Marzec uciekł mi dosłownie w mgnieniu oka. Lubię ten miesiąc, bo jest małym wstępem do wiosny, która podobno już jutro ma dać o sobie znać. Z niecierpliwością czekam na moment, kiedy będę mogła zamienić rower stacjonarny na taki tradycyjny i śmigać nim wzdłuż trójmiejskich plaż. Póki co zapraszam Was na ulubieńców marca, a w nich same perełki. Uwielbiam koronkowe…