3 MOCNO KRYJĄCE PODKŁADY Z DROGERII: CATRICE, PIERRE RENE, GOLDEN ROSE…
Picture of Daria

Daria

Autorka wpisu

Znalezienie mocno kryjącego podkładu, który do tego ładnie wygląda na skórze jest nie lada wyzwaniem. Przez ostatnie miesiące testowałam kilka tego typu produktów i dziś polecę Wam trzy kryjące podkłady, które nie tworzą efektu maski. Plusem jest również to, że znajdziecie je w drogeriach stacjonarnych, więc jeśli jesteście ciekawe moich faworytów, to zapraszam do dalszego czytania.

Jak wiecie jestem posiadaczką cery mieszanej i problematycznej. Mam kilka przebarwień, które lubię dobrze przykryć i zwracam uwagę na to, aby podkład nie był zbyt ciężki, bo wówczas efekt “ciasta” jest niemalże gwarantowany. Od podkładu oczekuję również tego, aby nie zapychał i by komfortowy w noszeniu. Niestety niektóre kryjące podkłady sprawiają, że mam wrażenie ściągnięcia skóry, a nawet pieczenia i swędzenia, co przy mojej alergicznej cerze zdarzało się bardzo często. 
Moim ideałem do niedawna był podkład Dr Irena Eris Provoke Matt Fluid w odcieniu 210. Nie kryje idealnie, ale dobrze się utrzymuje, ładnie wygląda na skórze, a ponad to mam do niego zaufanie i wiem, że mnie nie zapcha. Mimo, że nadal bardzo lubię Provoke Matt, to szukałam czegoś, co zapewni większy poziom krycia przy jednej warstwie. Dziś mam dla Was zestawienie trzech, kryjących podkładów, które w mojej opinii warto wypróbować. 
Nowa bransoletka od Daniel Wellington Classic Bracelet totalnie skradła moje serce, bo uwielbiam połączenie różowego złota i bieli❤️ Składając zamówienie na www.danielwellington.com/pl i podając kod HEDONISTKA macie na nią -15% rabatu.

CATRICE HD LIQUID
COVERAGE FOUNDATION | ODCIEŃ 030 SAND BEIGE

Ten podkład od kilku miesięcy pojawia się praktycznie na każdym, makijażowym kanale YouTube. Moje pierwsze podejście do niego nie było zbyt udane, bo wybrałam zły odcień. Dopiero kolor 030 Sand Beige pozwolił mi dokładnie ocenić jego możliwości. Ma dosyć lejącą konsystencję, która mogłaby dawać wrażenie słabego krycia, ale nic bardziej mylnego. Ten podkład naprawdę świetnie kryje, przy czym jest lekki i świetnie stapia się ze skórą. Dobrze współgra z pudrami brązującym i różami, które nie tworzą na nim plam czy smug. Jest też bardzo trwały i na mojej skórze utrzymuje się cały dzień. Efekt matu również oceniam pozytywnie, bo muszę go przypudrować dopiero po 4 godzinach. Podkład znajduje się w solidnej, szklanej buteleczce z pipetą, która jest dla mnie bardzo wygodnym rozwiązaniem. Jeśli chodzi o wady, to niestety lekko ciemnieje, więc warto o tym pamiętać wybierając swój odcień. Co do zapychania, to mam z nim tę samą sytuację, co z Provoke Matt. Odcień jaśniejszy czyli 030 nie pogorszył stanu mojej skóry, natomiast o ton ciemniejszy straszne mnie zapchał. Tak samo było w przypadku podkładu od Dr Ireny Eris – 210 sprawował się świetnie, a kolory ciemniejsze totalnie rujnowały moją skórę. Mam więc podstawy podejrzewać, że czynnikiem “zapychającym” może być barwnik. Podsumowując – to naprawdę świetny podkład drogeryjny, który kupicie za około 30 zł w takich drogeriach jak Hebe czy Natura. W dalszej części wpisu pokażę Wam jego kolor w zestawieniu z innymi, wymienionymi dziś podkładami. 


GOLDEN ROSE TOTAL
COVER 2IN1 FOUNDATION&CONCEALER | ODCIEŃ 03 ALMOND

Kolejnym, kryjącym podkładem, który dobrze się u mnie sprawdził jest Golden Rose Total Cover. To również dosyć często recenzowany produkt w sieci i byłam niesamowicie ciekawa efektu, jaki daje. Lubię markę Golden Rose za ich fantastyczne, matowe pomadki i kredki do ust, więc od podkładu również oczekiwałam pozytywnego zaskoczenia. Nie zawiodłam się. Jest to naprawdę mocno kryjący, gęsty podkład, któremu można zaufać wybierając się na większe wyjście. Już jedna, cienka warstwa przykrywa wszystkie moje niedoskonałości. Lekko wyrównuje strukturę skóry i sprawia, że cera wygląda bardziej gładko. Daje też lekko matowy efekt, nie jest to taki płaski, suchy mat. Mój odcień to 03 Almond, który jest dosyć żółty, ale po lekkim ściemnieniu oraz przypudrowaniu dobrze współgra z kolorem mojej szyi i dekoltu. Nie spowodował pogorszenia stanu mojej cery i jest komfortowy w noszeniu. Trwałość również oceniam pozytywnie, ale mat utrzymuje się troszkę krócej, niż w przypadku podkładu Catrice. Opakowanie jest niestety plastikowe i zdecydowanie bardziej wolę szklane buteleczki. Niemniej podkład jest naprawdę godny uwagi i jeśli szukacie podobnego krycia jak w przypadku Estee Lauder Double Wear, to warto wypróbować. Kupicie go na stoiskach Golden Rose za około 40 zł. 


PIERRE RENE SKIN
BALANCE COVER | ODCIEŃ 27

Podkład Skin Balance kilka lat temu był prawdziwym hitem. Wiele dziewczyn porównywało go wówczas pod kątem krycia do Revlonu Colorstay, który swego czasu wiódł prym wśród podkładów kryjących. Postanowiłam sprawdzić czy nadal jest tak dobry i muszę przyznać, że zrobił na mnie jeszcze większe wrażenie, niż kiedyś. Bardzo dobrze kryje wszelkie niedoskonałości już przy jednej warstwie, nie podkreśla porów, suchych skórek czy jakichkolwiek nierówności. Jest trwały, a ponad to ładnie utrzymuje sebum w ryzach. Osobiście do plusów zaliczam też bardzo specyficzny zapach, który mogłabym porównać do ciasteczek z budyniem waniliowym. Kolor 27 nie jest ani pomarańczowy, ani różowy i dobrze wpasowuje się w mój aktualny odcień cery. Jeśli jesteście posiadaczkami bardzo jasnej cery, to koniecznie sprawdźcie kolor 20 Champagne. Myślę, że to jeden z najjaśniejszych (o ile nie najjaśniejszy) podkład z drogeryjnej półki. Podkład Pierre Rene Skin Balance kupicie w drogeriach Hebe i Natura za około 30 zł. 

Na powyższym zdjęciu możecie zobaczyć jak mniej więcej wygląda konsystencja opisanych podkładów. Pierre Rene jest najbardziej gęsty i kremowy, a Catrice ma już lekką, lejącą formułę. Golden Rose to coś pośredniego, ale również zaliczyłabym go do podkładów gęstych. 
A tutaj widać jaka jest kolorystyka podkładów w zestawieniu z Dr Irena Eris Provoke Matt Fluid 210. Wiem, że wiele z Was używa z mojego polecenia podkładu Provoke, więc możecie zobaczyć jakie są tonacje pozostałych produktów. Provoke jest bardziej beżowy i zimny, a reszta ma już cieplejszy odcień. Żaden z podkładów nie zawiera różowego pigmentu. 
Dziewczyny, a jaki kryjący podkład mogłybyście
polecić od siebie? Dajcie koniecznie znać! 


_____________________________
Wpadnijcie też na mój INSTAGRAM | FACEBOOK 

Przeczytaj także

WESOŁYCH ŚWIĄT!

Kochane, który to już rok spotykamy się tutaj i składamy sobie świąteczne życzenia? Nie mogę uwierzyć, że czas płynie tak szybko i to moje małe

Czytaj dalej »