzeczywistości widziałam kilka osób po Olaplexie i nie było to nic spektakularnego. Nie jest to jednak tylko moja opinia, bo same posiadaczki tych włosów były rozczarowane. Efekty owszem, są, ale niewielkie, a poza tym utrzymują się dosyć krótko. Jedna z moich znajomych określiła efekt jak po dobrej odżywce i wyciągnięciu włosów na szczotkę. Olaplex można stosować nie tylko do regeneracji włosów, ale także przy farbowaniu, rozjaśnianiu czy trwałej. Koszt zabiegu? Różnie w zależności od salonu i długości włosów, ale można się przygotować na cenę od 50 do nawet 300 zł. Olaplex miał być niesamowitym przełomem, a okazał się czymś raczej przeciętnym i ciekawa jestem czy powstanie kiedyś coś naprawdę skutecznie regenerującego nawet najbardziej zniszczone włosy. Przyznam, że ten zabieg początkowo bardzo mnie zainteresował, ale po przeczytaniu kilku opinii w sieci oraz naocznym zapoznaniu się z efektami koleżanek na pewno z niego nie skorzystam.

***
A Wy do jakich zabiegów nigdy się nie przekonacie?
Przeczytaj także